MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

30/08/2005 09:08:45

Na ratunek kuzynom

Czytasz w ich oczach ciekawość, radość, znużenie - znajdujesz indywidualności, osoby... Skóra cierpnie, gdy słucha się ich historii.

Goniec Polski .:. Polski Magazyn w Wielkiej Brytanii

Dzikie smakołyki
Lulu ma cztery lata. Jej rodzice zostali zamordowani. Poszli jako wzięte, „dzikie mięso” (bush meat). Trochę to ryzykowne (kręcą się czasem rządowi agenci), ale w lokalnym mieście na takim smakołyku można nieźle zarobić. Nawet tu w Londynie, mimo czujności celników, w okolicach Brixton Market można podobno takie nielegalne, wyrafinowane delicje zakupić. Na udziec z antylopy czy ramię goryla nie każdy ma co prawda ochotę, ale kiedy z gazet słyszysz, że za rogiem twojego domu, ktoś wypędzać może z dzieciaka demony, a że innego trzeba było zabić, bo to czarownica, ciarki przechodzą po skórze. Wszystkiemu przestajesz się dziwić. Kto ich tam wie, może rzeczywiście sproszkowany róg nosorożca albo wąs tygrysa może zdziałać więcej niż amerykańskie cudowne leki?
No więc skoro nawet tutaj są tacy, którzy w to wierzą, a w Tamizie znaleziono części ciała czarnego chłopca złożonego w jakiejś czarnoksięskiej ceremonii, cóż się dziwić, że i w innych częściach świata zdarzają się podobne historie. Nie wiem czy tam w Kongo ktoś miał po prostu ochotę na befsztyk z mamy i taty Lulu czy może wmieszana w to była i lokalna magia, dość, że oboje nie żyją. Lulu jest sierotą. Znaleziono ją wygłodzoną i chorą w chacie kłusownika obok rozkładającej się głowy mamy.

Zjeść, zastrzelić, zamordować...
Zdaje się, że nie wyjaśniłem wam jeszcze, że Lulu jest gorylem. W końcu, czy to takie ważne? Kiedy patrzeć jej prosto w twarz, w smutne oczy, można by pomyśleć, że ma duszę człowieka. Darwin dużo o tym pisał w swoim dziele o „Wyrażaniu emocji u człowieka i zwierząt”, a i „Planeta małp” czegoś niektórych w końcu nauczyła. Trochę inaczej patrzę dziś na goryla niż w czasach, kiedy po raz pierwszy z wypiekami na twarzy w „Tomku na Czarnym Lądzie” Szklarskiego czytałem o spotkaniu z czarnym włochatym olbrzymem. Czasy się niby zmieniają, ale wciąż jakby powoli. Wszystkie naczelne małpy znikają z naszej planety w zastraszającym tempie. Wszystkie – goryle, orangutany, szympansy, bonobos (najbliższa człowiekowi odmiana szympansów z Kongo) i długorękie gibony znalazły się na liście najbardziej zagrożonych wyginięciem zwierząt świata. Nieprzerwane od lat wycinanie olbrzymich terenów tropikalnej dżungli nie tylko przyczynia się do klimatycznych zmian globu, ale i niszczy naturalne siedziby tysięcy stworzeń, w tym i naszych najbliższych kuzynów. Budowanie dróg dla olbrzymich ciężarówek zwożących zwalone pnie drzew toruje i drogę kłusownikom, bezwzględnym myśliwym liczącym na szybki i łatwy zysk. Zwierzęta mordowane na mięso, łapane jako maskotki albo jako towarzysze do rozrywki i zabawy lokalnych bogaczy i ekscentrycznych kolekcjonerów na całym świecie cierpią i giną na naszych oczach.

Galeria portretów
Portret Lulu oglądam w Jerwood Gallery w Natural History Museum. To olbrzymia ponad dwumetrowej wysokości fotografia małpiej twarzy. Zrobił ją James Mollison. Zdjęcie jest jednym z trzydziestu podobnych jakie wiszą tu w ogromnej wystawowej sali. W lekkim półmroku sprawiają wrażenie sieni jakiegoś szkockiego zamku z galerią portretów przodków na kamiennych ścianach. Poruszają - i takie jest ich zadanie.
Fotograf James Mollison ma trzydzieści dwa lata. To jego pierwsza indywidualna wystawa. Urodził się w Kenii, ale jako pięciolatek przyjechał do Wielkiej Brytanii. Potem studiował animację w Newport School of Art & Design. Ostatecznie zdecydował się na fotografię. Teraz mieszka w Wenecji pracując w „Fabrica”, centrum zajmującym się wizualną komunikacją i będącym częścią Benettonu, firmy słynnej ze swych kampanii dotykających etycznych dylematów i wyzwań współczesności.
Lulu to tylko jedna z wielu fotografowanych przez niego małpich twarzy. Robił je w Kamerunie, w Indonezji, w obu państwach Kongo (to rozróżnienie na „Republikę Kongo” i „Demokratyczną Republikę Kongo” smutno przypomina nasze dawne czasy). Są i zdjęcia z rezerwatów w USA i w Niemczech.

Trudne dzieciństwo
Chim, młoda szympansica, dziś w zoo w Kamerunie, czasem tańczy, kiedy jest głodna. Pamięta widać wczesne dzieciństwo, kiedy u swych byłych właścicieli tylko za taniec mogła dostać coś do zjedzenia.
Z innego portretu patrzy Haidar pogodny już dziś, dwuletni zaledwie orangutan. Jego mamę zabito, tylko po to, by móc jej zabrać małego - rozkoszną zabawkę drogo sprzedaną bogatej rodzinie z Semarangu na Jawie. Po wielu staraniach aktywistom ruchu na rzecz ochrony zagrożonych zwierząt udało się wyperswadować właścicielom, że Haidar lepiej czuć się będzie w specjalnym rezerwacie.
Podobnie z kongijską Fizi, dwuletnią bonobo, która po zabiciu na mięso obojga rodziców znalazła się w ciasnym betonowym schronie lokalnego zoo w Kinszasa. Ochotnikom z „Les Amis de Bonobo du Congo” udało się ją przenieść na specjalnie dla nich przeznaczony zalesiony teren. Tak jak i Gregoriego, najstarszego chyba szympansa na świecie, dziś już sześćdziesięciolatka, któremu pozwolono opuścić zoo w Brazzaville. Co twarz to inna osoba. Czytając ich historię myślimy ze zgrozą o ludzkim bestialstwie i okrucieństwie, ale wystawa może budzić i nadzieją, może coś jednak się zmienia.

Andrzej Maria Borkowski

Małpie portrety Mollisona opublikowano jako książkę, a oprócz niej jest też wystawa „Face to Face”. Oglądać ją można od 10 do 17.50 (w niedziele od 11) do 18 września w The Natural History Museum, Cromwell Rd. SW7(metro: South Kensington). Wstęp wolny.

 

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska