16/09/2005 08:16:58
Nie odbędzie się bez niego „osiemnastka”, przyjęcie pokomunijne, nowa praca, nagroda na ogólnopolskim festiwalu piosenki, stypa, czy awans narodowej reprezentacji do mistrzostw świata w piłce nożnej. Ciągle jest jak w satyrycznym rysunku zamieszczonym kiedyś w „Szpilkach”, a przedstawiającym rodaków z różnych epok historycznych uczepionych siebie w pijackim korowodzie. Pod rysunkiem widniał podpis: Ciąg tradycji. Bronek spróbował wyrwać się z tego korowodu.
Bardzo się polubili
„Bardzo się z Bronkiem polubiliśmy, bo byliśmy mniej więcej w tym samym wieku, obaj wychowaliśmy się na punk rocku i tego typu historiach. Sprytny był zawsze z niego naciągacz – nigdy przenigdy nie miał przy sobie pieniędzy, co nie przeszkadzało mu to wcale nażreć i napić się na czyjś koszt. Był duszą towarzystwa w tym sensie, że kiedy sobie podpił, był najzabawniejszym i najdowcipniejszym człowiekiem pod słońcem. Jako dwudziestolatek siedział w kryminale, nie płacił nigdy za izby wytrzeźwień i grał na basówce w kapeli o marketingowej nazwie „Gwałt”. Na studiach, na które dostał się za drugim razem, chyba nikt o tym nie wiedział. Być może dlatego, iż był jednym z najzdolniejszych i najpilniejszych studentów. Przy okazji oczywiście dorobił się na uczelni opinii strasznego alkoholika, ale nie mogli go relegować, gdyż za dobrze się uczył”.
W tonacji cyganeryjno-bachicznej
Ten fragment pochodzi z niepublikowanych pamiętników magistra humanisty. Osoba Bronka wielokrotnie w niej się przewija i to najczęściej w tonacji cyganeryjno-bachicznej.
Od 6 lat Bronek nie pije. Wcześniej pisał do humanisty: „W ogóle problem alkoholizmu przybiera na wadze i znaczeniu. Jakkolwiek w ubiegłym roku, gdy mieszkałem na Brzeźnie (dzielnica Gdańska – dop. ape), imprezy bywały bardzo sympatyczne, tak teraz mamy do czynienia z piciem o narastającym elemencie destrukcyjnym (16 win w trzech, 19 w czterech itp., darcie mordy jak zwierzęta, spanie na korytarzu, tłuczenie butelek i wyrzucanie gaśnic przez okno, nie wspominając o częstotliwości picia)”.
W listopadzie dziewięćdziesiątego siódmego humanista zmienił stan cywilny. Bronek był jednym z kilku przyjaciół zaproszonych na ślub. Felka z Bronkiem odebrał na podupadającym dworcu kolejowym, kiedyś dumie władz miasteczka i jego mieszkańców. Byli trzeźwi. Jeszcze tego samego dnia wszyscy pojechali po Darka i Mariusza. Tamci byli wypici, hałaśliwi, rozgorączkowani.
Na weselu czwórka przyjaciół zaprawiła się w trupa. Pierwszy odpadł Mariusz, mimo czujnej obecności przyszłej żony.
Widziałem tylko butelkę
Ponownie spotkali się kilka miesięcy później. Ich party udało się nadzwyczajnie: czuć było, że polubili się jeszcze bardziej. Przy okazji zapewnili siebie uroczyście, że takie spotkania będą organizować „do końca świata i jeden dzień dłużej”.
Życie jak zwykle weryfikuje takie plany. Czas i przestrzeń zrobiły swoje: komuś urodziło się dziecko, ktoś zmieniał pracę, a komuś tam nagle zabrakło pieniędzy na pociąg.
W chwilę po tych wydarzeniach wybuchła prawdziwa bomba: Bronek nie pije! Na początku nikt w to nie wierzył. Pukali się tylko w czoło i obstawiali zakłady, kiedy to ich koleżka pęknie.
Bronek pisał do humanisty: „Pijąc miałem czas praktycznie tylko na myślenie o zaleczeniu kaca, gdy odstawiłem zadręczały mnie depresje alkoholowe, a najczęściej byłem po prostu pijany. To sprawiło, że nie miałem czasu na refleksje. Zauważ więc, ile czasu zyskałem odstawiając picie. Niestety, nie miałem innego wyjścia. Pewnie, że chętnie bym się z Tobą napił, alkohol jest przecież dla ludzi i w jego spożywaniu nie ma niczego złego. Ale dla ludzi zdrowych. W moim przypadku natomiast jego dalsze spożywanie mogłoby przynieść katastrofalne skutki, zwłaszcza że moje trzeźwienie ma charakter depresyjny i wystarczy tylko impuls do targnięcia się na swoje życie. Mówię o tym zupełnie serio i nie po to by się jakoś asekurować, bo wiadomo że różnie to z tymi samobójstwami bywa. Wierz mi! Staczałem się coraz bardziej i niby o tym wiedziałem, ale żyłem w świecie iluzji i nie chciałem się do tego przyznać. Czułem, że ludzie odwracają się ode mnie, ale nie wiedziałem dlaczego. Pamiętam, że jeszcze na czwartym roku było tyle koleżanek i kolegów, na piątym większość z nich nie chciała już ze mną rozmawiać. Bo i o czym, skoro miałem klapki na oczach i widziałem tylko butelkę z przezroczystym, żółtym lub czerwonym płynem i jej poświęcałem prawie całą swoją uwagę. A życie i świat kwitło i rozwijało się obok. Ja natomiast stałem w miejscu i staczałem się do rowu. Wreszcie przyznałem się do swojej ułomności i to otworzyło mi oczy.
Zacząłem odkrywać świat na nowo
Zacząłem odkrywać świat na nowo, jak gdybym się dopiero urodził. Piętnaście lat przesłaniała mi go butelka. I wiesz, jak zacząłem być szczęśliwy każdym nowym odkryciem, tym czego nie widziałem do tej pory. Jak dziecko, które poznaje świat i otoczenie. Powoli (trzeźwienie i terapia to proces bardzo trudny, powolny, mozolny i nie usłany różami) zaczynają mnie cieszyć tak drobne rzeczy, że sam się sobie dziwię: świecące słońce, kwitnące drzewa, kwiaty, radośni ludzie, ciekawy film, wzruszająca książka, mecz w telewizji. Któż znajdujący się w mojej sytuacji, by o tym myślał, idąc na kacu po piwo. Życie jest jednak piękne, a świat genialnie urządzony, chociażby z tego względu, że jest w nim miejsce na wszystko: i to, co dobre, i dla równowagi, to co złe. Nie wiem, czy mnie rozumiesz, bo być może musiałbyś przeżyć za mnie ten koszmar, co ja, ale tego nikomu nie życzę. Uwierz mi na słowo, że to o czym Ci piszę to jest najszczersza prawda. Oczywiście nie jest tak kolorowo przez cały czas, ale BYWA, i to jest dużo, i świadczy o tym że coś drgnęło, że tyle jest jeszcze do zdobycia. Jak każdy człowiek na ziemi, pod każdą szerokością geograficzną przeżywam dni lepsze i dni gorsze. I to jest chyba normalne. A skoro ja przeżywam to co normalny, zdrowy człowiek, to powinno mnie to cieszyć, i cieszy, a tym samym stanowi dobry terapeutyczny prognostyk na przyszłość. Wbrew temu jak się zwykło sądzić żadna terapia ani AA nie ma pogardy dla ludzi pijących ani alkoholu samego w sobie i nie prowadzi do ich nawracania ani akwizycji dusz. To że ja podjąłem decyzję i nikt mnie wcześniej na ulicy do tego nie namawiał, ani też nikogo z leczących się ze mną osób. Tylko stoczenie się na głębsze lub płytsze dno i odczucie bata na własnej skórze może spowodować (choć nie musi) taką decyzję i żadne kaznodziejstwo tutaj nic nie pomoże. Nie pomogą żadna terapia, ani żadne spotkania AA, jeśli ktoś uzależniony będzie chciał pić i nie będzie chciał się leczyć szczerze. To stanowi fundament, a bez tego cała budowla się rozleci razem z AA i terapią. Były osoby, które chodziły na terapię i spotkania, ale jednocześnie piły. Dziś już ich tam nie ma. „Popłynęły”, bo podeszły do terapii bez przekonania. Mnie też było trudno na początku i też zapiłem, ale zwyciężyła chęć zaprzestania picia...”.
Suplement
Czasami śni mu się chlanie. Od kumpli rozproszonych po całej Rzeczypospolitej dostał w prezencie oryginalne buty ADIDASA. Grał już w nich skutecznie z tymi od AA. Na wszystkich pozycjach prócz bramkarza.
Arkadiusz Panasiuk
Imiona zostały zmienione
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.
Kursy szkolenia uprawnienie itp....
Chcesz odmienić swoją sytuację materialną i zaczac zarabiac ...
Szukasz pracy ? podnies swoje kwa...
Kategoria uslugi: 1. CSCS - CPCS - IPAF - NPORS - CPC 35H - ...
Szukasz pracy? podnies swoje kwal...
-kurs na operatora KOPARKI CPCS najlepiej platny zawod w ang...
Tanie kursy uk na wszystkie wozki...
TANIE KURSY UK NA WSZYSTKIE WOZKI WIDLOWE I MASZYNY BUDOWLAN...
Szukasz pracy? sprawdź naszą ofer...
SZUKASZ PRACY? PODNIES SWOJE KWALIFIKACJE I ZACZNIJ ZARABIAC...
Przyjme instruktora kursu operato...
PRZYJME DO PRACY TRENERA - INSTRUKTORA KURSU OPERATOROW MASZ...
Szukasz pracy? zapisz się na kurs...
SZUKASZ PRACY ? PODNIES SWOJE KWALIFIKACJE I ZACZNIJ ZARABIA...
Szukasz pracy ? podnies swoje kwa...
Kategoria uslugi: 1. CSCS - CPCS - IPAF - NPORS - CPC 35H - ...