MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

09/09/2005 08:19:25

Powrót

Na Gdańskim lotnisku imienia Lecha Wałęsy wylądowaliśmy na kilka godzin przed solidarnościowym koncertem Jeana Michela Jarre’a. Najwyraźniej leciało na niego pół samolotu! Tuż po wyjściu na płytę lotniska ludzie włączali swoje komórki i umawiali się z „tubylcami” na spotkania pod bramą Stoczni. My nie mieliśmy nawet co marzyć o biletach, ale marzenie żeby wczuć się w atmosferę miasta zostało spełnione

Dziennik Polski

Pognaliśmy z przyjaciółmi „z tamtych lat” na Gradową Górę. Przed nami Gdańsk . Kolebka „Solidarności”, miasto wolności, które równo 25 lat temu było też i nasze. Mieszkaliśmy tu przez kilka lat i na naszych oczach działo się to, co teraz jest już historią.

Stanęliśmy w nieprzebranym tłumie. Z Gradowej Góry ma się widok na Stocznię Gdańską, na murach której do dzisiaj pozostały hasła stoczniowców walczących o wolną Polskę. Trudno było nie mieć wzniosłych myśli stojąc tam pod księżycem wśród tysięcy takich jak my – skołowanych kłótniami narodowymi, zdezorientowanych partyjnymi przepychankami, zmęczonych tym, że nie jest tak jak miało być, a chcących za wszelką cenę poczuć to, co wtedy.

Ktoś nawoływał w ciemnościach, ktoś kogoś szukał, ktoś otwierał puszkę coca-coli, ojciec na ramionach wnosił na górę synka z balonem. Na balonie znany napis „Solidarność” Pogadywaliśmy cicho, przed nami w dali na telebimie prawie niewidoczne już obrazy z koncertu odbywającego się w Stoczni.

I nagle ktoś krzyknął: słuchajcie! Śpiewają „Mury”! Ludzie poderwali się z trawy, zaległa cisza. Ktoś próbował śpiewać, komuś szkliły się oczy, wreszcie wszyscy zaczęli klaskać. I to był ten nasz dawny Gdańsk. Gradowa Góra solidarnie dziękowała za „Solidarność”! Znów było ciepło i razem....ale już chyba nie tak jak kiedyś.

W niedzielę ruszyliśmy pod Pomnik. To tutaj harcerze Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej w ramach Zlotu Okręgu Pomorskiego, urządzili miastu całodzienny happening zatytułowany „Spacer w czasy PRL”. Ubrani w stroje „z epoki” (Boże! To już dla nich kostiumy historyczne, a to przecież wypisz-wymaluj moja ukochana spódnica i bluzka!) zachęcali nas hasełkiem „Obywatelu zmierzaj wytrwale do celu i zabierz rodzinę w czasy PRL-u!” Na najwytrwalszych uczestników happeningu, którzy odwiedzili jak największą liczbę wyznaczonych miejsc, czekały wieczorem nagrody. Akcję zlokalizowano w kilku punktach Głównego i Starego Miasta Gdańska.

Pomnikiem Poległych Stoczniowców można było wykonać napisy nawołujące do wolności i solidarności, na wzór tamtych, prawdziwych. Ludzie malowali z zapałem. Okazało się, że i dzisiaj wiele z dawnych haseł stale jest aktualnych i wiele spraw wciąż nie załatwionych.

A oto kościół św. Mikołaja. To tu spotykali się gdańscy opozycjoniści. Tym razem każdy chętny mógł zobaczyć jak tworzono tzw. „bibułę” i samodzielnie spróbować druku na powielaczu. Atrakcje te umożliwiło Stowarzyszenie Drukarzy i oo. Dominikanie, jak zawsze chętnie otwierający podwoje klasztoru.

Przy poczcie na ul. Długiej odtworzono elementy poczty strajkowej. Wykonywane w podziemiu pocztówki i stemple kazały myśleć o listach wysyłanych przez internowanych. Kto chciał mógł i teraz taką pocztówkę wysłać do swoich bliskich.

Kolejny punkt to Dom Partii. Dzisiaj gmach prokuratury, wtedy filar komunistycznej władzy. Na mających poczucie humoru czekały tu...legitymacje partyjne i rozmowa z politycznym urzędnikiem. Nie skorzystaliśmy!

W okolicach kościoła św. Brygidy wracają czasy Radia Wolna Europa i Radia „Solidarność”. Dziś już ich nie ma w eterze, ale „pod Brygidą” są! Przykładanie ucha do trzeszczącego odbiornika przywołuje wspomnienia, zamykania okien i drzwi, ojca uciszającego domowników, matki bezszelestnie poruszającej się z herbatą, atmosfery konspiracji i tajemnicy, i świadomość, że wszyscy za ścianą robią to samo. Też w tajemnicy!

Nagle harcerze rozdają nam oporniki – znak opozycjonistów. Zakręcamy je na guzikach, żeby nie zgubić. Przylecą z nami do Londynu i żaden znajomy Anglik nie zrozumie ich symboliki! Jak i nie zrozumiałby kolejnego elementu happeningu. Bo oto można sobie wystać w kolejce „naszyjnik” z deficytowego towaru, jakim był wówczas papier toaletowy! A czy ktoś z państwa pamięta kawał „chodzący” wtedy po Polsce, papierowi właśnie poświęcony?

– Klient do sprzedawczyni:
Czy jest papier toaletowy?
Nie ma!
A co jest?
Jest towar zastępczy – papier ścierny, tektura, wata szklana
To poproszę....


„Spacer po PRL-u” dobiega końca. Wieczorem w bajkowej scenerii Długiego Targu, z Neptunem za plecami, a Motławą skrzącą się tuż za bramą, na wybudowanej małej scenie pojawia się Leszek Wójtowicz. Dziś aktor, poeta, pieśniarz, gitarzysta i kompozytor, a wówczas ten, który wspierał słowem i muzyką strajkujących w Stoczni Gdańskiej. I jak wtedy „tamtym”, dziś będzie długo śpiewał nam. I mówił pięknie i serdecznie o tym co było, o tym co jest, o solidarności, bez której nie byłoby „Solidarności”, o nas z tamtych lat i o tym co się z nami stało. Zaśpiewa „Moją litanię” – piosenkę, która stała się symbolem nadziei, ale i gorzką przestrogą. Nagrodzono ją później na Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu w 1981 roku. Zaśpiewa „Złe godziny” i wreszcie, „Jaki mi jeszcze numer wytniesz” (w podtekście – ty moja Polsko). Piosenkę, której nie można słuchać bez ściśniętego gardła.

Kiedy myślę o naszych przeżyciach w Gdańsku 2005 to właśnie występ Leszka Wójtowicza stał się tym, czego pragnęliśmy doznać. Powrotem do atmosfery sprzed 25 lat, kiedy o mądrej Polsce śpiewali jej bardowie i którą uparli się wywalczyć solidarni Polacy. Ciepło myślę też o dzisiejszych harcerzach, którzy z młodzieńczą fantazją, wrażliwością, ale i z humorem, odtworzyli tamte lata. Rozmawiając z nimi pod bramą Stoczni Gdańskiej czuliśmy się trochę jak zabytkowe relikty minionej epoki. Wtedy mieliśmy niewiele więcej lat niż oni teraz. Dla nas to tak niedawno, a dla nich historia.

Kiedy samolot zabierał nas z powrotem i zataczał koło nad Gdańskiem, przypomniał mi się wiersz Jonasza Kofty „W moim domu”. I jego ostatnia zwrotka, stawiająca kropkę nad wszystkim, co przemyśleliśmy sobie w czasie tego niezwykłego tygodnia:

„Wiem na pewno, że ze sobą zostaniemy
Chociaż życie nam układa się nieprosto
Nie możemy rozstać się trzasnąwszy drzwiami
Moja miła, moja droga
Moja Polsko.”

Tekst i fot.: Ewa Kwaśniewska

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska