10/08/2005 08:21:09
Jednych taka deklaracja, prowokacyjna i kokieteryjna zarazem, natychmiast odstręczy od lektury, innych, przeciwnie – zaciekawi. I powiedzmy od razu: nie powinni żałować. „Pokalanie” bowiem nie jest wprawdzie jakimś wybitnym osiągnięciem artystycznym, jednak zasługuje niewątpliwie na baczną uwagę, by nie rzec – szacunek. Z kilku co najmniej powodów. Z tego chociażby, że dawno już, a może nigdy, nie czytałem prozy podobnie żarliwej, raczej ze złością wykrzyczanej, niż napisanej. Trzydziestoletni pierwszoosobowy bohater, bez wątpienia porte parole autora, rozprawia się oto radykalnie ze swoim dotychczasowym życiem, a przy okazji – w większym nawet stopniu – z otaczającą je rzeczywistością. Na pozór jest to egzystencja całkiem atrakcyjna – warszawskiego japiszona, dziennikarza kolorowego tygodnika, z własnym mieszkaniem i samochodem, nie narzekającego na materialne troski, intensywnie (zdecydowanie zbyt intensywnie) uczestniczącego w życiu klubowo-barowo-bankietowym. Ale ów bohater łaknie jak powietrza jakiegoś sensu, autentyzmu, prawdy. Jego świat tymczasem cechuje niesłychana powierzchowność, zakłamanie, wtórność – w stałej pogoni za modą i „byciem trendy”. Praca, by jej broń Boże nie stracić, polega na wymyślaniu idiotycznych historii (np. o cudownych rzekomo kosmetykach), ozdabianych w dodatku sfałszowanymi ilustracjami. A przecież, zatrudniony wcześniej jako miejski reporter w gazecie, uprawiał nasz bohater rzetelne, uczciwe dziennikarstwo. Czerwiński rozdaje ciosy na lewo i prawo (w postaci serii popularnych wyzwisk), używając ostrego jak brzytwa języka. Wygląda niestety, że ten emblematycznie nadwrażliwy angry young man ma rację: świat, Polska oczywiście też, w okolicach roku 2001 (a dokładnie 11 września, gdy zaczyna się akcja) przypomina - że zacytujemy klasyka - „opowieść idioty snutą nieprzytomnie” świat, „w którym eros zastąpił etos, a money zastąpiło honey (...)”
Żeby więc nie zwariować, trzeba dokądś uciec. Możliwości jest kilka i narrator skrzętnie je wykorzystuje. Po pierwsze – alkohol. Ślepa uliczka, która pod koniec doprowadza go na skraj przepaści. Mocno naturalistyczne opisy pijackich ciągów zajmują, zgodnie z obietnicą daną na wstępie, sporo miejsca na stronicach powieści. Po drugie – przeszłość. Wspomnienia beztroskiego dzieciństwa i punkowej wczesnej młodości raz bywają konwencjonalne (jak brak „Teleranka” w telewizyjnym programie w niedzielę 13 grudnia roku pamiętnego), innym razem natomiast poruszające – jak to się dzieje w opisie kolejki po arbuzy, które niespodziewanie „rzucono” do osiedlowego sklepu w roku 1983, a których to jedenastoletniemu wtedy bohaterowi nie udało się zdobyć. Po trzecie wreszcie – odwieczny temat: miłość. Bohater, gotowy do wszelkich poświęceń, szuka jej wręcz rozpaczliwie, ponosząc na tym polu nieustanne klęski. Z winy kobiet. Czerwiński z pewnością okropnie narazi się feministkom, bo pod jego piórem są to istoty głupie, płytkie, wyrachowane i zdradliwe, na co przedstawia wiele całkiem przekonujących dowodów. Nieprzypadkowo zatem „ta jedyna”, spotkana w finale powieści, pochłonięta jest lekturą „Kubusia fatalisty” Diderota, a nie ploteczkami o „lajfstajlowych ciuchach” i nowym fasonie butów.
Zapyta ktoś przytomnie, czy skoro aż tak dalece „życie jest do dupy”, nie pora na bunt? Otóż „Pokalanie” całe jest wyrazem buntu, ale dość osobliwego, bo wyłącznie werbalnej (literackiej) natury (z głośno wyrażoną nadzieją, iż rebelii na serio dokonają inni). Autor zdaje sobie z tego doskonale sprawę, gdy powiada: „Nie zmienię świata. Mogę tylko ujadać”. Ponieważ tak naprawdę, w imię zbrukanych „konserwatywnych” wartości, tęskni za cichą i spokojną, mieszczańską egzystencją w ciepłym kręgu domowego ogniska. Innym pouczającym przykładem jest próba założenia pisma. Zamiast czynić to na własną odpowiedzialność i rachunek, grupa przyjaciół-„buntowników” udaje się po wsparcie do oficjalnych komercyjnych wydawców. I rzecz jasna go nie uzyskuje…
„Pokalanie” – pokoleniowa powieść o „obleśnych trzydziestoletnich” (Generacji NIC?) – to gwałtowne i melancholijne jednocześnie pożegnanie młodości, będącej „jak te butelki, które rozwalaliśmy o ściany. Nie można ich skleić z powrotem, ale jest jeszcze szansa (…), że przyjdzie ktoś, kto ułoży z nich witraże”.
Piotr Czerwiński okazał się chyba tym kimś.
Piotr Piaszczyński
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.
Szukasz pracy ? podnies swoje kwa...
Kategoria uslugi: 1. CSCS - CPCS - IPAF - NPORS - CPC 35H - ...
Szukasz pracy ? podnies swoje kwa...
Kategoria uslugi: 1. CSCS - CPCS - IPAF - NPORS - CPC 35H - ...
Paczki do polski - najtaniej na w...
Szybki, tani i bezpieczny transport paczek oraz przesyłek na...
Przyjme instruktora kursu operato...
PRZYJME DO PRACY TRENERA - INSTRUKTORA KURSU OPERATOROW MASZ...
Kursy szkolenia uprawnienie itp....
Chcesz odmienić swoją sytuację materialną i zaczac zarabiac ...
Kursy szkolenia uprawnienie itp....
Chcesz odmienić swoją sytuację materialną i zaczac zarabiac ...
Tanie kursy uk na wszystkie wozki...
Zdobądź uprawnienia uprawnienia na wozek widlowy i zacznij z...
Tanie kursy uk na wszystkie wozki...
Zdobądź uprawnienia uprawnienia na wozek widlowy i zacznij z...