09/09/2005 08:18:44
Katowanego i krytykowanego przez historyków, przesiewanego przez sito ofiar, klęski i bohaterstwa. Aż ucichnie szum analiz, tendencyjnych ocen, uporczywej propagandy, tłumionej z czasem przez dojrzewającą legendę. Legendę na społeczne życzenie. Tak było z Powstaniem Warszawskim. Społeczeństwo tej legendy chciało. Życzenie spełnił Lech Kaczyński. Nadał tej legendzie narodowy status, organizując w Warszawie przypomnienie powstania w niezwykłych obchodach jego 60-lecia. Przypomnienie jego chwały w klęsce. I trzeba było aż pół wieku z okładem, na zwycięstwo legendy nad historycznymi analizami. Analizy odchodzą z czasem na strony historycznych dysertacji. Stają się pożywką dla badaczy historii. A legendy pożywką dla narodu.
Teraz odbyło się utrwalanie legendy „Solidarności”. W równie hucznych obchodach. Dlaczego teraz, a nie wcześniej, skoro mamy niepodległość? A zawdzięczamy ją „Solidarności”. Czy dlatego, jak sądzi Anne Applebaum, że polska niepodległość wynurza się podobno z gospodarczego kryzysu? Czy też dlatego, że ta legenda staje się narodowi teraz potrzebna.? Że przeszła przez sito zarzutów, krytyk, negacji, pretensji? Że z perspektywy czasu wychodzi zwycięsko, mimo wciąż uporczywych małodusznych i ambicjonalnych emocji niektórych jej wybitnych działaczy? Może jeszcze nie rozumieją, że ta legenda zaczyna żyć własnym życiem. Że mimo krytyk, przejdzie z Wałęsą do historii. Lech Wałęsa powiedział podczas koncertu w Gdańsku: „Bawcie się i cieszcie, bo mamy niepodległość!” Bo nie obchodzimy rocznicy klęski, jak zwykle, tylko rocznicę zwycięstwa. Czy bez tych klęsk, takie zwycięstwo byłoby możliwe? Nie wiem. Bo to jest zwycięstwo ducha, mimo startu z pozycji chleba i mięsa. Choć kotlet schabowy nie schodził z ust niektórych, w komentarzach niby groch z kapustą. Trudno się było oderwać od telewizyjnych transmisji i przekazów, opanować wzruszenie, podziw i dumę. Podziw dla tych, którzy mimo wszystko dopięli swego. Przez lata starałam się jakoś zrozumieć Jaruzelskiego. Jak Adam Michnik, obiektywnie oceniać tamte czasy i okoliczności. Ale mi przeszło. W legendzie „Solidarności” Jaruzelski odegrał rolę sowieckiego paputczyka. Legendy redukują jednych do zdrajców, a z innych robią bohaterów. Nie ma w nich miejsca na obiektywizm. Jak się musieli czuć ci, trzymający kurczowo władzę za komuny? Broniący jej krwawymi represjami, patrząc na ten tryumfalny pochód „Solidarności” ku historii. Dobrze im tak, i tyle. Jeśli naród w nadchodzących wyborach nie zmiecie ich z politycznej sceny, to zmiecie ich czas, bo ich czas już minął.
Doczekaliśmy się też właściwej oceny roli „Solidarności” w obaleniu komuny w mediach brytyjskich, głównie w dziennikach. Daily Telegraph zatytułował swój artykuł redakcyjny z okazji rocznicy „Our debt to the Poles”. Pewnie chodzi o budowlańców i sprzątaczki, pomyślałam. Czytam i oczom nie wierzę! Czytam, że to „Solidarność” rozpoczęła proces obalania sowieckiej komuny. Ten wnikliwy artykuł potępiający peerelowskich aparatczyków i dwulicowych ideologów broniących swoich pozycji, kończy się słowami: „Odzyskując niepodległość, Polacy uszlachetnili wszystkie narody i ludzi”. Żadne inne pismo brytyjskie aż tak emocjonalnie o Polakach nie napisało. A powtarzam ten cytat, bo w naszym „Dzienniku” z 5 bm. nieco go zmieniono. Napisano, że „Odzyskanie przez Polaków niepodległości, wzbogaciło nas wszystkich”. Za pozwoleniem! Daily Telegraph napisał „ennobled”, co znaczy uszlachetniać. Nie napisał „enriched”, co by znaczyło wzbogacać. Może się i czepiam, jak p. Hebda w listach do redakcji, ale „Solidarność” okazała się w swojej – z ducha – szlachetności zaraźliwa. Co do wzbogacania są pewne wątpliwości. Telegraph użył odpowiedniego słowa. Moja euforia z powodu tej laurki nieco osłabła. Bo właśnie czytam w artykule redakcyjnym w tej samej gazecie (5 bm), że dwóch Brytyjczyków też nas uszlachetnia. A to dlatego, że zamierzają przepłynąć łodzią Atlantyk, jak ich Pan Bóg stworzył, na golasa. Wspaniały to będzie wyczyn, pisze Daily Telegraph. Artykuł o podobnych ekscentrycznych wyczynach, bez większego dla ludzkości znaczenia, kończy się słowami: In transcending their animal instincts, they elevate and ennoble us”. Gdyby stoczniowcy strajkowali na golasa i bosaka. D. Tel. oniemiałby pewnie z wrażenia. Co by wtedy o Polakach napisał? W tym kraju ekscentryczność i brawura, są widać równe patriotycznym zrywem.
I gdzieś na dnie anglosaskiej świadomości, Polacy to jednak ekscentrycy! Uszlachetniający, jak by nie było.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.
Poszukujemy lekarzy do polskiej k...
Poszukujemy obecnie lekarzy do dwóch polskich, renomowanych ...
Opiekun seniora care and support ...
Care and Support Assistant Domiciliary (różne lokalizacje: H...
Paczki do polski - najtaniej na w...
Szybki, tani i bezpieczny transport paczek oraz przesyłek na...