Walka z uśmiechem

Niepokój? Dlaczego?
– Zobaczyłem w oczach mojej żony i córki łzy. Miałem wyrzuty sumienia, że narażam rodzinę na takie emocje i wzruszenia. Jak sadzę były to łzy szczęścia, ale jednak był to dla moich najbliższych stres.

Miał Pan poczucie ulgi?
– Nie. To była dopiero pierwsza odsłona i wiem, że przez najbliższe dwa tygodnie nie będzie łatwo.

Niech Pan się przyzna: czy po cichu marzył Pan o wygranej w pierwszej turze?
– Nie w żadnym wypadku! Od dłuższego czasu zdawaliśmy sobie sprawę, że będzie druga tura. Ale jestem usatysfakcjonowany tym wynikiem.

Konkurencja jest ostra, a przeciwnicy byli bardzo mocni. Dotychczas jednak było tak, że kto zwyciężał w pierwszej turze zwyciężał również w drugiej. To oczywiście nie jest reguła, ale mam nadzieję, że ta „tradycja” się utrzyma.

Ten najtrudniejszy punkt kampanii ma Pan już za sobą czy dopiero rozpocznie się prawdziwa walka?
–Tylko Bóg raczy wiedzieć co wymyśli konkurencja. Zwyciężyłem w pierwszej turze, ale wyniki jakie zdobyliśmy pokazują wyraźnie, że przez te kilkanaście dni będziemy z Lechem Kaczyńskim walczyli o każdy głos. I za dwa tygodnie z zapartym tchem będziemy śledzili, kto okaże się zwycięzcą. Wszystko będzie się ważyło do ostatniej chwili

Ten bój będzie na dotychczasowych zasadach, czy stanie się jeszcze ostrzejszy?
Bardzo chciałbym, żebyśmy konkurowali z uśmiechem, a nie zaciśniętymi zębami. Wierzę, że tę konkurencję można wygrać bez przesadnej twardości .

Z uśmiechem chce Pan walczyć o prezydenturę?
Tak, będę się uśmiechał! Jeśli uśmiech przegra ze złą miną – to trudno, ale sądzę że Polacy wolą żeby zwyciężał uśmiech

W ostatnich dniach pokazał Pan jednak inną twarz. Miał Pan kilka dość agresywnych wystąpień. Zamierza Pan być przed tą ostateczną rozgrywką jeszcze bardziej drapieżny?
– Długo i cierpliwie znosiłem agresywne ataki na siebie. Mam zasadę, że sam nigdy nie atakuję i nie zaczepiam, ale gdy ktoś zaczepia mnie albo moją rodzinę staję na placu boju i jestem gotów odpowiedzieć na każdy cios.

Mam nadzieję, że mój główny konkurent zrozumiał, że metoda którą posługiwał się przez te ostatnie kilkanaście dni, czyli agresja i czarna propaganda nie prowadzi do zwycięstwa w wyborach. Chciałbym zatrzymać tę eskalację agresywnego sposobu prowadzenia kampanii wyborczej. Przez te dwa tygodnie przed druga turą wyborów chciałbym pokazać mojemu konkurentowi, że uśmiech i kultura są skuteczniejszym orężem niż zaciśnięta pięść.

Jaka będzie druga część kampanii skoro ta pierwsza była dosyć ostra jak na polskie standardy?
– Jestem człowiekiem dla którego sens konkurencji sprowadza się do zasady: nie wolno łamać zasad i trzeba grać fair. Mam nadzieję, że mój konkurent również dochowa tej zasady.

Jak Pan będzie chciał przekonać tych, którzy dziś nie poszli głosować i zwolenników tych kandydatów, którzy odpadli z gry, aby teraz przyszli i głosowali na Pana?
– Polacy już wielokrotnie dowiedli, że nie zawsze praca sztabów wyborczych oraz setki plakatów i ulotek robią na nich wrażenie. W związku z tym te dwa tygodnie nie pozwolą przekonać ludzi do jakiegoś masowego szturmu na urny wyborcze 23 września.

Jestem jednak dumny, że w niedzielę miliony Polaków uwierzyły w taką wizję Polski jaką im proponuję. To, że dali mi palmę pierwszeństwa w wyborach, bo o zwycięstwie nie można mówić, oznacza iż wierzą w siebie. Bo klucz do mojej wizji Polski to wiara w to, że Polacy potrafią skutecznie i samodzielnie działać. Jeśli nie wygram to nie będzie to oznaczało, iż przegrała Polska lecz że przegrałem tylko ja, bo byłem za słaby.

A kiedy poznamy wreszcie rząd tworzony przez partie, których liderzy w tej chwili konkurują o władze?
Jak sądzę, że rząd powstanie już po wyborach prezydenckich. W tej chwili trwają rozmowy w zespołach programowych. Ale Kazimierz Marcinkiewicz oficjalnie misję tworzenia rządu od prezydenta otrzyma dopiero 19 października. I jak sądzę swoją pracę zapewne skończy gdy już będą znane wyniki wyborów prezydenckich.
Notował: Jan Osiecki

wyślij znajomemu

Dodaj artykuł do: