30/08/2005 08:05:55
Uroczystości z okazji 25 rocznicy powstania NSZZ „Solidarność”, którym nadano charakter święta prawie państwowego, zagubiły trochę rzeczywisty wymiar przełomu, który się wtedy dokonał. Była to zmiana w samych Polakach, którzy „poczuli, że są wreszcie u siebie”.
Świętowanie trwa, ale pora na pierwsze podsumowania, które nie są zbyt optymistyczne. Do Gdańska zjechało się 3 prezydentów i 6 premierów. Pochodzą głównie z „naszej” części Europy i międzynarodowy charakter 25-lecia jest znacznie skromniejszy niż to przewidywano. Mieszane uczucia wywołał koncert Jeana-Michela Jarre’a, na którym odbił się pewny pośpiech przygotowań. Uczestnicy spodziewali się znacznie głębszych przeżyć, choć podkreślano, że koncert spełnił swoją rolę przynajmniej od strony nauki patriotyzmu. Rozmaite emocje wywołują same obchody i odsłanianie tablic. Różnice zdań zaczynają się na poziomie centralnym – w Sejmie, gdzie wielu nie podoba się przewodniczenie obradom przez byłych komunistów, po obchody lokalne. We Wrocławiu nie wymieniono z nazwiska Frasyniuka i Piniora, w Gdańsku stoczniowcy, ze względu na obecność VIP-ów, nie będą mogli tradycyjnie złożyć kwiatów pod bramą nr 2. Dano im na 31 sierpnia „dzień wolny”, ale musieli go odrobić w sobotę. Warto też przypomnieć kontr-obchody organizowane z udziałem Anny Walentynowicz i Andrzeja Gwiazdy. W temacie „Solidarności” zapanowało spore zamieszanie. Swoje znaczenie ma też tu kampania wyborcza i próba zdyskontowania tej rocznicy nawet przez… postkomunistów.Tytuł z dziennika „Rzeczpospolita” – „Czas Solidarności” wydaje się mocno na wyrost, ale już z tytułem „Solidarność przyniosła wolność” wypada się zgodzić, choć nadal nie wszyscy, szczególnie na zachód od Odry, ten fakt dostrzegają. „Nasz Dziennik” pyta za Walentynowicz – „Kto podszył się pod „Solidarność”? i jest to chyba pytanie nie na miejscu. Związek od samego początku był bardzo zróżnicowanym ruchem społecznym, z którego wyłoniły się polityczne partie, które dzieli dziś przepaść. Szkoda, że nawet na tym elementarnym poziomie wspólnego dziedzictwa, nie można znaleźć jedności. Kto jest bez winy, niech zresztą pierwszy rzuci kamieniem. W długim szeregu „grzeszników” jest miejsce dla Zbigniewa Bujaka, który kilka lat temu za związek „przepraszał”, dla Walentynowicz i Gwiazdy, którzy przekonani o posiadaniu „jedynej prawdy”, zajmują się głównie przypominaniem agenturalności Wałęsy, ale także dla byłego przewodniczącego, który nie może zejść z koturnów zadufania, dość dziwnej buty i przekonania o własnej nieomylności. Nawet przemówienie w Sejmie poświęcił odpieraniu tez dawnych kolegów. Kolejka „grzeszników” jest bardzo długa….
Nie bez winy jest i „Gazeta Wyborcza”, która dziś przypomina, że „To był czas jedności”. „Solidarność” trafiła nawet na pierwszą stronę „Trybuny” (dawniej „Ludu”). Pamiętam, że 25 lat temu gazeta ta donosiła, że przez „przerwy w pracy” gniją na redzie portu gdańskiego pomarańcze z importu, które sprowadzono za ciężkie dewizy. Skąd wzięły się tam pomarańcze, które Polacy oglądali raczej raz w roku, w okolicach świąt Bożego Narodzenia, pozostawało słodką tajemnicą organu KC PZPR. Dziś nikt nie zajmuje się wyjaśnieniem tej sprawy, ale „Trybuna” upomina się o „prawdziwe ideały Sierpnia”, którymi miał być zreformowany socjalizm. Jak widać z okazji 25-lecia każda opcja polityczna znajdzie dla siebie coś użytecznego. Najlepszym komentarzem jest tu wypowiedź szeregowego uczestnika strajku, który mówi, że „chyba nie o to walczyliśmy”, ale on osobiście niczego nie żałuje, nawet jeżeli emerytury nie wystarcza do końca miesiąca…
Bogdan Dobosz
________________________
Powiedzieli:
Anna Walentynowicz:
„Dzisiaj prawo do zdobyczy Sierpnia i ‘S’ roszczą sobie komuniści w osobach Kwaśniewskiego, Cimoszewicza i całej reszty”. „(Komuniści) triumfalnie ogłaszają jako swoje święto jubileusz 25-lecia ‘S’ w ścisłej komitywie z tajnymi współpracownikami SB z rodowodem ‘S’”.
Jej zdaniem, wielu członków pierwszej „S” zostało zdradzonych powołaniem „neo-Solidarności”. „Dziś mówię w imieniu zdradzonych: nie dajcie sobie odebrać Polski, to wy macie do niej prawo”.
Krzysztof Wyszkowski:
„Ujawnienie dawnej agenturalności Lecha Wałęsy jest ważne, dlatego, że ma znaczenie dla prawdy i późniejszych losów Polski”. Według niego, Wałęsa to „agent Bolek”, na którego „szpiclowskiej przeszłości zbudowana jest władza gnębiącej Polskę agentury”. „Sowiecki agent Jaruzelski i jego postkomunistyczni spadkobiercy mogą rządzić Polską tylko dzięki agentom z ‘Solidarności’, którzy podpisali z nimi kontrakt przy okrągłym stole”.
Lech Wałęsa:
Gwiazda, Walentynowicz i ich stronnicy „udowodnili i udowadniają, że niszczyli ‘Solidarność’ i wtedy i dziś”. Dowodem na to, kto ma rację jest według Wałęsy proporcja uczestników obu spotkań – jeden do tysiąca.
„Spytajcie ich, co zrobili przez te 25 lat. Ja byłem przy wyprowadzeniu sowieckich wojsk, rozwiązaniu Układu Warszawskiego, a oni? Szkoda, że się nie włączyli w obchody. Byłoby ładniej, solidarniej. Wstydzę się, że pomniejszają nasz sukces. Mogę im podać rękę – chory potrzebuje lekarza, więc mogę być lekarzem”.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.
Poszukujemy lekarzy do polskiej k...
Poszukujemy obecnie lekarzy do dwóch polskich, renomowanych ...
Paczki do polski - najtaniej na w...
Szybki, tani i bezpieczny transport paczek oraz przesyłek na...
Opiekun seniora care and support ...
Care and Support Assistant Domiciliary (różne lokalizacje: H...