23/09/2005 09:06:14
To, że Polacy nie potrafią się w Londynie dobrze wypromować, wiemy już od dawna. Korowód klap: od słynnego „potworka” w Regents Parku (słowa wysoko postawionej urzędniczki MSZ na temat kosztującej polskiego podatnika ponad milion złotych imprezy we wrześniu 2003) przez dziwny pomysł Polskiej Organizacji Turystycznej z lotnikiem mającym jakoby promować Polskę (lotnik rychło okazał się Anglikiem) po projekcję filmów, o których nikt nie wiedział, że są wyświetlane, przechodzi powoli do lokalnego folkloru. Czy w ogóle Ambasada zorganizowała coś ostatnio, coś co wykraczało poza standardowe winko (ból głowy murowany) i pogaduszki ciągle tych samych osób? Może coś mi umknęło. A może jednak komuś brak wyobraźni.
Usłyszę zapewne, że stoisko polskie podczas ubiegłotygodniowego Thames Festival doczekało się pochlebnych recenzji. Może dla amatorów koronek i tandeciarstwa z Cepelii. Stałem tam przez czas dłuższy, patrzyłem na tę cepelię, epatowanie kulturą wiejską (czy w tej Polsce nie ma miast?) jakimiś amatorskimi bombkami na choinkę i wcale nie poczułem się zachęcony do odwiedzenia kraju. Można się pocieszać, że także stoisko słoweńskie i czeskie nie było rewelacyjne. Z obu wiało jakimś postkomunistycznym muzeum, amatorszczyzną, cepeliadą i nudą. Gdzie był trademark polski, czyli Żywiec, pierogi, bigos ewentualnie zgrabna pielęgniarka? Mało to firm polskich w Londynie, które na zawołanie przyjeżdżają z własną kuchnią? Koronki może i owszem, ale przecież to był festiwal, podczas którego kulturę wchłaniało się wszystkimi zmysłami, czyli przede wszystkim smakiem i słuchem, a nie pora do kupowania majtek.
Niestety, ale marność promocji polskiej nie jest jedynie zasługą kilku niekompetentnych osób. To symptom bardziej ogólnego zjawiska jaki jest udziałem polskiej administracji państwowej, a co za tym idzie także urzędników pracujących poza granicami kraju. Jeśli bowiem z każdego medium w Polsce dochodzą nas sygnały, że państwo jest chore, i że – posługując się, całkiem niezłym sloganem wyborczym – odwrócone jest tyłem do obywatela, nie widzę powodu dlaczego na placówkach zagranicznych miałoby być inaczej. Niestety, ale wskutek małej przejrzystości i nieobecności dziennikarzy śledczych, czasami może być i gorzej.
Bardzo – moim zdaniem – poważnym dowodem na odwrócenie się państwa plecami od obywateli jest podniesiona przez „Dziennik” kwestia powoływania obwodów poza placówkami dyplomatycznymi, tak organizowane jest to w Chicago, czy w Nowym Jorku. Okazuje się, że wbrew informacjom podawanym przez Konsulat, Brytyjczycy nie mają nic przeciwko, a nawet gdyby mieli, to nie ma prawa które zakazuje głosowania poza konsulatami. Mam nadzieję, że chodzi tu o jakieś głębokie nieporozumienie, a nie działanie z premedytacją. Gdyby tak było mielibyśmy do czynienia z utrudnianiem przez administrację państwową tworzenia się inicjatyw obywatelskich i rzucanie kłód pod proces demokratyzacji społeczeństwa. Wiem, że to wielkie słowa, ale w końcu nie o małe sprawy tutaj idzie, a o korzystanie z zagwarantowanych przez konstytucję praw.
Czas zakończyć tym wyborczym akcentem. Otóż chciałem Szanownych Czytelników poinformować, na kogo pragnę pojutrze złożyć głos. Zważywszy na to, co z pasją wyrzuciłem z siebie powyżej, uważam, że Londyn winien wybrać nie kogoś kto i tak wejdzie do Sejmu (tak jak pani Hanna Gronkiewicz-Waltz), ale winien dać szansę młodemu człowiekowi, który aż kipi od chęci zmiany i przewietrzenia kilku korytarzy władzy oraz uprzątnięciu paru stajni Augiausza. Człowiek ten jako członek Komisji Sejmowej ds Polaków Za Granicą zamierza kontrolować pracę Konsulatu i upewniać się, że stoi on przodem do obywatela, zwłaszcza tego szarego, bo tego który pierś do kolejnego orderu wypina wiemy, że dyplomacja uwielbia. Tak więc, chociaż za PiS-em wcale nie przepadam, a na niektóre prawicowe hasełka mam głęboką alergię, będę głosował na Przemysława Wiplera, człowieka, który sam, nienagabywany (jak niektórzy) wybrał się do Londynu po głosy, stał na ulicy, słuchał pretensji ludzi, poznawał elektorat. To młodym trzeba dać szansę. Starsi już ją mieli i zmarnowali.
Michał P. Garapich
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.
Paczki do polski - najtaniej na w...
Szybki, tani i bezpieczny transport paczek oraz przesyłek na...
Poszukujemy lekarzy do polskiej k...
Poszukujemy obecnie lekarzy do dwóch polskich, renomowanych ...
Opiekun seniora care and support ...
Care and Support Assistant Domiciliary (różne lokalizacje: H...