MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

29/08/2005 10:14:20

Historię Kresów trzeba zachować dla przyszłych pokoleń

Z Andrzejem Przewoźnikiem, Sekretarzem Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa rozmawia Agnieszka Panecka

Dziennik Polski

Trwało to lata, ale problemy związane z otwarciem Cmentarza Orląt Lwowskich skończyły się sukcesem. Co dalej? Czym Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa będzie zajmować się w najbliższej przyszłości?
– Nareszcie wejdziemy na Wołyń, sporo spraw kończymy na Litwie i na Łotwie, oczywiście w Rosji, w Uzbekistanie, Kazachstanie, Iranie – to są głównie cmentarze polskich żołnierzy i uchodźców, tych, którzy wyrwali się z łagrów. Tylko w Uzbekistanie zbudowaliśmy jedenaście cmentarzy, na których spoczywają Polacy, którzy wyszli z niewoli sowieckiej, byli w armii Generała Andersa, ale, niestety, nie przeżyli, wyczerpani zesłaniem i pobytem w łagrach. To jest ogromna praca, ogromne obiekty. Takich miejsc jest mnóstwo także w innych częściach świata, prowadzimy prace w Niemczech, we Włoszech, na Węgrzech, w Rumunii – krajów, w których ginęli nasi rodacy, jest sporo. Opinia publiczna nie zdaje sobie sprawy, jak duży jest program, który od kilku lat konsekwentnie realizujemy, porządkując i otaczając opieką groby polskich uchodźców i żołnierzy, którzy wyszli z Armią Polską ze Związku Sowieckiego. W zasadzie tylko jedno nam się nie udało – jest to oczywiście Irak, gdzie wciąż jeszcze nie możemy podjąć normalnych działań, zmierzających do odbudowy grobów polskich żołnierzy.

Ale jest nadzieja?
– Myślę, że tak. Jesteśmy przygotowani, złożyliśmy dokumenty w odpowiednich instytucjach i sądzę, że jak tylko w Iraku się uspokoi, będziemy mogli przystąpić do działania.
Kilka miesięcy temu, podczas konferencji poświęconej polskiej polityce historycznej, wystąpił Pan z propozycją stworzenia Muzeum Kresów Wschodnich. Czy coś się dzieje z tym pomysłem?
– Rzeczywiście pracuję teraz nad dokumentem, który przynajmniej nakreśli założenia tego muzeum. Uważam, że w polskim życiu publicznym brakuje kilku placówek, zajmujących się dziejami kultury, gospodarki i społeczeństwa dawnych Kresów Rzeczypospolitej. Myślę o tym dlatego, że mimo pojawienia się w ostatnich latach wielu książek, mnóstwa opracowań, różnej oczywiście wartości, wciąż jest to temat leżący odłogiem. A przecież myśmy pozostawili na tamtych ziemiach, prócz historii walk i męczeństwa, bardzo konkretne osiągnięcia, ogromny dorobek kultury, nauki, rozwoju tych ziem – ich gospodarki, rolnictwa, architektury. To trzeba dokumentować, pokazywać tę kulturę, niepowtarzalną atmosferę, którą powinniśmy zachować dla następnych pokoleń. Powiem szczerze, że dzisiaj brakuje jej trochę w różnych częściach Polski. Powinno więc być takie miejsce, w którym będzie się dokumentowało ten bogaty fragment polskiej historii, zbierając różnego rodzaju materiały, dokumenty, wydawnictwa, opracowania, relacje. To jest konieczne, bo przecież bezpowrotnie odchodzi fragment fantastycznej historii całych wieków w rozwoju dziejowym Polski. Nie tylko dwudziestolecia międzywojennego i okresu II wojny światowej, ale kilku poprzednich wieków. Konieczne jest też, moim zdaniem, podejmowanie różnego rodzaju programów badawczych – i myślę, że to też jest szansa na współpracę z Ukrainą, Białorusią czy Litwą, na podejmowanie dyskusji i wymianę poglądów, na ratowanie wspólnego dziedzictwa, należącego także do krajów, które powstały na tamtych terenach po rozpadzie Związku Sowieckiego. To jest ogromne wyzwanie, a jednocześnie wiąże się z tym bardzo ważny czynnik, o którym się często zapomina – edukacja. Musimy edukować młode pokolenie w duchu tolerancji, duchu wzajemnego zrozumienia, pokazując, że nawet w najtrudniejszych pod względem religijnym i narodowościowym obszarach jest możliwa koegzystencja, jest możliwe normalne funkcjonowanie, a nawet przyjaźnie. Tak było na Kresach. Dzisiejsi publicyści i politycy różnej proweniencji, nie znający problemu, bardzo często mówią, że myśmy się tylko bili, że albo nas mordowano, albo my braliśmy odwet – a to nie tak było, przecież takie miasta-perły, jak Lwów, Wilno, Grodno, ale też wiele innych, mniejszych miasteczek, stanowiły przykład normalnego pokojowego współżycia bardzo wielu nacji, bardzo wielu religii, poglądów również. Mam nadzieję, że ten pomysł uda się zrealizować. Bardzo chciałbym, by jak najszybciej powstały trzy placówki, których w polskim życiu publicznym bardzo brak: właśnie to Muzeum – Instytut Kresowy, ale też Muzeum – Instytut Katyński, zajmujący się problematyką katyńską, ale przede wszystkim losami Polaków na Wschodzie. To aż dziwne, że z naszą historią w XX tylko wieku, mimo takich doświadczeń, jesteśmy jedynym krajem w Europie, który nie ma odpowiedniej instytucji…

No właśnie – słyszałam nawet, że przedmioty przywiezione z cmentarzy rosyjskich trzyma Pan w szufladach...
– To jest przesada oczywiście, w szufladach nie trzymam – ale wolałbym, by znalazły miejsce w odpowiednio przygotowanym obiekcie naukowo-muzealnym. To, co ważne, taka placówka powinna znaleźć miejsce w stolicy Polski, tak jak jest w wielu krajach na świecie. W Polsce mówi się od jakiegoś czasu o konieczności powołania Muzeum Wolności, politycy od czasu do czasu przywołują ten temat. Powinno to być raczej Muzeum Historii Polaków, pokazujące losy Polaków zwłaszcza na przełomie XIX i XX wieku, aż po nowe tysiąclecie. To jest niezwykłe doświadczenie, które rzuca cień na naszą historię, ale jednocześnie pozwala zrozumieć, jak Polacy, którzy byli pod ciśnieniem dwóch totalitaryzmów, potrafili to przetrwać, mało tego – wybić się na niepodległość i doprowadzić do upadku systemu komunistycznego. A my o tym nie mówimy, niewiele wiemy.

Na czym to polega? Pozwalamy zapomnieć o naszym udziale w historii, patrzymy, jak symbolem wyzwolenia staje się, o ironio! – Mur Berliński, podczas gdy my, ofiary i w dużym stopniu zwycięzcy dwóch totalitaryzmów – siedzimy cichutko, jakby zawstydzeni…
– Właśnie. Problem polega na tym, że my w Polsce ciągle dużo mówimy, dużo piszemy, a znacznie mniej robimy. Zawsze mamy pretensje do innych, że nie podkreślają naszych zasług – a nikt nigdy nie będzie ich głosił, musimy to zrobić sami i dbać o pewne rzeczy sami. Mało tego – nie możemy tego robić wyłącznie na naszym podwórku. Musimy znaleźć sposób przekazania naszej historii, naszych doświadczeń – w sposób jasny, przystępny, klarowny – cudzoziemcom: Amerykanom, Anglikom, Francuzom, Niemcom. Robimy w tym zakresie, niestety, bardzo niewiele, i ogromnie dużo tracimy. Tracimy w europejskiej dyskusji na temat kształtu pamięci, świadomości historycznej mieszkańców Europy. To są sprawy ważne i moim zdaniem najwyższy czas, by nad całym kompleksem tych spraw poważnie się zastanowić. To nie są tylko kwestie działań historyków – to przede wszystkim pole do działania dla polityków, którzy muszą stworzyć warunki dla promocji historii Polski, Polaków, doświadczeń polskich w Europie. Jest też szansa na to, że będziemy lepiej rozumiani w innych sprawach, gdy będą znane nasze motywacje, racje, doświadczenia i oczekiwania. Dziś jest tak, że domagamy się na przykład ujawnienia wszystkich okoliczności zbrodni katyńskiej od Rosjan, ale na zachodzie Europy pytają: „o co tym Polakom właściwie chodzi?” – bo zachodnie społeczeństwa nie wiedzą, a my – milczymy. Więc to są sprawy, nad którymi powinniśmy poważnie debatować.

To jest bagaż peerelowskich dziesięcioleci – przecież nawet w Polsce duża część społeczeństwa zbyt słabo zna prawdziwą historię – przecież kresowiaków postrzega się przez komediowych „Samych swoich”!
– Winne temu są też trochę same środowiska kresowe – mówię to wiedząc, że nie będzie to dobrze odebrane, ale przekonany, że nie ma wśród nich, mimo sporego potencjału intelektualnego, dążenia do zjednoczenia, wspólnego podejmowania konkretnych przedsięwzięć. Przecież tym środowiskom przypięto we współczesnej Polsce łatkę oszołomów, rewizjonistów i temu podobne. To nieprawda, wiem, co mówię, pracując z nimi od wielu lat – ale jest ich za dużo, za dużo też jest działań odśrodkowych miast jednoczących. Rozumiem, że są organizacje związane z konkretnym miejscem, sprawą, rejonem – ale gdyby te wszystkie stowarzyszenia miłośników ziem utraconych się połączyły, dysponowałyby jedną, silną i intelektualnie przygotowaną do stawiania czoła wyzwaniom współczesnego życia i współczesnej polityki reprezentacją. Można by było łatwiej walczyć o zaspokojenie ich potrzeb, które tak naprawdę nie są wielkie. I to jest ostatni moment. Jeżeli nic się nie zmieni w ciągu najbliższych pięciu, sześciu lat, jeśli nie stworzymy Muzeum Kresów, to naprawdę bezpowrotnie ucieknie nam przebogaty fragment fantastycznej historii Polski, odejdzie wraz ze świadkami, po prostu zniknie. A to jest nie do przyjęcia.

Zdj. A. Panecka

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska