MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

26/08/2005 08:15:54

Kochany panie Bohumilu...

We wtorkowy wieczór sala w Instytucie Kultury Polskiej wypełniona była do granic możliwości. Jeszcze na kwadrans przez godz. 19.00 pracownicy Instytutu rozstawiali dodatkowe krzesła. Okazało się bowiem, że chętnych do spotkania polskiego pisarza jest znacznie więcej niż miejsc w sali przy Portland Place

Dziennik Polski

Przyznam, że owym zainteresowaniem wcale nie byłem zdziwiony. Do Londynu przyjechał wszakże Paweł Huelle, autor, który w Polsce ma już mocno ugruntowaną pozycję, a jego książki cieszą się olbrzymim powodzeniem. Jego debiutancka powieść z roku 1987 pt. „Waiser Dawidek” okrzyknięta została w kraju debiutem dziesięciolecia, a kiedy w roku 1991 prestiżowe Bloomsbury wydało tę pozycję w języku angielskim („Who was David Weiser?”), jej autor rychło zyskał uznanie czytelników także na Wyspach.

Wtorkowe spotkanie z urodzonym w Gdańsku pisarzem zorganizowane zostało z okazji wydania angielskiego tłumaczenia jego powieści pt. „Mercedes-Benz. Z listów do Hrabala”, która ukazała się nakładem niewielkiego Serpent’s Tail Publishing House. Przedstawiciel wydawcy na początku spotkania, zaapelował do zebranych w IKP o to, by jeśli tylko zauważą w tutejszych księgarniach książkę Huelle w dziale „motoryzacja”, czym prędzej poinformowali obsługę, że nie jest to najwłaściwsze miejsce dla tego tytułu.

„Mercedes-Beznz’ jest książką doprawdy więcej niż uroczą. Równie uroczo, lekko i dowcipnie było na wieczorze autorskim. Paweł Huelle pojawił się z Antonią Lloyd-Jones, która przełożyła na język angielski rzeczoną powieść. Ta jakże sympatyczna tłumaczka znana jest z pewnością polskim czytelnikom zamieszkałym w Wielkiej Brytanii. Antonia Lloyd-Jones przełożyła bowiem dotąd nie tylko debiutancką powieść Huelle, ale także, m.in. książkę Olgi Tokarczuk („House of Day, House of Night”) i Jarosława Iwaszkiewicza („The Birch Grove and Other Stories”).

Zebrani w sali Instytutu co rusz wybuchali gromkim śmiechem słuchając kolejnych anegdot związanych z powstawaniem książki „Mercedes-Benz”. Autor, niczym zawodowy gawędziarz, opowiadał o swojej fascynacji prozą Bohumila Hrabala, który był prawdziwym natchnieniem i inspiracją przy pisaniu tej powieści; o babce Marii i dziadku Karolu; którzy byli zapalonym automobilistami w przedwojennej Polsce; o pierwszym własnym samochodzie, którym był fiat 126p; o kursie prawa jazdy i o mężczyznach, dla których wielkość bicepsów i fason siatkowanej koszulki są rzeczą absolutnie najważniejszą.

Huelle zdradził także, że swoją książkę napisał... jednym zdaniem. Nie zastosował żadnych znaków interpunkcyjnych, żadnych akapitów. „Mercedes-Benz”, niczym opowieści snute w praskich piwiarniach przy kuflach wybornego pilznera, pomyślana została jako jednozdaniowa historia, która płynie przyspieszonym rytmem wprost proporcjonalnie do ilości wypitego pienistego trunku... No i kiedy powieść została już ukończona i wysłana na krakowskiego wydawnictwa, Huelle rychło otrzymał telefon. Przesłany materiał spodobał się wielce tamtejszemu edytorowi, który śmiał się i płakał czytając kolejne strony. Problem jednak w tym, jak się wyraził, że w takiej formie rzecz jest absolutnie nie do przyjęcia! Huelle zgodził się więc na kompromis i umieścił w tekście wymagane przecinki, kropki, akapity. I kiedy pisarz z wrodzonym dowcipem opowiadał tę historię, stanowczo zaprotestowała Antonia Lloyd-Jones. Stwierdziła bowiem, że w książce żadnych akapitów nie ma! Rozbawiony autor sięgnął szybko po leżący przed nim egzemplarz własnej książki, przewertował kilka stron i stwierdził: „Faktycznie, nie ma”...

Niewątpliwą atrakcją tego wieczoru było przeczytanie przez autora kilku stronic powieści. I nie byłoby w tym fakcie niczego nadzwyczajnego, gdyby nie to, że Huelle postanowił przeczytać je tak, jak zostały pierwotnie zapisane, czyli z pominięciem wszystkich znaków interpunkcyjnych. Łyk mineralnej wody i już sala Instytutu wypełniła się radosnym głosem autora, który niczym stały bywalec wspomnianej tu czeskiej piwiarni snuł opowieść o uroczej pannie Ciwle, gdańskich ulicach, kursie prawa jazdy i citroenie babki Marii, który był właśnie staranowany przez pociąg pospieszny relacji Wilno-Baranowicze-Lwów...

Na zakończenie spotkania w Instytucie Kultury Polskiej można było nabyć jeszcze ciepłe angielskie wydanie książki „Mercedes-Benz” i ustawić się w kolejce po autograf pisarza. Nie brakowało jednak i takich, którzy ze swoich toreb wydobyli polskie wydanie tej znakomitej powieści. I kiedy, na moim nieco już sfatygowanym egzemplarzu pojawił się podpis autora, z niemałym smutkiem spojrzałem na stół zastawiony lampkami wina. Nigdzie bowiem nie dostrzegłem kufli z dobrze schłodzonym pilznerem tudzież kieliszków z beherovką. I kiedy zapytałem pisarza (który na kartach swej powieści wielokrotnie, jakże pięknie i ujmująco wyrażał się o wspomnianych trunkach) o jakość brytyjskiego piwa, spojrzał wymownie na swój brzuch i z wyczuwalnym smutkiem odrzekł: „Wino, drogi panie, wino”...

Ech, kochany panie Bohumilu, wszystko dobre, co się dobrze kończy.
Tekst i fot.: Sławomir Fiedkiewicz

Zdjęcia: 1) Paweł Huelle i Antonia Lloyd-Jones; 2) Chętnych do otrzymania autografu i miłej rozmowy nie brakowało...

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska