31/08/2005 08:09:21
Kto wie, jak wyglądałaby współczesna polska satyra, gdyby w roku 1955 Wydział Chemii Politechniki Warszawskiej nie relegował pewnego studenta. Gdyby tak się nie stało, polska nauka miałaby z pewnością najbardziej oryginalnego i nietuzinkowego naukowca. Na szczęście jednak, miast kolejnego uczonego, naród polski otrzymał kogoś absolutnie wyjątkowego: satyryka, scenarzystę, dramaturga, felietonistę, aktora i rysownika w jednej osobie.
Urodzony w Małkini w 1937 roku Stanisław Tym, nakładem Instytutu Wydawniczego Latarnik wydał książkę pod wszystko mówiącym tytułem „Mamuta tu mam – utwory zebrane spod łóżka”. Lektura tej właśnie pozycji utwierdziła tylko naszą redakcję, kto powinien być bohaterem kolejnego „Spotkania z Dziennikiem”. W tym miejscu warto podkreślić, że książka naszego gościa od samego początku cieszy się w Polsce ogromną popularnością. Na tyle dużą, że wydawca musiał już dodrukować kolejną jej partię...
„Mamuta tu mam” (tytuł, tak jak książkę, można czytać w obie strony) to eksplozja ironicznego humoru i politycznej satyry. Tom rozpoczyna się od sensacyjnego komiksu na temat historii III Rzeczpospolitej, potem czytelnik zostaje porwany przez rwący nurt żartów, skeczy, karykatur i humoresek po to, by wreszcie całkiem niespodziewanie wylądować na teatralnej scenie, gdzie Tym przedstawia swoje jednoaktówki „Skarb” i „Kapelusz”.
Na całe szczęście, pod łóżkiem autora znalazł się także tekst jednego z najzabawniejszych skeczy w historii polskiego kabaretu, czyli „Ucz się, Jasiu!” z repertuaru kabaretu „Dudek”. Skecz ten w wykonaniu Wiesława Michnikowskiego, Jana Kobuszewskiego i Wiesława Gołasa do dziś pozostaje niedoścignionym wzorem w tej jakże trudnej, kabaretowej dyscyplinie.
„Mamuta tu mam” jest książką więcej niż dowcipną. 280 stron humoru najwyższych lotów: ogłoszeń, wiadomości, skeczy i wywiadów. A wszystko okraszone rzadko publikowanymi, przezabawnymi rysunkami.
Czytelnicy „Dziennika Polskiego” zawartość „Mamuta...” już wkrótce będą mogli ocenić sami. Na sobotnie spotkanie udało się nam bowiem sprowadzić pewną liczbę egzemplarzy tej książki. Będzie więc niepowtarzalna okazja, by otrzymać autograf jej autora.
A wszyscy, którzy – z bliżej nieznanych mi powodów – nadal wahają się, czy w sobotni wieczór odwiedzić Salę Malinową w POSK-u, niechaj przyjrzą się uważnie okładce opisywanej tu książki. Kolejna okazja do spotkania najprawdziwszego atlety polskiego humoru nie nadarzy się bowiem zbyt szybko...
Sławomir Fiedkiewicz
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.
Poszukujemy lekarzy do polskiej k...
Poszukujemy obecnie lekarzy do dwóch polskich, renomowanych ...
Paczki do polski - najtaniej na w...
Szybki, tani i bezpieczny transport paczek oraz przesyłek na...
Opiekun seniora care and support ...
Care and Support Assistant Domiciliary (różne lokalizacje: H...