07/09/2005 08:03:17
Koalicję zawiązało dwóch panów, leczących duchowe rany po ostatnich występach Legii i Wisły. Jako, że obolałe były dusze obu panów, najstosowniejszą metodą kuracji stała się zażywana doustnie nalewka spirytusowa, neutralna terytorialnie, bo firmowana przez Janusza Palikota kandydata na posła PO z Lublina. Nalewkę, oraz Rokitę na premiera proponował oczywiście, będący przy forsie krakus, ponieważ w Krakowie żyją centusie, a pił i forsował Kaczyńskiego na prezydenta warszawiak, ponieważ w Warszawie mieszkają cwaniacy. Wyczyny piłkarzy z obu miast stołecznych zdecydowanie nie nadawały się do snucia opowieści ku pokrzepieniu serc. Całkiem odwrotnie od perspektyw, rysujących się przed narodem po wyborach słusznie wygranych przez Rokitę i Lecha Kaczyńskiego.
Już przy drugim kieliszku porozumienie warszawsko-krakowskie wykluczyło Tuska, który jest Kaszubem i jako taki powinien dostać najwyżej marszałkostwo w Sejmie, w celu użerania się z Lepperem i Giertychem. Po za tym, ostatni gdańszczanin wysiadł w Warszawie. Warszawiak, cwaniaczek prawy i sprawiedliwy, długo nie chciał się rozstać z wizją Polski spod znaku Bliźniąt, podnosząc rozrywkowy walor sytuacji, w której szefowie protokołów dyplomatycznych, komentatorzy polityczni i redaktorki magazynów dla pań na całym świecie będą się biedzić z odróżnieniem polskiego premiera od polskiego prezydenta. Krakus, doceniając siłę argumentu, po dłuższym namyśle odwołał się do racji natury intelektualnej, twierdząc, że Rokita z jego kolekcją kapeluszy, będzie jeszcze śmieszniejszy, choć tylko dla ludzi o bardziej wyrafinowanym poczuciu humoru. Może w Waszyngtonie tego nie załapią, ale w Brukseli na pewno. Warszawiak bronił się sugerując, że kapelusze Jana Marii mogą być wykorzystane na stanowisku szefa MSZ, ale uległ na myśl o tym, że być może, Rokita, jako premier nie oprze się urokowi cylindra. Krakus, obejmując w imieniu Platformy resort finansów, dołożył jeszcze obrazek Gronkiewicz Waltz, tańczącej w objęciach Rokity walczyka. Cylinder, frak a ona w krynolinie – zawołali chórem, i prędziutko zgodzili się na Dorna w MSW. Ludwik Dorn jeszcze w latach siedemdziesiątych miał takiego pecha, że jako wysoki, kościsty i sarkastyczny student w okularach chętnie bywał bijany przez milicję, z którą miał kontakty na tle korowskim. Toteż panowie przyznali, że należy mu się zemsta, jaką będzie karmienie policjantów niepojętymi anegdotami, najeżonymi cytatami z, obcych policji, klasyków. Przełknięcie Ziobry z Wassermannem przyszło ciężko. Obaj ci posłowie na stanowiskach ministerialnych są bowiem ciężkostrawni i mogą wywołać mdłości oraz stanąć kością w gardle. Zwłaszcza, że Wassermanna, który ma w nazwisku podwójne „s” i podwójne „n”, najlepiej charakteryzowałoby potrójne „r”, wyrażające zaciekłość i inteligencję pittbulla (podwójne „t” i „l”). Tylko z poczucia lojalności wobec ulubionej partii – warszawiak, a ukochanego miasta – krakus, zgodzili się na oddanie Wasserrrmannowi służb specjalnych. Obsada MSZ nie wywołała większej dyskusji, ponieważ rządy tandemu Kaczyński-Rokita sprawią niechybnie, że żadnych dyplomatów Polska nie będzie potrzebować. Wystarczy siła argumentów i Saryusz Wolski albo Ujazdowski. Wszystko jedno.
Kiedy „Lajkonik” bujał się już w okolicach Krakowa, a poziom nalewki drastycznie się obniżył, porozumienie warszawsko-krakowskie miało do wyboru; albo wszcząć kłótnie o sporne resorty skarbu i gospodarki, na które mają chrapkę i smoki wawelskie i warszawskie syrenki, albo rozstać się w miłej zgodzie, odkładając decyzję na „po wyborach”. Ponieważ układające się strony, lekko zawiane, prócz smoków i syrenek zaczęły do tych resortów przymierzać Harry’ego Pottera, postanowiono rzecz odłożyć. Kiedy warszawiak w zaczarowanej, krakowskiej dorożce marki mercedes zmierzał w kierunku hotelu po głowie błąkało mu się pytanie, czy za cztery lata, trasę Kraków-Warszawa będzie pokonywał pociągiem „Wyspiański” podśpiewując „miałeś chamie Złoty Róg”, czy „Witkacym” z wszystkimi konsekwencjami, czy może „Ernestem Malinowskim”, który, choć mniej sławny, zbudował jednak w peruwiańskich Andach najwyżej na świecie położona linię kolejową i masę mostów i tuneli, do dziś łączących, to co łączyć mają, skuteczniej nawet niż Polska łączy Polaków z Włodzimierzem Cimoszewiczem. Najpewniej będzie to, jak zawsze, „Matejko” – pomyślał i zasnął.
Kacper Rylski
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.
Opiekun seniora care and support ...
Care and Support Assistant Domiciliary (różne lokalizacje: H...
Poszukujemy lekarzy do polskiej k...
Poszukujemy obecnie lekarzy do dwóch polskich, renomowanych ...
Paczki do polski - najtaniej na w...
Szybki, tani i bezpieczny transport paczek oraz przesyłek na...