MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

09/08/2005 08:24:01

Zagłuszanie sumienia rockiem

Po uniesieniu wywołanym koncertami charytatywnymi Live8 i stanowiskiem przywódców grupy G8 podczas niedawnego szczytu w Szkocji przyszła pora na pobudkę. Głód w Nigrze powinien nie tylko zwrócić uwagę na hipokryzję Zachodu, ale na bezpośredni związek między sytuacją w Afryce a bezpieczeństwem.

Dziennik Polski

Umierające na oczach świata dzieci to nie główna przyczyna szczególnego zainteresowania ze strony USA i Europy losem Afryki. Trzech z podejrzanych o próbę dokonania zamachów 21 lipca w londyńskim metrze pochodziło ze wschodniego wybrzeża kontynentu. Po raz kolejny okazało się, że los krajów, w których nie działają podstawowe funkcje państwa bezpośrednio oddziałuje na życie w dostatnim Londynie. I chociaż zamachowcy nie mieli nic wspólnego z komórkami terrorystycznymi w tym regionie, Somalia, Sudan, Etiopia czy Erytrea znów znajdują się na listach miejsc powiązanych z globalnym terrorem.

Każde z tych państw ma swoją historię, która tłumaczy obsunięcie się w totalny chaos. Jej opowiadanie można by zacząć w dowolnym momencie, w latach 30., kiedy niepokorne plemiona Nuerów w Sudanie były bombardowane przez lotnictwo brytyjskie, lub w epoce upadku kolonializmu, kiedy arbitralnie wytyczane przez Zachód granice państw stały się zaczynem przyszłych konfliktów. W Sudanie wojna domowa trwa już od uzyskania przez ten kraj niepodległości w 1956 roku. Dopiero w lipcu zawarto między chrześcijańskim i animistycznym południem a muzułmańską północą porozumienie o zawieszeniu broni. Niedawna śmierć przywódcy południa Johna Garanga wprowadziła zamieszanie w proces pokojowy, który z kolei wskutek konfliktu w Darfurze i tak wisiał na włosku. Somalia od 10 lat pozostaje w permanentnym stanie wojny i chaosu, a pokój między Etiopią a Erytreą też jest raczej stanem wyczekiwania na ruch przeciwnika. Tanzania i Kenia były z kolei świadkami szczególnej aktywności terrorystów od 1998 roku, kiedy Al-Kaida wysadziła w powietrze dwie ambasady amerykańskie, po zamachy na resorty turystyczne uczęszczane przez Izraelczyków w 2002 roku. W latach 90. w regionie przebywał Osama bin Laden, który hojną ręką sponsorował rząd sudański i zachodnie wywiady nie mają wątpliwości, że pozostawił po sobie nie tylko wspomnienia, ale i gęstą siatkę współpracowników i wiernych żołnierzy.

Biorąc to pod uwagę, dziwić się właściwie należy dlaczego Zachód czyni tak niewiele. Zdaniem wielu analityków Afganistan to bagatela w porównaniu z możliwościami logistycznymi, jakie Al-Kaida posiada we Wschodniej Afryce. Ale po bolesnej lekcji z 1995 roku, kiedy desant wojsk amerykańskich w Mogadiszu zamienił się w porażkę marines, a zdjęcia wleczonych przez rozwścieczony tłum ciał Amerykanów obiegły świat, rejon ten oddany został na pastwę watażków. Dzisiaj pomysł pacyfikacji bezprawia w Somalii nadal jest dla planistów z Białego Domu abstrakcją.

Wojny wywołują exodus ludności, a rządy zachodnie zdają się bardziej obawiać reakcji wyborców na napływ azylantów niż oskarżenia o obojętność, z jaką traktowane są kolejne katastrofy humanitarne w Afryce. Dlatego zgodzić się można z wieloma krytykami afrykańskimi, że mimo szczytnych ideałów, koncerty Live8 miały na celu raczej zagłuszenie wyrzutów sumienia bogatego świata niż podanie jakichkolwiek rozwiązań dla kontynentu. Dla Unii Europejskiej jedynym rozwiązaniem staje się wzmacnianie granic i podnoszenie murów europejskiej twierdzy. Pod pretekstem ochrony zaostrza się politykę azylową łąmiąc ONZ-owską konwencję o uchodźcach. Będące rażącym przykładem odejścia od zasad demokracji i wolności obozy zamknięte dla potencjalnych azylantów w Wielkiej Brytanii, Polsce czy Włoszech spotykają się z obojętnością opinii publicznej.

A fala będzie rosła. Ludność Nigru, kraju dotkniętego głodem, w najbliższych trzech dekadach z obecnych 30 milionów ulegnie podwojeniu. To samo dotyczy całego pasa subsaharyjskiej Afryki. Ludzie ci – tak jak każdy z nas – będą dążyli do lepszego świata, dla siebie i swoich dzieci, nieważne czy u siebie, czy za granicą. Jeśli starzejące się i pozostające w stagnacji gospodarczej społeczeństwa zachodu jeszcze nie przyzwyczaiły się do myśli, że to co dzieje się na kontynencie afrykańskim ma bezpośredni wpływ na życie w metropoliach Zachodu, lepiej dla niego, by pobudka przyszła jak najszybciej. I nie chodzi tutaj o zrzut paczek z żywnością, ale prawdziwe reformy naszego sposobu myślenia o relacjach między Europą a Afryką. Zniesienie taryf celnych i subsydiów dla afrykańskich farmerów jest coraz silniej podkreślane przez polityków. Dla Tony’ego Blaira jest priorytetem. Otworzenie granic dla imigrantów zarobkowych i bardziej humanitarna polityka azylowa również musi być brane pod uwagę, razem z bardziej stanowczymi naciskami na skorumpowane rządy kontynentu.

Zachód żyje złudzeniem, że wystarczy odgrodzić się barierą cen, wiz i środków bezpieczeństwa, by brutalna rzeczywistość Nigeru, Sudanu czy Somalii nie wyszła poza iluzję telewizyjnych newsów. A dotyczy ona nas wszystkich.
Michał P. Garapich (fot. pap/ap)

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska