MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

26/08/2005 08:14:32

Szekspir potrzebny od zaraz

Nawet w chwilach znakomitego samopoczucia, nie mam zwyczaju porównywać się z Szekspirem. Szekspir, jak wiadomo, zajmował się głównie pisaniem na potrzeby teatru, co zmuszało go do schlebiania gustom publiczności. Ja mam taki komfort, że pisząc do pism elitarnych, publiczność mam obdarzoną gustem doskonałym i niewymagającym żadnych schlebiań. Poza tym piszę głównie o Polsce, a na niej znam się nieporównanie lepiej niż Szekspir, który w temacie Polski pozostawił kilka dowodów swojej całkowitej ignorancji.

Dziennik Polski

Muszę jednak wyznać samokrytycznie, że coś mnie z Szekspirem łączy. Interesują mnie mianowicie władcy i ich psychologia. Oczywiście moja przewaga nad Szekspirem jest w tej dziedzinie ogromna, ponieważ William był całkowitym naiwniakiem i sądził, że wszelkie meandry władzy da się opisać wyłącznie w kategoriach psychologii rządzenia, walki o koronę i gry namiętności. Cóż nie czytał nawet Makiawela, nie wspominając o Heglu, Marksie czy profesorze Pastusiaku z jego fundamentalnymi studiami nad amerykańskimi prezydentami. Trzeba przecież oddać Szekspirowi, że dzięki talentowi, którego trudno mu odmówić, wykreował kilkanaście krwistych postaci władców, do dziś fascynujących mniej wybrednych widzów. Zaryzykuję więc tezę, że Szekspir gdyby żył, to by był spin doktorem. Miałby wówczas frajdę obsadzania w rolach przez siebie wymyślonych pretendentów do władzy całkiem realnej.

Talent na miarę Szekspira jest niewątpliwie potrzebny, by na przykład wydobyć z braci Kaczyńskich rys szlachetnego idealistycznego zapału, niewątpliwie gdzieś w bliźniakach skryty. Oczywiście, cały sztab ludzi musiałby pracować, żeby Kaczyńscy schudli, sczernieli i wyszlachetnieli (ale nawet trzy sztaby nie sprawią by urośli). Szekspir jednakże mógłby dostarczyć bliźniakom przynajmniej tekstów rosłych, smukłych i szlachetnie poczerniałych. Kaczyńscy, z takimi tekstami w ustach, wypłoszyliby Adama Michnika na emigrację, bo naprawdę wyglądaliby, jak skrzyżowanie braci Dalton z braćmi Danton. Bez tego wszystko, co w braciach Kaczyńskich jest posągowego i dostojnego ginie we mgle zwyczajności i lekkiej sapki.

Ze swoją umiejętnością budowania sylwetek zewnętrznie zwartych, choć w środku pękniętych Wiliam Szekspir byłby prawdziwym wybawieniem dla Donalda Tuska, nigdy bowiem nie zgodziłby się na wyjawienie, że rozmawiając o kształtach przyszłej władzy Tusk z Kaczyńskim byli tak przejęci, że zarwali nawet pierwszą połowę meczu Wisła Panatinaikos. Gdyby Szekspir był doradcą Tuska, fragment o meczu zachowałby sobie jako smaczny kąsek do przyszłych wspomnień, albo dramatów opartych na faktach. W tym przypadku, co prawda nawet prosty spin doctor w rodzaju Tymochowicza wytłumaczyłby Tuskowi, że skojarzenia z chłopcem w trampkach, źle służą kandydaturze.

Trudno powiedzieć, czy wizerunek Włodzimierza Cimoszewicza jest jeszcze do uratowania, nawet, gdyby jego remontem i retuszem zajął się sam Szekspir. Podejrzewam, że Wiliam mógłby temu akurat kandydatowi zaszkodzić, bo z pewnością uległby pokusie eksponowania wątków dwuznacznych i wziętych z Hamleta, jak choćby skomplikowane (aż do cienia kazirodczej perwersji) relacje W.C. z parą prezydencką.

Zostawmy jednak w spokoju tematy w gruncie rzeczy dość zabawne. W samym środku dwóch kampanii wyborczych zbliża się jubileusz Sierpnia. Nawet jeśli uda się uniknąć skandali i publicznych pyskówek, nawet jeśli opluwanie wzajemne uda się ukryć za kulisami, nawet jeśli bohaterowie wydarzeń powściągną chęć ugrania doraźnych zysków na politycznej giełdzie i podszczypywania przeciwników, nawet jeśli obchody zostaną szczelnie owinięte płaszczem hipokryzji, to 25 rocznica Sierpnia nie będzie uroczystością podniosłą i sentymentalną. Choć może formę podniosłą i czułostkową uda się ocalić, dzięki niezawodnemu kiczowi muzyki Jean Michel Jarre’a i rzetelnemu rzemiosłu aktorów.

Z najwyższą niechęcią myślę jednak o tym, co tę formę (oby się nie potłukła, jak ukochany wazonik babuni, z którego wnusio pił nieuważnie wódkę) wypełnia. Bo wypełniają ją złe namiętności starzejących się mężczyzn, dokonujących smutnych i skrytych bilansów swojego życia w najsmutniejszym wieku klęski między 50 a 60 i ta gorycz, czysto psychologiczna wylewa się zewsząd i truje jubileusz. Najlepiej by było go odwołać. Niestety, terror kalendarza jest w tym przypadku wszechmocny. Pozostaje zatem robienie dobrych min do gier złych i wstydliwych. Żeby dać wyraz temu, co dzieje się w sercach i umysłach bohaterów historii, i żeby samej historii oddać jakąś, choćby ułomną, choćby tylko artystyczną sprawiedliwość, trzeba by istotnie wielkiego Szekspira. Może rzeczywiście kryje się ktoś taki wśród młodych spin doktorów. Bo jeśli nie, to zmarnuje się piękna historia.
Podziomek

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska