MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

05/09/2005 08:28:39

TYM bardziej...

PrologCzas i miejsce: Sobota, 3 września godz. 16.25, King Street, Hammersmith, Londyn

Dziennik Polski

Pan Stanisław Tym idzie w stronę hotelu. Przy budce telefonicznej dwóch dżentelmenów bacznie obserwuje mijającą ich postać. Nagle, jeden z nich krzyczy: „Ooo! Jak miło Pana spotkać w Londynie, Panie Tymiński!”…

Jeszcze nie w POSK-u
Dla piszącego te słowa, ostatnie trzy dni były absolutnie wyjątkowe. Oto bowiem spotkałem osobę, która w ogromny sposób wpłynęła nie tylko na moje poczucie humoru, ale także na to, co zwykło określać się „postrzeganiem rzeczywistości”. Człowiek, który współtworzył zjawiskowy Studencki Teatr Satyryków, komediopisarz, aktor, reżyser, felietonista i autor skeczy.

Kiedy w piątkowe popołudnie wracaliśmy z obiadu mijający nas na Hammersmith rodacy, co chwilę prosili Pana Tyma o autograf lub wspólne zdjęcie. I choć niektórzy zwracali się do Niego trzymając ręce w kieszeni, żując gumę lub nie przerywając nawet prowadzonej rozmowy telefonicznej, nikomu nie odmówił. Z przyjemnością pozował do wspólnych zdjęć, zawsze jednak – ku zaskoczeniu wielu – najpierw witając się uściskiem dłoni i krótką rozmową. Gdy mijaliśmy jeden z polskich sklepów, stojąca przed nim grupa osób zachęcała nas gorąco do zakupu „tanich papierosków”. Kilkadziesiąt minut później przechodząc tamtędy ponownie, jeden z panów raz jeszcze proponował „znakomity polski tytoń”. Wtedy, jego kolega stanowczo oznajmił: „Eee, co ty! Pan Tym przecież nie pali!”.

To prawda, nie pali. Nie jada mięsa i uwielbia psy, których ma aż dziesięć. Niedługo po przylocie do Londynu dzwonił do domu, by dowiedzieć się czy z ukochanymi czworonogami wszystko jest w porządku.

Stanisław Tym jest bardzo zapracowaną osobą. Dziś weźmie udział w uroczystościach wręczenia Januszowi Gajosowi Berła Kultury, w środę zaś, we Wrocławiu występuje z Kabaretem Moralnego Niepokoju. Kiedy w sierpniu umawialiśmy się na spotkanie w Londynie, nie ukrywał, że przyjedzie tu z największą radością.

Spotkanie
W sobotę, o godz. 19.30 Sala Malinowa Polskiego Ośrodka Społeczno-Kulturalnego, mimo niedziałającej linii metra, meczu Polska-Austria i targów pracy, wypełniona była do ostatniego miejsca. Zebrana publiczność wiedziała doskonale, że już za chwilę rozpocznie się spotkanie z satyrykiem, reżyserem, aktorem i felietonistą, a przede wszystkim z niezwykłą osobowością.

O tym, jak bardzo Tym jest osobą niekonwencjonalną mogliśmy przekonać się tuż po rozpoczęciu wieczoru z „Dziennikiem”. Jeden z przygotowanych na scenie stolików, nasz gość odstawił na bok, bo – jak sam oznajmił – „Moje nogi są na tyle atrakcyjne, że nie ma co ich zasłaniać”. Deklaracja ta spotkała się ze zrozumiałym aplauzem żeńskiej części publiczności, a zwłaszcza pani z pierwszego rzędu, która – jak się wkrótce okazało – chciała być główną bohaterką w Sali Malinowej.

Tradycją organizowanych w Londynie spotkań jest to, iż rozpoczynają się one przedstawieniem biogramu zaproszonej osoby. Nasz gość zajmował i zajmuje się nadal tak wieloma dziedzinami, że gdybyśmy chcieli choć w telegraficznym skrócie przedstawić niewielką nawet część Jego dokonań, zebrana publiczność opuszczałaby budynek POSK-u tuż przed wschodem słońca. Na całe szczęście bohater wieczoru sam podjął się przedstawienia życiorysu (nie mylić z biogramem!), który to odczytał ze swojej książki. Zresztą, ku olbrzymiej radości zebranych, autor „Mamuta...” jeszcze kilkakrotnie sięgał do zapisanych w niej historii i skeczów.

Sobotnie spotkanie było niepowtarzalną okazją, by zebrana publiczność mogła rozmawiać, dyskutować i zadawać pytania naszemu gościowi. A te były przeróżne: zabawne i całkiem poważne. Pytano o Mrożka, kulturę języka i „Rejs” Marka Piwowskiego. Była osoba zainteresowana ogólną receptą na życie oraz pan, który chciał dowiedzieć się czegoś o życiu po życiu.

Zaproszony przez nas komediopisarz sporo miejsca poświęcił opisaniu zmian zachodzących w języku polskim. Jego zdaniem, dziś mówi się coraz gorzej, popełnia się liczne błędy. Z sentymentem wspominał swoje wizyty w Polskim Ośrodku Społeczno-Kulturalnym w latach 70. kiedy przy obiedzie, tu właśnie, mógł usłyszeć czysty i nieskalany „chwastami” polski przedwojenny język.

Sporo radości w Sali Malinowej wywołała jedna z pań, która poprosiła, by Stanisław Tym zdefiniował pojęcie dowcipu, komizmu i humoru. Wywołało to niemałą konsternację na twarzy bohatera wieczoru. Na szczęście z pomocą pospieszyła... sama autorka pytania, która zechciała przedstawić wykładnię rzeczonych pojęć.

Nasz gość opowiadał także o pracy nad scenariuszem filmu, który opowiada o absurdach i niedorzecznościach współczesnej Polski. Ktoś zasugerował nawet, by autor zamieścił w nim relację z trwającego właśnie spotkania. Propozycja ta nie spotkała się jednak z uznaniem Pana Tyma, co – zupełnie dla mnie niezrozumiałe – autor owej sugestii skomentował: „Nie da się zrobić karykatury z karykatury”.

Niestety, niektórzy chyba zbyt poważnie potraktowali ten wieczór. Zresztą autor „Mamuta...” na początku spotkania zaznaczył, że „Niektórzy nie mają poczucia humoru i z tym, niestety, nic nie da się zrobić”.

Po ponad dwóch godzinach oficjalnej części nieoficjalnego wieczoru rozpoczęła się jej część nieoficjalna (autentyczny cytat zasłyszany tuż po godz. 22.00). Stanisław Tym podpisywał egzemplarze swojej książki, które rozeszły się w iście błyskawicznym tempie. Ci zaś, dla których już zabrakło „Mamuta...” mogli otrzymać pamiątkowy autograf choćby i na egzemplarzach „Dziennika Polskiego”. Wspólne zdjęcia i kameralne rozmowy prowadzone były nie tylko z bohaterem tego wyjątkowego wieczoru. I choć zabrzmi to może patetycznie, wszystko to, co działo się po „oficjalnej części nieoficjalnego wieczoru” miało dla mnie wyjątkowe znaczenie. Wbrew bowiem temu, co niektórzy usilnie głoszą, w jednej sali rozmawiali Ci, którzy do Londynu przyjechali kilkadziesiąt lat temu i Ci, którzy w tym mieście są od niedawna. Zachwyceni spotkaniem z Panem Tymem dyskutowali nie tylko o spędzonych tu razem dwóch godzinach.

Wierzę głęboko, że dzięki takim właśnie inicjatywom sztucznie nadmuchany balon z napisem „konflikt pokoleń” pęknie z należytym hukiem.

Epilog
Czas i miejsce: Niedziela, 4 września godz. 1.30, King Street, Hammersmith, Londyn.

Odprowadzam Stanisława Tyma do hotelu. – To było fantastyczne spotkanie. Proszę jeszcze raz podziękować wszystkim, którzy przyszli.
SŁAWOMIR FIEDKIEWICZ
Fot.: Zbigniew Drzewiecki

Zaobacz galerię MojaWyspa.co.uk

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska