MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

15/09/2005 08:10:07

Artystka bezkompromisowa

Z Igą Cembrzyńską rozmawia Lesław Bobka. Zakres Pani działalności artystycznej jest bardzo szeroki – Począwszy od filmu, poprzez telewizje, teatr, aż po estradę. Którą z tych form lubi Pani najbardziej?– Jest to pytanie zarazem łatwe jak i trudne. Tak, szczerze mówiąc nigdy nad tym się nie zastanawiałam. Nie rozgraniczam ich. Jeśli mam jakąś propozycję, która fascynuje mnie, czy wręcz spala, bądź interesuje – akceptuję ją, niezależnie od tego, czy związane są z tym jakieś pieniądze… Oczywiście najbardziej interesujący jest teatr, kontakt z publicznością, ale to też inna sprawa. Kwestia samej sztuki, roli, a przede wszystkim porozumienia z reżyserem...

Dziennik Polski

Poruszyła Pani bardzo istotną rzecz: współpraca aktor – reżyser. Jak to wygląda na co dzień, w tzw. praniu?
– Prać można wszystko! Wyprać można każdą rolę z osobowości, z emocji. Mówiąc o praniu, ważny jest środek piorący, czyli w tym kontekście reżyser. W chwili, gdy akceptuję jakąś rolę, mam jej własną koncepcję. I tu powstaje problem, czy reżyser zgadza się z moją propozycją. Jeśli tak – to jest idealnie. Wiadomo – rzadko w życiu zdarzają się idealne rozwiązania. Często reżyser akceptuje moje pomysły, czasami nawet jest nimi zafascynowany (Tak było w przypadku happeningu Grzegorzewskiego opartego na sztuce Joyca „Bloomusalem”; grała tam kobietę w futrze. Zaproponowała mu wtedy własną wersję roli – ekshibicjonistkę. Grzegorzewski zachwycił się tym pomysłem. Był to jej wielki sukces; przyp. LB.). Jeśli nie ma między nami porozumienia – rezygnuję.

Czy były w Pani karierze jakieś role, które zaakceptowała, a później okazało się, że nie czuje się w nich dobrze?
– Ależ oczywiście. Nikt nie jest nieomylny. Zdarza się to wszystkim aktorom. Tak było np. z „Królem włóczęgów ” Frimla. Przedstawienie muzyczne, do którego zaprosił mnie Wojciech Siemion. Miałam w nim świetną rolę Katarzyny de Vausselles. Niestety nie znosiłam tego przedstawienia. Wycofałam się z niego najszybciej jak mogłam… Na tym m. in. polega uroda życia.

Wspomniała Pani o teatrze muzycznym. I tu chciałbym
zapytać: skąd się wzięły u Pani takie możliwości wokalne? O talencie nie wspominam, bo to rzecz zrozumiała sama w sobie…

– Wychowałam się w Radomiu. Tam chodziłam do szkoły średniej, a jednocześnie do podstawowej szkoły muzycznej o zasięgu średniej. Czyli wszystko średnie, oprócz… mojego szczęścia. Moim głosem zainteresował się wtedy prof. Bukowiecki, który dużo wcześniej ustawił głos Marii Fołtyn. Twierdził, że mam sopran koloraturowy… A ja wbrew wszystkiemu postanowiłam zostać dziennikarką. Po maturze zdawałam na dziennikarkę…

I jak było dalej?
– Sam pan wie, że w tamtych czasach wszystko toczyło się dziwnie. Zdałam egzaminy, ale zamiast na dziennikarstwo… dostałam się na wydział filozofii w Toruniu.

Typowy socrealistyczny surrealizm…
– Tak, ale w moim przypadku, gdy patrzę w przeszłość, miało to dużo uroku i zaskoczeń. Przede wszystkim polubiłam filozofię. Związałam się z tamtejszym teatrem studenckim. Coś tam podśpiewywałam, recytowałam, etc. Odbywały się właśnie jakieś eliminacje, czy konkurs. Musieliśmy popisywać się przed grupą jurorów, w skład którego wchodziły znakomitości aktorskie polskiej sceny. Po wykonaniu swojego numeru ktoś z jury zapytał mnie: „Co pani studiuje?”. Dumnie odpowiedziałam, że filozofię. Całe jury parsknęło śmiechem. „Dziecko – powiedział mi wtedy ktoś z nich – pani powinna być w szkole aktorskiej. Niech mi pani wierzy, że filozofia nie straci wiele, ale aktorstwo zyska”… Ot, i tak to się zaczęło. Po pierwszym roku studiów filozofii zdałam egzamin do warszawskiej PWST.

Oprócz wielu znakomitych wykładowców w szkole teatralnej takich jak np. Bardini, Sempoliński, Perzanowska na dalszy rozwój Pani warsztatu wokalnego, oczywiście poza prof. Bukowieckim, wpłynął Krzysztof Komeda. Jak to się stało?
– Debiutowałam w Opolu piosenką „Intymny mały świat”, za którą zdobyłam drugie miejsce. Komeda był w jury. Od razu też zainteresowało go brzmienie mojego głosu, sposób w jaki brałam frazy, a także wyczucie rytmu. Zaprzyjaźniliśmy się. Był moim mentorem i doradcą. Wiele mnie nauczył. Dobierał płyty, które miałam wysłuchać etc.

Czy nie myślała Pani o nagraniu w Polsce ponownie „Dialogów z sumieniem” Cwietajewej?
– Zastanawiam się nad tym od pewnego czasu. Tak się złożyło, że niedawno w Teatrze Wielkim zrobiłam 20-minutowy ekstrakt tego programu. Śpiewałam a’capella. Publiczność przyjęła to entuzjastycznie co mnie mile zaskoczyło… Gdybym jeszcze raz nagrała „Dialogi” to w zupełnie innej wersji, z innymi muzykami, np. z Tomaszem Stańko.

Nic w tym dziwnego, bo „Dialogi” brzmią do dziś bardzo
nowocześnie, a młode pokolenie przecież tego nie zna… A swoją drogą, co, czy raczej jaki repertuar chciałaby Pani śpiewać w przyszłości?

– Teraz to już tylko jazz. Ta muzyka z biegiem czasu coraz bardziej mnie fascynuje, wręcz porywa.

Od trzydziestu lat współpracuje Pani z mężem, Andrzejem
Kondratiukiem. Stworzyliście wiele wspaniałych filmów, wystarczy wspomnieć choćby „Gwiezdny pył”, „Mleczną drogę”, „Wrzeciono czasu”, „Słoneczny zegar”, „Córę marnotrawną”. Jak ta współpraca wygląda? Czy działacie na zasadzie dwójjedni?

– Gdy pracujemy razem – wtedy jest to rodzaj dwójjedni. Dzielimy się wszystkimi spostrzeżeniami i uwagami. Przy realizacji filmów wykonujemy wszelkie najcięższe nawet prace fizyczne. Ponieważ pracujemy na własny rozrachunek, czyli jesteśmy producentami naszych filmów, bardzo często bez dotacji, staramy się, aby powstawały one najniższym kosztem. Częstokroć filmy te były dziełem zaledwie kilku osób… W chwili jednak, gdy otrzymuję propozycje zagrania w teatrze, lub w filmie innego reżysera – działam sama. Nie absorbuję w te sprawy męża. Jego praca jest jego żywiołem, a poza tym nie chcę, by ingerował w to co robię bez niego.

Jest Pani również reżyserem kilku filmów. Co to za filmy?
– Pierwszy z nich to „Pamiętnik filmowy Igi C.” Jest to krótki 40-minutowy film, pozornie tylko o mnie. W gruncie rzeczy jest to film o mężu Andrzeju, i jemu dedykowany. Miedzy innymi podśpiewuję w nim trochę przy trąbce Tomasza Stańki… Następnie zainteresowały mnie zwyczajne, normalne, wykształcone, piękne kobiety – nie żadne tam babo-chłopy – które mają ułożone życie, a przy tym wykonują jakieś niezwykłe rzeczy wybiegające poza utarte stereotypy. I tak drugi film poświęciłam Agnieszce, która z wykształcenia politolog, jest mistrzynią w zawodowym boksie kobiet. Kolejna z nich – to dentystka, mistrzyni w szybownictwie akrobatycznym. To są moje pierwsze trzy filmy. Chcę tą serię kontynuować, bo takich wspaniałych kobiet jest w naszym kraju wiele.

Mając tak imponujący dorobek artystyczny, czy nie myślała Pani o napisaniu wspomnień?
– Zdecydowanie nie. Piszący wspomnienia jest zbyt blisko wydarzeń, które rozegrały się w jego życiu. Do tego trzeba mieć dystans i patrzeć na wszystko z pewnej perspektywy. Dlatego zrobiła to za mnie Barbara Rybałtowska*. Bardzo więc ucieszyłam się jej propozycją. Oczywiście jestem do pewnego stopnia współautorką tej książki, ale moja rola ograniczała się tutaj do korygowania pewnych nieścisłości, czy opowiadania o pewnych detalach dotyczących mojej kariery i ról… Właśnie przyniosłam ją panu w prezencie.

Czy jest jakaś wymarzona rola, którą chciałaby Pani zagrać?
– Raczej nie, ale gdy już będę bardzo stara, chciałabym napisać scenariusz filmowy oparty na moich doświadczeniach. Ale w tym filmie już nie zagram.

* Barbara Rybałtowska, „Iga sama i w duecie”, wyd. Akapit Press, Łódź 2001

______________________
Iga Cembrzyńska – jest jedną z najwybitniejszych polskich aktorek. Zakres jej umiejętności i możliwości aktorskich jest wręcz nieograniczony – od ról lirycznych, poprzez dramatyczne, aż po charakterystyczne, postaci ostre, agresywne, czasami drapieżne! Jest również świetną wokalistką. I znowu śpiewa wszystko: od piosenek lirycznych, jak np. „Intymny mały świat” – jeden z jej pierwszych przebojów – przez piosenkę literacką opartą głównie na interpretacji aktorskiej (mistrzowski popis w utworze do tekstu jej męża Andrzeja Kondratiuka „Szkoła tańców salonowych”) – aż po jazz.

Z początkiem lat siedemdziesiątych sensacją był w jej interpretacji spektakl oparty na wierszach Cwietajewej „Cztery dialogi z sumieniem”. Był to program na pograniczu awangardowego recitalu pieśniarskiego i monodramu. Towarzyszyli jej najbardziej znani wówczas muzycy uprawiający free jazz – Bieżan, Nadolski, Przybielski i Jagiełło. Przez długi czas „Dialogi” leciały w „Prochowni” prowadzonej przez Wojciecha Siemiona. Stały się wydarzeniem na warszawskim Jazz Jamboree. Płyta z tego występu ukazała się w Wielkiej Brytanii. W Polsce jest nieosiągalna.

Iga Cembrzyńska ma nie tylko niebywałą, silną osobowość sceniczną, ale jest przy tym wszystkim błyskotliwie inteligentna. Miała świetny start już jako studentka PWST. Wystąpiła w programie prezentowanym przez Ludwika Sempolińskiego jako jedna z jego najbardziej utalentowanych uczennic. Śpiewała wtedy niezapomnianą „Peruwiankę”. Brał w nim również udział Bogdan Łazuka, z którym wspólnie wylansowali później przebój śpiewany do dziś przez całą Polskę: „W siną dal”.

Natychmiast też posypały się dla niej propozycje filmowe (m.in. „Pamiętnik znaleziony w Saragossie”, „Salto”, „Ściana czarownic”, Jowita”), teatralne (najpopularniejsze to „Jedzcie stokrotki” Przybory i Wassowskiego oraz „Apetyt na czereśnie” Agnieszki Osieckiej), telewizyjne i estradowe. Szczególną popularność przyniosła jej telewizja. Otrzymała dwa razy srebrną maskę telewizji – nagrodę przyznawaną przez telewidzów dla najbardziej lubianych aktorów. Jest pierwszą pieśniarką, która jeździła po Polsce z własnymi recitalami.

Od trzydziestu lat jest żoną wybornego reżysera – Andrzeja Kondratiuka. Nakręcili wspólnie kilkanaście niepowtarzalnych filmów – nie komercjalnych – ale o jakże wysokiej wartości artystycznej. Zdobyły one wiele nagród zarówno krajowych, jak i zagranicznych.

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska