27/10/2005 14:48:50
PAFT i SPK postanowiły przyjść z pomocą. Zamiast podziękowań pod adresem tych organizacji na łamach „Dziennika” w ostatnich tygodniach pojawiać się zaczęły panegiryki na temat całego zespołu redakcyjnego (nie wspominając przy okazji, że usunięto właśnie osoby najdłużej pracujące), obecnego redaktora naczelnego Grzegorza Małkiewicza i jego żony Teresy Bazarnik, która w redakcji nie pracuje, ale prowadzi firmę zajmującą się składem gazety. W jednym z felietonów para ta została porównana do... Marii i Piotra Curie.
Jak wielką klasę reprezentuje małżeństwo Małkiewiczów mogli przekonać się uczestnicy spotkania poświęconego przyszłości dziennika, które zorganizowano niedzielę w POSK-u. Jak należało się spodziewać, Sala Malinowa wypełniona była po brzegi. Przeważali ludzie starsi, którzy „Dziennik” czytają od lat, pismo, do którego się przyzwyczaili i nie wyobrażają sobie rozpoczęcia dnia bez lektury (zaczynając od nekrologów) całej gazety. Nie zabrakło osób także z innych pokoleń - tych, którzy przyjechali tu w okresie „Solidarności”, w latach 90., ale i ostatnich - najmłodszych emigrantów; znalazło się też kilkoro urodzonych w Wielkiej Brytanii, którzy czują się związani z krajem swych przodków.
Prowadzący spotkanie nowy prezes PFK Szymon Zaremba zachęcał, by zapomnieć o przeszłości, nie mówić o pieniądzach, a skupić się na przyszłości, na tym jak „Dziennik” ma wyglądać i co powinno się w nim znaleźć. Od przeszłości uciec się jednak nie dało.
Od spraw finansowych również. Sam redaktor naczelny sprowokował ten temat, broniąc się, że nie zarabia tak dużo jak głosi o tym londyńska plotka. Jego pensja - mówił - wynosi 2200 funtów miesięcznie i jest tylko inflacyjnie wyższa od tej, jaką miał jego poprzednik. A zarabia tyle dlatego, że ostatnio otrzymał dodatek w wysokości 440 funtów miesięcznie za kontakty z drukarnią, które pobierał „do czasu przejścia na emeryturę” dyrektor Tadeusz Filipowicz.
Również firma Edithire prowadzona przez Teresę Bazarnik nie zarabiała kroci. „Otrzymujemy obecnie 12 funtów za stronę” – tłumaczyła pani Bazarnik, wymachując umową podpisaną z „Dziennikiem”.
Warto wszystko obliczyć, a rachunek nie jest skomplikowany. Roczne zarobki pana Małkiewicza wyniosły 26 400 funtów pensji, wliczając dodatek (krótka rozmowa z dyrektorem Filipowiczem wyjaśniła mi, że wymieniona suma to było wynagrodzenie za prowadzenie punktu sprzedaży książek PFK po zamknięciu drukarni „Dziennika” Caldra House i w momencie przekazania sprzedaży księgarni „Veritas” przestał je pobierać, pozostając niepłatnym dyrektorem PFK).
Przychody firmy Edithire ze składu „Dziennika” (76 stron tygodniowo) wynoszą 47 tys. funtów rocznie. Jeśli dodamy do tego, że do końca ubiegłego roku firma ta również robiła skład 24-stronicowego „Tygodnia”. Czy to także było 12 funtów? Jak to się stało, że borykającą się z trudnościami finansowymi instytucję było stać na wydawanie takich pieniędzy? Czyż nie byłoby taniej zatrudnić dwóch lub trzech składaczy na etat?
Dopuszczona pod koniec spotkania do głosu główna księgowa PFK Jolanta Gogolińska ujawniła, że rok 2003 zakończył się deficytem nieprzekraczającym 100 tys. funtów, które zostały pokryte ze środków własnych PFK. Zmodyfikowany w styczniu 2004 r.
„Dziennik” zakończył ubiegły rok deficytem blisko 300 tys. funtów. Wtedy to naruszono kapitał firmy, uzyskany ze sprzedaży drukarni Caldra House (ok. 500 tys. funtów). Podobne straty zanotowano w tym roku. Zwiększenie liczby stron, zmiana szaty graficznej, wprowadzenie koloru itp. nie spowodowały wzrostu czytelników i to pomimo, że w tym czasie do Wielkiej Brytanii przybyło setki tysięcy Polaków. Sprzedaż w ciągu 2003 roku spadła o ok. 3,5%, w ciągu 2004 o kolejne 1,5%.
Na co zostały wydane pieniądze? To podczas zebrania nie zostało powiedziane. Zapewne lista jest długa i potrzeba byłoby wielogodzinnych wyjaśnień. Z pewnością brakowało tam dobrego gospodarza i odpowiedzialności za nie swoje pieniądze. Drobny przykład. W pewnym momencie z sali padła uwaga, że pomimo rozliczeń z poprzednich imprez, które miały przynieść „Dziennikowi” korzyści finansowe (np. loterie), nie było żadnej wzmianki na temat tego, co stało się z wolnymi datkami zebranymi podczas spotkań z Bronisławem Wildsteinem i Stanisławem Tymem. Księgowa o tych zbiórkach czytała tylko w gazecie. Siedzący w pierwszych rzędach mogli usłyszeć uwagę redaktora Małkiewicza, że były to imprezy organizowane przez redakcję i redakcji te pieniądze się należały.
A o czym jeszcze mówiono? Jak to na takich zebraniach bywa, każdy mówił o czym innym. To, co jedni chcieliby widzieć na łamach gazety, inni uważają za nudziarstwo. W tym sensie nie przyniosło ono konstruktywnych uwag. Dobrze jednak, że taka dyskusja się odbyła.
Przed prezesem Szymonem Zarembą stoi ogromne zadanie oczyszczenia tej przysłowiowej stajni Augiasza. Miejmy nadzieję, że wiele spraw wyjaśnionych zostanie do czasu kolejnego publicznego spotkania, które prezes zapowiedział na początek przyszłego roku. Oczywiście, jest jeden warunek: „Dziennik” nadal będzie wychodził.
Katarzyna Bzowska
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.
Szukasz pracy ? podnies swoje kwa...
Kategoria uslugi: 1. CSCS - CPCS - IPAF - NPORS - CPC 35H - ...
Szukasz pracy ? podnies swoje kwa...
Przestań ubiegać się o nisko płatne prace!!!Zmień swoją rzec...
Szukasz pracy ? podnies swoje kwa...
Przestań ubiegać się o nisko płatne prace!!! Zmień swoją rze...
Szukasz pracy ? podnies swoje kwa...
Przestań ubiegać się o nisko płatne prace!!!Zmień swoją rzec...
Szukasz pracy ? podnies swoje kwa...
SZUKASZ PRACY ? PODNIES SWOJE KWALIFIKACJE I ZACZNIJ ZARABIA...
Kursy szkolenia uprawnienie itp....
Chcesz odmienić swoją sytuację materialną i zaczac zarabiac ...
Szukasz pracy? podnies swoje kwal...
-kurs na operatora KOPARKI CPCS najlepiej platny zawod w ang...
Tanie kursy uk na wszystkie wozki...
TANIE KURSY UK NA WSZYSTKIE WOZKI WIDLOWE I MASZYNY BUDOWLAN...
Szukasz pracy ? podnies swoje kwa...
Kategoria uslugi: 1. CSCS - CPCS - IPAF - NPORS - CPC 35H - ...