
A przecież rażący przypadek zabronionej agitacji w dniu wyborów się zdarzył i wielu ludzi mogłoby zaświadczyć o przestępstwie. We wszystkich kościołach księża odczytali agitkę niejakiego
Ezechiela (podaje się za „proroka”!):
jeśli bezbożny odstąpił od bezbożności, której się oddawał, i postępuje według Prawa i Sprawiedliwości, to zachowa duszę swoją przy życiu. I niech bracia Kaczyńscy nie mydlą oczu, że podobno ten tekst powstał jakiś czas temu, a potrzebę jego czytania właśnie w tę a nie inną niedzielę ustalono przed trzydziestu laty. Wstyd!
***

Powyższego fragmentu z Księgi Ezechiela nie mógłby odczytać Donald Tusk. Tuskowi słowa „prawo i sprawiedliwość” specjaliści od marketingu wykreślili ze słownika.
Donald i jego zwolennicy musieliby powiedzieć
...jeśli bezbożny odstąpił od bezbożności, której się oddawał, i postępuje według Partii Braci Kaczyńskich, to zachowa duszę swoją przy życiu. Z tymi braćmi, to ma być zręczny chwyt psychologiczny, żeby wbić Polakom do głowy, że brat premier wystarczy. Dlatego podczas konferencji prasowej Tusk siedem razy mówił o „partii braci”, a o PiS-ie, ani pisnął.
***
Ale
Jarosław Kaczyński też jest psychologicznie zręczny, i gnębi Tuska tym, że się ociąga z przyjęciem premierostwa:
Nie jest naszym zadaniem ułatwiać panu zwycięstwo w wyborach prezydenckich oświecił Jarosław Donalda u Moniki w telewizji.
Polacy nie mogą czekać na rząd, aż bracia Kaczyńscy podzielą się stanowiskami – oburzał się
Donald Tusk, też u Moniki. W końcu nie wytrzymali, i w którymś momencie wszyscy troje zaczęli chichotać. Zachwycony zręcznością psychologicznych chwytów, zrozumiałem, że oni jednak mają nas za idiotów.
***
Natomiast
Hanna Gronkiewicz Waltz na żadne chwyty nie daje się nabrać i wobec Jarosława Kaczyńskiego żywi podejrzenia:
To jest bardzo ciekawy przypadek, bo w zasadzie Jarosław Kaczyński mimo, że był wielokrotnie liderem partii nigdy nie pełnił żadnej funkcji państwowej.
Ja nawet podejrzewam, że jeśli Lech Kaczyński przegra wybory – oczywiście ja wierzę, że Donald Tusk wygra – to myślę, że Jarosław Kaczyński może powiedzieć: „Czemu nie brat ?”, bo on to już ładnie opakuje, powie, że brat był prezesem NIK-u, że jest prezydentem Warszawy i znowu pójdzie na brata. Ach ta kobieca intuicja! Zwłaszcza u bankierów jest urocza.
***
Ale
Władysław Frasyniuk, choć na pierwszy rzut oka na to nie wygląda, też potrafi trzasnąć subtelną psychologiczną analizę:
Psychicznie silniejszy jest niewątpliwie Jarek Kaczyński. Ja należę do tych uprzywilejowanych obywateli, którzy rozróżniają Leszka i Jarka. I moje środowisko jest bardzo zaprzyjaźnione z Leszkiem Kaczyńskim. Ja bardzo lubię Leszka Kaczyńskiego i nie uważam, żeby on stanowił jakiekolwiek zagrożenie dla demokracji. Ale uważam, że jest uzależniony od Jarka. Przepraszam za słowo – ale takie mi w tej chwili przyszło do głowy. Nie ma za co przepraszać, nie takie obelgi, jak „uzależniony” Kaczyńscy znosili.
***
Lech Wałęsa słabo widać Kaczyńskich rozróżnia, bo obu uważa za zagrożenie dla demokracji:
Ja ich znam od dawna i może się mylę, może ich nawet krzywdzę, ale mówię zawsze prawdę… Nasza demokracja jest jeszcze kiepska i może ich nie zmusić do porozumienia, a powinna zmusić. Ale jeśli tak się nie stanie, to będzie problem.. Trzeba będzie szybko zbudować coś do rozwinięcia, aby nie dać komunie jeszcze raz zwyciężyć. Coś szybkiego do zbudowania, antykomunistycznego i do rozwinięcia… Ale nie IV R.P… Sztuczna inteligencja z klocków lego?
***
Chodziły słuchy po internecie, że Roman Giertych nie dostał się w Warszawie do Sejmu. Zdaniem Giertycha słuchy miał rozpuszczać Zygmunt Wrzodak, który nawet na wieczór wyborczy do sztabu LPR nie przyszedł.
Wrzodak: Nie będę publicznie pokazywał się z Giertychem, który dba bardziej o interesy teściowej i szwagra niż działaczy Ligi. Podobno teściowa Giertycha była zatrudniona jako asystentka jednego z europosłów, a jego szwagier był asystentem w PE. Pisała o tym „Gazeta Wyborcza” i stał się cud: Zygmunt Wrzodak uwierzył różowym hienom.
***
Może dlatego, że sam się sposobi do odegrania roli sępa i chce szarpać polityczną padlinę Romana.
Zygmunt Wrzodak: Liga poniosła klęskę. W kampanii popełniono kardynalne błędy. Sprawa weksli, które mieli podpisywać kandydaci, kandydatura Macieja Giertycha na prezydenta, promowanie tylko młodych z Młodzieży Wszechpolskiej to tylko nieliczne z nich. Jak Roman Giertych ma trochę honoru, powinien usunąć się w cień.
***
Ale Giertych nie hiena, sobie poradzi. I Wrzodakowi też poradzi:
R. Giertych: Radzę Wrzodakowi – skoro się nie zdecydował w czasie kampanii – żeby teraz przystąpił do Domu Ojczystego, jak mu się nie podoba LPR. Zamierzam postawić wniosek, żeby nie przyjąć go do klubu parlamentarnego Ligi. Dosyć mam sytuacji, w której ktoś w trakcie wyborów jątrzy, podaje do mediów różne spekulacje, a potem je odwołuje. W familijnym sporze wypada przyznać rację Giertychowi. No, bo jak można mieć pretensje do prezesa Ligi Rodzin, że dba o tatę, teściową, szwagra i młodzież?
***
Nie tylko Lidze poszło słabo. Smutna Samoobrona też liczyła na więcej, ale posłanka
Renata Beger pocieszała:
Nie, nie sądzę, aby to była porażka. Bardzo szybko w moim odczuciu przyszła taka refleksja, że cztery lata temu uzyskaliśmy 10,2 proc., a więc jeżeli powtórzyliśmy ten wynik, to znaczy że nasz elektorat jest już stały, stabilny, sztywny i myślę, że to już jest jeden z powodów do świętowania. No cóż, jeśli ten elektorat jest już całkiem sztywny, to chyba stypa?
***
Może składkowa. Razem z Partią Demokratyczną demokratami.pl? Bo rację ma chyba
Jan Lityński:
Nie wiem, co dalej z nami będzie. Może się zdarzyć, że partia zakończy swoją działalność. Czekają nas poważne problemy finansowe.
***
Ale co się z demokratami.pl stało?
Władysław Frasyniuk: Zmiótł nas wiatr populizmu. Przeminęło z wiatrem… wszystko, prócz długów.
Kacper RylskiRys. Tomasz Wilczkiewicz
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.