MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

08/09/2005 07:58:45

Trzecia Wielka Emigracja

Tak chyba można już mówić zważywszy na liczbę Polaków, którzy przyjechali w ostatnim czasie na deszczową wyspę. Widać nas wszędzie, nie tylko w Londynie, Manchesterze, Birmingham, ale nawet w odległych od stolicy Zjednoczonego Królestwa miastach, jak na przykład Plymouth. Kiedy pojechałem tam kilka tygodni temu pierwszymi ludźmi, na jakich natknąłem się wysiadając z pociągu, byli rodacy. Nawiasem mówiąc, nie chce mi się wierzyć w oficjalne dane dotyczące liczby przybyszów znad Wisły

Dziennik Polski

Obecność nasza została już zresztą zauważona przez przedsiębiorców z wysp brytyjskich – uznali bowiem, iż warto w nas zainwestować duże pieniądze. Pierwsi zrobili to Irlandczycy, którzy za chwilę uruchomią polską telewizję kablową. Wprawdzie w Irlandii jest nas dużo mniej, jednakże proporcjonalnie stanowimy już znaczny potencjalny rynek. Pewnie niedługo takie przedsięwzięcie uruchomione zostanie również w Anglii. Nasi gospodarze potrafią liczyć i – jak sądzę – mają na temat populacji Polaków swoje własne, inne od oficjalnego, zdanie. Wiedzą także, że wśród naszej diaspory sporym powodzeniem cieszy się polska telewizja, którą można sobie zafundować za pomocą odbiornika satelitarnego.

„Młoda” emigracja polska jest, póki co, mocno zatomizowana, chociaż pojawiają się już pierwsze nieśmiałe próby organizowania się. Tak samo przecież organizowały się na obczyźnie wszystkie emigracje. Te zarobkowe także, wystarczy zobaczyć jak jest zorganizowana Polonia amerykańska.

Na razie młodzi skupiają się wokół internetu. Powstają nowe portale tworzone z myślą o tych, którzy na wyspie tej są od niedawna. Internet to potężne medium. Jak działa, mieliśmy okazję przekonać się przy okazji słynnego już marszu po śmierci Ojca Świętego. Odpowiadają one na zapotrzebowanie, na które istniejące tu od dawna polskie instytucje i organizacje nie potrafiły (nie chciały?) w porę zareagować. Na razie obie nasze emigracje żyją obok siebie, starając się jak najmniej wchodzić sobie w drogę. Młodzi (czyli nowoprzybyli) Polacy nie garną się – poza wyjątkami – do uczestnictwa w istniejących organizacjach. Nikt ich też specjalnie do nich nie zaprasza.

Już słyszę oburzone głosy: Jak to? Mamy im wysyłać specjalne zaproszenia? Prosić na kolanach, aby się zapisali do tej czy innej organizacji, przyszli na spotkanie, dali się wybrać do zarządu?

Może nie na kolanach, ale zaproszenie by się przydało. Niekoniecznie specjalne imienne zaproszenia, (choć w pewnych przypadkach tak); zachęta, próba zbliżenia się do nich – jak najbardziej tak. Jest taki fragment „Monte Cassino” mistrza Wańkowicza, w którym opisuje on pierwsze wykłady dla ochotniczek-pielęgniarek prowadzone w II Korpusie. Prowadząca je doświadczona instruktorka objaśniała adeptkom, przeważnie pannom z dobrych domów, jak podawać rannemu żołnierzowi szpitalny urynał, zwany popularnie kaczką. Jedna ze słuchaczek kursu, nieco zakłopotana zapytała: „No, ale Pani Pułkownik, jak to tak podać tą kaczkę obcemu mężczyźnie?” Ano zwyczajnie, odpowiedziała płk Wysłouchowa. Jedna ręka przytrzymać koronę, żeby nie spadła, a drugą podać kaczkę. Tyle Wańkowicz.

Rzeczywistość jednakże nie napawa optymizmem. Kiedy rozmawia się z nowoprzybyłymi, szczególnie tymi, którzy chcieliby się w coś zaangażować, a jest ich niemało, słychać sporo krytycznych uwag. Nie trzeba przytaczać listy żalów i pretensji, bo zapewne wszyscy je znają. Nie chodzi także o to, aby się przerzucać argumentami i pretensjami. To Nie prowadzi tylko do dalszego, głębszego jeszcze podziału na „nas” i „ich”.

Chciałbym jednak zwrócić uwagę na to, że są już zamysły tworzenia nowych, równoległych do istniejących, polskich organizacji. Płyną one ze strony coraz liczniejszej grupy rodaków, którzy dobrze sobie tu radzą. Zajmują menedżerskie stanowiska w renomowanych angielskich i międzynarodowych firmach, prowadzą dobrze prosperujące biznesy lub po prostu są dobrze wykształceni, dzięki czemu mają dobrą pracę (i zarobki). Chcą mieć swoje, polskie miejsca, do których mogliby przyjść. Swoje, polskie organizacje, do których mogliby należeć i w których czuli by się dobrze i byliby mile widziani.

Środowisko to odczuwa także potrzebę powstania polskiego lobby w tym kraju. Mają je na przykład Rosjanie. Tymczasem nasze nie istnieje. Taka sytuacja nie może trwać wiecznie. Młoda emigracja polska jest prężna i przedsiębiorcza. Straceńcy spod sklepu Patela, to zaledwie margines polskiego żywiołu, jaki tu się pojawia. Wielu zresztą, dobrze dziś „ ustawionych”, od tego miejsca zaczynało.

Dla całego polskiego dorobku, materialnego a przede wszystkim duchowego, póki co nic z tego nie wynika. A szkoda, bo czas biegnie, a stara emigracja pomału się wykrusza. Emigracja lat 70. i 80. także wydeptała już sobie perci w tutejszej rzeczywistości. Wszystko zaś wskazuje na to, że ta najmłodsza wzruszy tylko ramionami i zorganizuje się we własnym zakresie lub zacznie się asymilować. Nie ma już w dzisiejszym świecie tak silnych imperatywów pozostawania we własnym sosie. Emigracja nie musi już stać na straży pryncypiów narodowych. Nikt im ich nie odmawia ani nie zabrania. Ci ludzie są już obywatelami nie tylko Polski, ale Europy i świata.

Te rzeczy już się ze sobą nie kłócą, a dłuższy pobyt na emigracji nie rodzi już frustracji jak kiedyś. To, że niedawno przybyli chcą jednak mieć swoje organizacje i kluby świadczy o tym, że polskość nie jest im obojętna.

Dlaczego więc po prostu – kierując się słowami pułkownik Wysłouchowej – nie przytrzymać sobie jedną ręką korony, a drugą podać młodym Polakom i zaprosić ich do kontynuowania dorobku pokolenia, które tak pięknie zapisało się w naszej historii.
Jędrek Śpiwok

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska