MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

15/11/2005 13:39:17

Nie PO drodze z PiSem

Politycy pozazdrościli wyborcom i przygotowali niespodziankę – koalicji, która była szumnie zapowiadana przynajmniej od pół roku, nie będzie. Po wyborczych niespodziankach wydawało się, że teraz wszystko jest już oczywiste – prezydentem Lech Kaczyński, premierem koalicyjnego rządu Marcinkiewicz z PiS, a wicepremierem – Rokita z PO. Politycy pozazdrościli jednak wyborcom i teraz to oni przygotowali niespodziankę – koalicji, która była szumnie zapowiadana przynajmniej od pół roku, nie będzie.

Goniec Polski .:. Polski Magazyn w Wielkiej Brytanii

Spory zaczęły się jeszcze przed drugą turą wyborów prezydenckich. Na pierwszym posiedzeniu Sejmu posłowie mieli wybrać Marszałka Sejmu. Platforma, której miało przypaść to stanowisko, wystawiła kandydaturę Bronisława Komorowskiego. Jednak PiS, przy udziale Samoobrony, przerwał obrady i marszałka nie wybrano. PiS tłumaczył, że nie może głosować na polityka, który zamiast budować koalicję, ostentacyjnie krytykował partię Kaczyńskich. Z kolei Platforma uparcie twierdziła, że Komorowski jest najlepszym, bo doświadczonym i opanowanym, kandydatem.

Potem było wyborcze zwycięstwo Lecha Kaczyńskiego, więc w Platformie odżyły nadzieje, że marszałkiem zostanie ich kandydat. Jednak PiS, nie chciał słyszeć o Komorowskim i zaproponował stanowisko marszałka Donaldowi Tuskowi. Ostatecznie Prawo i Sprawiedliwość wystawiło swego kandydata Marka Jurka, który zwyciężył w głosowaniu m.in. dzięki głosom Samoobrony. Z kolei szef tej partii, Andrzej Lepper, został jednym z wicemarszałków (w poprzedniej kadencji również był wicemarszałkiem, ale szybko go odwołano).
Platforma odebrała to jako jawny „flirt” obu partii. Jej liderzy, choć początkowo podzieleni (Tusk chciał natychmiast zerwać rozmowy koalicyjne, Rokita namawiał do próby dogadania się) w końcu stwierdzili, że rozmowy nie mają sensu. Sytuację próbowano jeszcze uratować w czasie spotkania u metropolity gdańskiego, arcybiskupa Tadeusza Gocłowskiego, ale rozmowy nie przyniosły żadnego efektu.

W poniedziałek 31 października zaprzysiężono rząd Marcinkiewicza, w którym nie znalazł się żaden z polityków Platformy. Znalazło się za to miejsce dla kilku ekspertów związanych z PO, m.in. dla Zbigniewa Religi. Ten – kiedyś kandydat na prezydenta – członek komitetu wyborczego Donalda Tuska objął w nowym gabinecie tekę ministra zdrowia.
Ani Tusk, ani Rokita nie chcieli komentować zaprzysiężenia rządu Marcinkiewicza. Kilka dni później Donald Tusk stwierdził, że „w sytuacji, gdy rząd Kazimierza Marcinkiewicza będzie oparty o PiS, Samoobronę, LPR i PSL, miejsce PO jest w opozycji". „Wspieranie słabego, idącego w kryzys, nieporadnego rządu mniejszościowego Kazimierza Marcinkiewicza byłoby całkowicie bez sensu. (…) Nikt rozumny tego rządu dzisiaj wspierać nie będzie, ponieważ ten rząd przyniesie Polsce kryzys i nic więcej" – wtórował mu Rokita. Parę godzin później Rada Krajowa Platformy Obywatelskiej podjęła decyzję o przejściu do opozycji i nieudzielaniu wotum zaufania dla gabinetu Marcinkiwicza.
I Tusk, i Rokita mówili, że ta decyzja była wyłącznie wynikiem politycznego wyboru Jarosława Kaczyńskiego. „Rozmowy zostały zerwane nie dlatego, że ugrupowania nie były w stanie dojść do porozumienia w szczegółowych sprawach, ale dlatego, że strategią PiS jest stworzenie układu politycznego, którego filarami mają być PiS, Samoobrona, LPR i PSL" - oświadczył ponownie Tusk. Dodał, że teraz Platforma „bez entuzjazmu - bo nie do takiej roli przygotowywała wielu ludzi - musi zbudować skuteczną opozycję".

Z kolei według Rokity, Platforma musi przygotować się na kryzys, do którego nieuchronnie doprowadzi koncepcja rządu mniejszościowego, który do przegłosowania każdego pomysłu będzie musiał szukać większości sejmowej: „Musimy mieć gabinet cieni i rzetelny program” – mówił Rokita.
Szef Prawa i Sprawiedliwości decyzję niedoszłych koalicjantów określił, jako „smutną”. Dla Jarosława Kaczyńskiego ważne jest teraz, by sprawdzić, czy decyzja PO oznacza „stałe nastawienie na destrukcję, czy też nastawienie wynikające z sytuacji, w którą Platforma sama się zapędziła". Cały czas nie wyklucza jednak wznowienia rozmów z Platformą: „oferta wobec PO jest sformułowana i cały czas leży na stole. (…) Nie bardzo rozumiem, o co tutaj chodzi - jeżeli Platforma chciałaby rozmawiać, mogłaby te rozmowy rozpocząć w każdej chwili".
Fakt jednak jest taki, że Platforma Obywatelska (przynajmniej zgodnie z deklaracjami) i Sojusz Lewicy Demokratycznej nie poprą rządu Marcinkiewicza. Zatem, by ten gabinet w ogóle rozpoczął pracę, konieczne będzie poparcie Samoobrony i LPR lub PSL.
A co jeśli rząd w głosowaniu przepadnie? Możliwe są wcześniejsze wybory, ale zapewne żadna z partii nie chciałaby ryzykować straty mandatów. Możliwe więc, że po ewentualnym nieuzyskaniu wotum zaufania, obie partie znów będą próbowały się dogadać. Jednak czy po ponad miesięcznym spektaklu z wzajemnymi złośliwościami i oskarżeniami będzie to w ogóle możliwe?

Przemysław Bogacki

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska