MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

19/09/2005 11:50:34

Nasze drogie pociechy

“Droga Redakcjo! Właśnie kończy się mój urlop macierzyński a sytuacja finansowa zmusza mnie do powrotu do pracy. Komu mogę powierzyć opiekę nad dzieckiem w Wielkiej Brytanii?” Iza z BalhamNa zły początek Ze wszystkich krajów Starej Europy, Wielka Brytania posiada jeden z najgorszych systemów dofinansowania i wsparcia rodzin z dziećmi, znajdując się daleko w tyle za Francją, Niemcami, Belgią czy Szwecją, które to kraje zachęcając do macierzyństwa i propagujące przyrost naturalny, oferują szczodry pakiet świadczeń i zapomóg. W brytyjskim systemie tygodniowy dodatek płacony na pierwsze dziecko wynosi £17, a za każde następne przysługuje niezmiennie kwota £11.40 (nota bene zawsze wypłacana matce).


Należy tu podkreślić, że nawet Polska, przyznając skromne zasiłki na dwójkę pierwszych dzieci, podwyższa je z okazji narodzin kolejnego potomstwa. Zważywszy, że słodkie maleństwo zużywa koło dziesięciu pampersów dziennie (przeciętnie siedemdziesiąt tygodniowo), a dwudziestopampersowa paczka kosztuje ponad £5 - przytaczane powyżej sumy są raczej symbolicznym niż realnym finansowym wsparciem. Francuski system zapomóg, wypłacany już od piątego miesiąca ciąży, wraz z narodzinami każdego następnego dziecka oferuje wzrost dodatku rodzinnego, a francuska rodzina z trojgiem dzieci otrzymuje przeciętnie około £20 tygodniowo więcej niż jej brytyjski odpowiednik. Francuzi dostają także ekstra dotacje jak “szkolna wyprawka” przed rozpoczęciem każdego nowego roku szkolnego lub “nastolatkowie” po ukończeniu jedenastego roku życia i (zwiększone) po ukończeniu lat szesnastu. Młodej brytyjskiej matce przysługuje ustawowo sześć tygodni urlopu macierzyńskiego z 90 procentową odpłatnością od zarobku. Może ona ubiegać się o następne dwadzieścia tygodni urlopu otrzymując £100 wyrównania tygodniowo. Następne dwadzieścia sześć tygodni, które można wziąć w ramach urlopu macierzyńskiego - są bezpłatne. Po roku takiego finansowo łatanego urlopu macierzyńskiego należy zadecydować, czy powraca się do pracy, czy nie. Niestety, nawet tak minimalną zapomogą urlopu macierzyńskiego “maternity leave” nie objęte są kobiety prowadzące własną działalność gospodarczą, czyli self-employed. Najhojniejsze dofinansowanie otrzymują brytyjskie matki-nastolatki, które w ramach dziecięcej wyprawki uzyskują pierwszeństwo w otrzymywaniu kwaterunkowych mieszkań (council flats), darmowej elektryczności i komornego, a także wyposażenia jak wózki i zabawki, oraz bezpłatnych bonów na mleko, ubranie czy witaminy. Żyć nie umierać - tylko rozmnażać się! Dlatego też wskaźnik matek-małolatów, całkowicie utrzymywanych z kieszeni podatnika - jest najwyższy w całej Europie. Niestety, instytucja uczciwie pracującego małżeństwa w Wielkiej Brytanii nie jest, ani wspierana, ani zachęcana otrzymując minimalne prowizje na wychowanie dzieci.
Opieka poza domem
Jakkolwiek by nie kalkulować, to opieka nad dzieckiem jest w Wielkiej Brytanii bardzo kosztowna. Z przywilejów i zniżek korzystać mogą tylko rodziny najniżej uposażone o rocznym dochodzie nie przekraczającym 13 tysięcy funtów , co po odciągnięciu podatku, oznacza około £300 tygodniowo na całą rodzinę. Całodzienne żłobki (day nurseries nad creches) dla 6 tygodniowych niemowląt aż po pięciolatki - czasem nawet starszych. Wszystko w zależności od indywidualnego programu żłobka. Najmłodszym należy dostarczyć własne pampersy, przygotowane już uprzednio mleko w proszku oraz ubranie na zmianę. Żaden żłobek nie oferuje serwisów pralniczych. Dla starszaków przygotowywane są posiłki za dodatkową opłatą. Należy podkreślić, że większość żłobków znajduje się w rękach prywatnych, choć istnieją także żłobki przy centrach środowiskowych (community centres) działające na zasadzie ochronek, w których umieszczane są dzieci z rodzin dysfunkcyjnych, a pobyt ich pokrywany jest ze świadczeń na społecznie nieuprzywilejowanych. Wyjątko i bardzo rzadko, niektóre duże zakłady pracy posiadają własne żłobki przyzakładowe. Nad wszystkimi ośrodkami czuwa inspektorat OFSTED, pilnujący obowiązujących standardów, higieny i jakości serwisów. Przedszkolanki posiadają odpowiednie przeszkolenie pedagogiczne, umiejętność niesienia pierwszej pomocy oraz zaświadczenia o niekaralności. Żłobki zwykle są dużymi patrycjuszowskimi domami, gorzej lub lepiej przystosowanymi do celów opieki nad dziećmi, z jadalniami, salami zabaw i leżakowania – nierzadko z dostępem do ogrodu i znajdujących się w nim przyrządów do gier i zabaw. Dla starszych przedszkolaków wprowadzane są elementy nauki i przygotowanie do programu szkolnego “zerówki” włączając pisanie, czytanie i rachunki. Żłobki zwykle czynne są pięć dni w tygodniu, od 8 rano do 6 wieczorem. Ceny są bardzo zróżnicowane - w zależności od lokalizacji, wyposażenia, ilości personelu itp. Opłat nie kontroluje żadna wyższa instancja. Londyńskie minimum opłaty kszałtuje się w granicach od £50 dziennie wzwyż. Jak łatwo obliczyć - za całodzienny, tygodniowy żłobek, od poniedziałku do piątku, nasza Czytelniczka będzie musiała zapłacić minimum £250 plus dodatkowe opłaty za pampersy, kremy, zasypki i mleko w proszku, co nie jest tanie. Mniej luksusową, ale o wiele tańszą opcją jest domowe przedszkole kierowane przez childminder, która zwykle jest gospodynią domową prowadzącą działalność gospodarczą na terenie własnego domu. Przeszkolona na kursach opieki i nauczania okresu wczesnodziecięcego, z zaświadczeniem o dobrym stanie zdrowia i policyjnym sprawdzianem o niekaralności własnej, oraz całej rodziny. Childminder roztacza opiekę nad najwyżej sześciorgiem dzieci, włączywszy swoje własne. Według wymogów bezpieczenstwa pracy nie może mieć w grupie więcej niż trójkę dzieci poniżej piątego roku życia i najwyżej tylko jedno dziecko poniżej jednego roku. Przedział wieku podopopiecznych - od niemowlaków aż po dwunastolatków. Wygoda domowego przedszkola polega na bliskości geograficznej, która pozwala na przyprowadzanie/ przywożenie dzieci bez stresów przedzierania się przez korki. Childminder także odprowadza i przyprowadza dzieci do pobliskiej szkoły czy szkolnych przedszkoli (school nurseries), a także pilnuje odrobienia pracy domowej. Standard przystosowania domu czy mieszkania, wyposażenie i stan czystości podlegają także corocznej inspekcji OFSTED. Opłaty za serwisy childminders są bardzo zróżnicowane wahając się między £3.50 - £7 za godzinę. Przyjmując, że nasza Czytelniczka znajdzie stosunkowo tanie przedszkole domowe w swojej dzielnicy – minimalna opłata za codzienną, ośmiogodzinną opiekę nad maluszkiem przez pięć dni w tygodniu wyniesie £140 co jest znacznie tańszą opcją niż specjalistyczny żłobek. Oczywiście, nie zapominając, że podobnie jak tam, musi dostarczyć pieluszki, papki i ubranie na zmianę. Należy tu podkreślić, że przewaga obcowania na codzień z językiem angielskim może odbić się niekorzystnie na znajomości języka polskiego naszych milusińskich, dla których angielski stanie się wówczas językiem głównym. Dlatego dobrze byłoby pomyśleć, zważywszy ilość Polaków zamieszkujących Wielką Brytanię, o założeniu polskich przedszkoli domowych. To wcale nietrudne, bo proces szkolenia i załatwianie formalności trwa tylko trzy miesiące. Oficjalna rejestracja i legalne funkcjonowanie pozwala childminder na uzyskanie specjalnego ubezpieczenia pokrywającego wypadki młodych podopiecznych, od skaleczeń, na złamaniach skończywszy.
Informacji na temat lokalnych żłobków, przedszkoli domowych jak i kursów na childminder udziela Children’s Information Service (CIS) tel. 0800 096 0296 lub strona internetowa www.direct.gov.uk/Parents/ Childcare
W domowych pieleszach
 Najlepszym, choć najkosztowniejszym wyjściem, szczególnie dla maluszków, jest zatrudnienie niańki (nanny), która będzie czuwać nad bobaskiem w jego własnym domu. W zależności od kwalifikacji (trzyletnie kursy nianiek z dyplomem NNEB), doświadczenia, ilości godzin, wieku i ilości podopiecznych oraz miejsca zakwaterowania - kształtują się wynagrodzenia, które w Londynie wahają się między £150- £400 tygodniowo. Należy pamiętać, że niańka mieszkająca oddzielnie (live out) płacona jest za godzinę, w której to opłacie wkalkulowane jest wyrównanie za jej czynsz, dojazdy oraz podatek. Niańka mieszkająca z rodziną pracodawcy (live in), mająca całodzienne utrzymanie, włączając wyżywienie, elektryczność, ogrzewanie i lokalny tax – otrzymuje pensję netto, ponieważ pracodawca zobowiązany jest zapłacić za nią podatek oraz składkę National Insurance. Jeśli więc otrzymywać będzie mniej kasy „na rękę” – to w ogólnym przeliczniku wyjdzie na to samo, co niańce dojeżdżającej. Pod warunkiem, że ta ostatnia uczciwie rozliczy się z urzędem podatkowym. Po okresie próbnym, zwykle trwającym miesiąc, powinien być spisany kontrakt z wyszczególnieniem praw i obowiązków. Niańka zwykle pracuje 8-10 godzin dziennie bez weekendów, chyba, że zostanie to ustalone z pracodawcą i podparte obopólnie akceptowalną dopłatą. Zakwaterowana w domu pełnoetatowa niańka ma prawo do płatnego urlopu oraz chorobowego. Za rejestrację i serwis agencyjny płaci się słone wpisowe, które stanowi 10 procent proponowanego przez pracodawcę rocznego zarobku niańki. Tak więc jeśli nasza niańka zarabi£150 tygodniowo = £600 miesięcznie = £7200 rocznie to agencyjny haracz wynosi £720 . Jedyne pocieszenie, że po okresie próbnym, złą czy leniwą niańke można spokojnie odesłać do agencji i wypróbować nową
Przykładowe adresy agencji nianiek: www.topnotchnannies.com www.sunshinenannies.co.uk
Najtańszą opcją dla pracującej matki jest au pair (czyli spolszczona „operka”). Powinna nią być, wedle przepisów Home Office, niezamęża cudzoziemka do lat 26, która nie posiadając doświadczenia czy kwalifikacji w opiece nad dziećmi, będzie pełnić nad nimi pieczę podczas nieobecności matki. Młodej au pair nie można zlecać opieki nad niemowlętami, chyba, że w obecności matki. Do zadań au pair należą także lekkie prace domowe jak sprzątanie, prasowanie i podgrzewanie jedzenia (ale nie gotowanie). Au pair, która mieszka z rodziną pracodawcy pozostaje na jego pełnym utrzymaniu, nie powinna pracować dłużej niż pięć godzin dziennie, w ciagu dnia musi mieć zagwarantowany czas na naukę angielskiego oraz wolne weekendy. Za to przepisowe minimum zajęć, tygodniowa stawka „kieszonkowego” wynosi £50 według zaleceń Home Office z dn.30 czerwca 2005r. Wszystkie dodatkowe godziny pracy czy weekendy powinny kalkulować się w sumie wyższej niż wymagane minimum £50. Zatrudniając niewykwalifikowaną pomoc do dzieci, należy liczyć się z możliwością podwyżki w miarę wzrostu doświadczenia - na wzajemnie uzgodnionych warunkach i wymaganiach. Taki układ pozwoli wielu matkom na kontynuację pracy na pół etatu lub nawet w pełnym wymiarze, jeśli dzieci są w wieku szkolnym. Warunkiem koniecznym do harmonijnej współpracy jest sporządzenie kontraktu wyszczególniającego zakres obowiązków pracownika i finansowych zobowiązań pracodawcy, który, podobnie jak w przypadku niańki musi płacić składki National Insurance.
Parę adresów agencji au pairs: www.aupairagency.co.uk www.abc-aupairs.co.uk
Dla przedszkolaków i dzieci starszych
 Kiedy maluszek naszej Czytelniczki już troszkę podrośnie, po skończeniu trzeciego roku życia będzie mógł uczęszczać codziennie na dwie godziny do przedszkola (nursery class) w pobliskiej szkole podstawowej. Jest to serwis bezpłatny przysługujący każdemu dziecku w tym kraju pod warunkiem, że zostanie ono zapisane do nursery jak najwcześniej, ze względu na ogromną popularność tego serwisu. Przysposobienie do wczesnej edukacji i życia społecznego prowadzą także playgroups, będące grupami zabaw dla dzieci w wieku przedszkolnym pod czujnym okiem przedszkolanek. Za dwugodzinne zajęcia opłata wynosi od £4-£7.
Kto to wszystko wymyślił?
W Wielkiej Brytanii dzieci zaczynają naukę w szkołach podstawowych w wieku lat pięciu. Po krótkim okresie początkowego, cztero-godzinnego „wdrażania” w życie szkolne, a później już w pełnym wymiarze sześciu i pół godzin (godz. 8.50-15.20) - brytyjskie maluchy siedzą w szkole jak w biurze, podczas gdy ich europejscy rówieśnicy robią jeszcze babki w piasku. Zabawek-przytulanek do szkoły zabierać nie wolno, ponieważ wedle tutejszych dyktatorów pedagogiki dziecięcej - naruszają one niezbędną dyscyplinę. Największą plagą tutejszego systemu oświatowego dla pracujących rodziców są stosowane co sześć tygodni przerwy w zajęciach szkolnych („half-terms”) oraz niezwykle długie wakacje w trakcie roku szkolnego („school breaks”), w czasie których pracujący rodzice załamując ręcegłowią się nad zapewnieniem opieki swoim latoroślom. Zliczmy te przerwy: tydzień w październiku, dwa i pół tygodnia na Boże Narodzenie, tydzień w lutym, dwa i pół tygodnia na Wielkanoc i tydzień w czerwcu. W sumie osiem tygodni czyli dwa miesiące! Dodać należy, że tutejszy rok szkolny kończy się pod koniec lipca zostawiając zwykle koło sześciu tygodni na upalne letnie wakacje, podczas gdy zagospodarowanie wolnego czasu dla dzieci wśród jesiennych słot i zimowych brytyjskich przeciągów jest aktem czystego bohaterstwa.

 

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze (wszystkich 2)

kinga77

133 komentarze

20 październik '08

kinga77 napisała:

Do autorki,czy Twoje dziecko chodzi tutaj do szkoły?Dzieci zaczynają edukację w wieku czterech lat,a nie pięciu i wcale nie wygląda to tak tragicznie jak napisałaś.Napewno nie siedzą jak w biurze i mają czas na zabawę w piasku.A mój synek prawie codzień zabiera z sobą jakąś swoją zabawkę i jakoś nic się nie dzieje.Zresztą mieszkamy w zjednoczonej Europie i można wybrać sobie jakiś inny kraj do życia,Niemcy np.Właśnie idę odebrać swoje dziecko ze szkoły.Pozdrawiam

profil | IP logowane

emila23

1 komentarz

20 październik '08

emila23 napisała:

ja rowniez jestem w takiej sytuacji tylko ze mieszkam w niezaduzym miescie Grantham i nie szukam wykwalifikowanej niani tylko takiej ktora bedzie odpowiedzialna i dobrze zaopiekuje sie moja pociecha w chodzi w gre dziennie 5 godzin wiec na jakie koszty powqinnam byc przygotowana dziekuje i pozdrawiam

profil | IP logowane

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska