MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

30/08/2005 08:05:12

Wildstein, IV Rzeczypospolita i Kod Leonarda Da Vinci

O literaturze, polityce i Kościele mówi literaturoznawca, profesor Przemysław Czapliński

Dziennik Polski

Niedawno Dziennik Polski zaprosił do Londynu pisarza i publicystę Bronisława Wildsteina. Jak Pan ocenia jego twórczość?
„Mistrz” mnie wciągnął początkowo – ja lubię literaturę, która nie jest oczywista, która ma problem z rzeczywistością, lubię literaturę, która jest pisana dla coraz głębiej wciągających obsesji. I to, że Wildstein chciał coś powiedział o środowisku, które ma swojego guru, nie ma sensu deszyfrować tego nazwiska, bo Wildstein zbudował to i nie zbudował jako czytelną iluzję, zresztą troszkę podobnie jak Łoziński napisał Pantekratora, i to jest ciekawe. Próba pokazania relacji między tym, który kręci i tymi, którzy kręcić się dają – czyli wszedł w tematykę socjologiczną, osadzoną w konkretnych czasie historycznym. Ale potem sprowadził to do jakiejś obsesji psychologicznej i to mi tę książkę, prawdę mówiąc, troszeczkę wyjałowiło. Nie mam pomysłu na tę powieść. Dla mnie jest poniżej oczekiwań, które sama rozbudza. Natomiast jego proza polityczna, już przez samo to, że jest, przyczynia się do odrodzenia w Polsce powieści politycznych i ja się niesłychanie z tego cieszę, bo przez 15 lat ta powieść milczała. To oczywiście nie tylko Wildstein, ale też Piotr Siemion, Andrzej Horubała, Cezary Michalski – ja tej twórczości gorąco sprzyjam. Choć czasem mam wrażenie, że wciąż nie jest wstanie powiedzieć o nam o rzeczywistości czegoś, czego byśmy nie wiedzieli z gazet.

A propos gazet i rzeczywistości. Co Pan sądzi o projekcie IV Rzeczpospolitej? Skoro przez 15 lat polski dyskurs zdominował język Gazety Wyborczej, to może teraz język IV Rzeczypospolitej urozmaiciłby sferę dyskursu publicznego w Polsce?
Być może. Ale ja jestem od literatury. A literatura jest od rozrabiania w dyskursach publicznych. I ja stoję po stronie ustawicznego i permanentnego wątpienia w to, że którykolwiek z języków, którym się społeczeństwo posługuje, stanie się jedynym i ostatnim , obowiązującym na zawsze. Jestem od tego, by każdy z tych dyskursów był rozrabiany od środka, prześwietlany, żeby pokazać jak się dobierać do każdego z tych języków, jak je rozbrajać, z jakich pojęć się składa, jakie emocje budzi, i jakie może mieć konsekwencje i jakich wrogów wyznacza. Od tego jest literaturoznawca.
I na koniec – co literaturoznawcy myślą o fenomenie „Kod Leonarda da Vinci” Dana Browna?
– Ta powieść rozbudziła nieprawdopodobne emocje, i jest to niesamowite – bo wydawało się, że żyjemy w świecie, w którym literatura niewiele może. Ona budzi autentyczną ciekawość interpretacyjną – powoduje, że ludzie zaczynają się przyglądać obrazom, odczytują znaki – zamienia ludzi w małych semiologów i to też jest pozytywne zjawisko. Niedawno telewizyjne „Wiadomości” przyszły do mnie z takim pytaniem – jakie jest stanowisko literaturoznawców, wobec książek które wykorzystują część rzeczywistość prawdziwej, a częściowo ją zmieniają – i czy autor powieści ma prawo tak postąpić? Odpowiedziałem, że Watykan może spać absolutnie spokojnie, bo moim zdaniem jest to powieść konserwatywna, wręcz pokościelna i nie zagraża istniejącemu porządkowi. Bo choć mówi, na pozór, rzecz skandaliczną - że byliśmy oszukiwani w sprawie kobiet w życiu Chrystusa, to gdy już jesteśmy przygotowani, że ten swoisty apokryf, odsłoni jakąś tajemnicę i będziemy wstanie zrewindykować nasze podejście do roli kobiety we współczesnym świecie – to Brown wtedy mówi – jeżeli chcesz oddać kobiecie należne jej miejsce, które zostało jej przez kościół skradzione, to wtedy powinieneś się jej oświadczyć. A gdyby Brown znał to święto, to pewnie dodałby „a 8 marca daj jej kwiatek”. Popatrz wokół siebie - mówi Brown – wszędzie widzisz symbole kobiecości – tam jest coś okrągłego tak jak pierś, a tam zaokrąglonego jak kobiece biodro, a więc podziwiaj, kontempluj kobiety i w ten sposób zemścisz się na kościele. I niczego tu nie ma – żadnego zagrożenia, bo zgodnie z tą logiką, jak ktoś się już oświadczy, to potem weźmie ślub – a gdzie weźmie ślub? – oczywiście w kościele!
Notował: Zbigniew Drzewiecki

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska