
Oto gdy runął mur berliński i chylił się ku upadkowi Układ Warszawski – z inicjatywy Piotra Skrzyneckiego i Piwniczan zwołano naradę sztabową, na którą zostali zaproszeni wszyscy przywódcy tak zwanych demoludów. Uchwalono, iż szkodę społeczną przyniosłoby zmarnowanie pracy tylu inżynierów dusz, polityków, wojskowych, przywódców bratnich partii itd. Spontanicznie i jednogłośnie proklamowano powstanie Cesarstwa Środkowo-Europejskiego, w którego skład weszły państwa tworzące do tej pory Układ Warszawski. Dzięki Piwniczanom przypomniano postać Najjaśniejszego Pana, Cesarza Franciszka Józefa, i twórczo wykorzystano historyczne tradycje. Struktura administracji, tytuły (radca tytularny czyż nie jest sympatyczniejszy niż urzędnik?), obyczaje, święta, stroje urzędowe itd.
Oczywiście wszyscy byli zgodni, że rolę Cesarza można powierzyć tylko jednemu człowiekowi – profesorowi Normanowi Daviesowi. Ożeniony z lwowianką brytyjski historyk, upominający się o polską obecność w historii powszechnej – nikt nie miał wątpliwości, że wybór jest jedyny i słuszny.
I tak doszło do niezwykle pięknego wydarzenia: oto polski Papież dokonał uroczystej koronacji Cesarza Normana I na Rynku Głównym w Krakowie, po mszy świętej w katedrze na Wawelu.
O radości, jaka ogarnęła wszystkich, wspaniałości wielkiej fety, jedynej w historii, opowiadano wnukom i prawnukom. A w Polsce zaświtała nadzieja, iż rządy Cesarza Normana I zapoczątkują wreszcie normalność.
Koronacja – będąca darem Opatrzności – wzbudziła też radość biskupów i kardynałów, bo pozwoliła przypomnieć całe bogactwo tradycji Kościoła, sięgającej początków chrześcijańskiej Europy. Czemu, milcząc, mogła się przyglądać w zawstydzeniu Francja – „najstarsza córa Kościoła” – i inne, zlaicyzowane, a niegdyś katolickie kraje.
Państwa Unii Europejskiej z zawiścią i zazdrością obserwowały te wydarzenia, żałując poniewczasie, że tak zaniedbały troskę o tradycję, amerykanizując swą kulturę, politykę i gospodarkę, lekceważąc dorobek intelektualny prawdziwej arystokracji. Choć pojawiły się precedensy mogące prowadzić do ciekawych zmian. Oto książę Rainier z Monaco, zmęczony wybrykami księżniczki Karoliny, zainteresował się możliwością jej ślubu z ostatnim atamanem kozaków dońskich.
Ameryka, pierwszy w historii prawdziwie robotniczo-chłopski kraj, poczuła się dotknięta, kiedy jej stacjom telewizyjnym odmówiono prawa do transmisji z uroczystości koronacyjnych i musiała słono zapłacić angielskiej BBC.
Za oknem upał i hałas, które – niestety – obudziły mnie z pięknego snu. Ale może przynajmniej doczekam się filmu kostiumowego, który pokaże, jak piękna mogłaby być Europa, gdyby powstało Cesarstwo Środkowo-Europejskie.
Paweł Zawadzki
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.