04/09/2005 11:26:20
Pracuję w londyńskiej, dobrze prosperującej korporacji już od roku. W ciągu tego czasu zaczęłam obserwować jej wzloty i UPADKI- nie będące wbrew pozorom wynikiem zmian na rynku zewnętrznym. Do czego dążę?? Do zmian tych w pełnej mierze przyczynili sie pracownicy, posiadający jako taką władzę wykonawczą (kadra menedżerska), wystarczająca aby doprowadzić znaczną nadwyżkę w budżecie do minimum- naturalnie działania te były podejmowane, mając na uwadze rozwój firmy.. Taką filozofię postępowania ostatecznie mogłabym zrozumieć - "każdy orze jak może". To, czego nie rozumiem to okres trwania tego dobrobytu, czas swawoli, który przecież musi się kiedyś skończyć, prawda?
Świata nie uleczę i postępowania ludzi nie zmienię.Nie przejmuję sie zbytnio losem firmy, bo to nie moja broszka, ale jeśli coś leży w moim interesie, to interweniować muszę - ze skutkiem lub bez, ale zawsze!! Problem polega na łamaniu kontraktu, na zupełnym nie liczeniu się ze zdaniem pracowników - polega na tym, ze nie jest pięknie i kolorowo, gdy już znajdziesz upragnioną pracę w Londynie. Problem polega jak zwykle na kontaktach i konfliktach międzyludzkich. Nie na tym jednak, czy potrafisz powiedzieć co cię gryzie, czy potrafisz zawalczyć o swoje. Pytanie brzmi - jak walczyć z lwem zza kraty? Pytanie brzmi, jak odebrać to, co się należy, jak udowodnić swoją racje?
Istneje wiele agencji pracy, zwłaszcza tu, w Londynie. Ale czy istnieje z tego chociaż jedna trzecia organizacji pomagających czuć się normalnym, szanowanym pracownikem??
I oto jest moje pytanie..Jeśli ma ktoś jakiś pomysł na rozwiązanie tego typu sytuacji, proszę o opinię.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.
Paczki do polski - najtaniej na w...
Szybki, tani i bezpieczny transport paczek oraz przesyłek na...
Poszukujemy lekarzy do polskiej k...
Poszukujemy obecnie lekarzy do dwóch polskich, renomowanych ...
Opiekun seniora care and support ...
Care and Support Assistant Domiciliary (różne lokalizacje: H...