MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

08/08/2005 09:15:28

Polskie nazwiska na Letniej Wystawie RA

Nie wiem co pierwszy prezydent Królewskiej Akademii Sztuk sir Joshua Reynolds sądzi o jej najnowszej, 237 z kolei Letniej Wystawie, ale ustrojony w girlandy kwiatów stoi na cokole pośrodku dziedzińca Berkley Palace (obecnej siedziby Akademii przy Piccadilly) i zaprasza gości do środka.

Dziennik Polski

Żeby mu nie było nudno, na czas trwania wystawy dano mu do towarzystwa stojące na bruku pałacowego dziedzińca trzy olbrzymie elementarne bryły – kulę, sześcian i piramidę. Nasuwają one na myśl słynny list tak uwielbianego przez Brytyjczyków późnego Cezanne’a, z pouczeniami cytowanymi bez końca przez kubistów, by szukać w naturze porządku i elementarnych brył – kół, walców i stożków. Te na podwórcu  zrobione są z czarnego, zwęglonego po wierzchu drzewa. To dzieło Davida Nasha, współczesnego brytyjskiego rzeźbiarza, dawniej dalekiego czystym geometriom, z wiekiem widać bliższego wiecznym ideom Platona.

W samym pałacu, w trzynastu salach jego wysokiego piano nobile, zobaczycie pozostałe 1332 prace tegorocznej wystawy. Jest zatem w czym wybierać. Komisarzami tegorocznego pokazu są Chris Orr i Stephen Farthing. Obaj w swej własnej twórczości bliżsi są grafice i rysunkowi niż malarstwu. Farthing większość czasu spędza w Ameryce, dlatego też więcej chyba tego roku niż zwykle prac Amerykanów (m.in. Rauschenberg, Stella, Kelly, Chuck Close, doskonałe trzy grafiki Helen Frankenthaler).

Dołącza do nich specjalny gość Salonu 2005, którym jest Kalifornijczyk Ed Rausha. To jeden z ważnych artystów generacji, jaka doszła do głosu w latach 60., określana często jako pokolenie pop-artu. Mimo to w jego pracach mniej krzykliwego heroizmu sztuki inspirowanej reklamą. W jego fotografiach pustych parkingów, benzynowych stacji, czy obrazach z wydłużonymi prostokątami zamalowanych słów sloganów więcej jest melancholii, ciszy, nawet tajemnicy. A może to już nasze nowe spojrzenie na tę „starą” sztukę sprzed 30-40 lat, która jak obrazy Andy Warhola zaczyna nagle objawiać nie dostrzegane przedtem elementy metafizyki i refleksji nad znikomością i przemijaniem?

Młode pokolenie artystów podejmuje dialog ze starym, powracając chętnie do tematów sprzed ćwierćwiecza. Stąd w sąsiednich salach wystawy zobaczycie i retro pop-art, postmodernistyczną ironiczną jego wersję, jak choćby ta z portretu „Diamont Yellow Elvis” Gavina Turka nawiązującym do Warhola.

Letnia wystawa Royal Academy stara się jednak dać możliwie szeroki obraz wszystkich aktualnych nurtów i sentencji. Od ciężkiego fakturami malowania London School z Lucianem Freudem i Auerbachem, przez brytyjski pop-art „na erotycznie” w wydaniu Alana Jonesa i na ludowo – jak Peter Blake, z obrazami Dawida Hockneya i Pauli Rego, która wydaje mi się coraz bardziej ponura i nieznośna, po Akademików najmłodszych i artystów spoza Akademii. Obok jej członków, którym przysługuje prawo pokazywania kilku prac, są tu przecież  i artyści „z ulicy”, których prace kwalifikowane są przez komisję.

Nie znaczy to oczywiście, że to twórcy nieznani. Są tu i Polacy, i artyści polskiego pochodzenia. Dawid Mach jest już Akademikiem, ale profesor malarstwa w Brighton, Andrzej Jackowski pokazujący tu swą akwafortę (nr 313), podobnie jak profesor Royal College of Art Andrzej Klimowski (dwa czarno-białe linoryty nr: 281, 287) na fotel Królewskiej Akademii jeszcze oczekują. Szczerze mówiąc, wolę zresztą ich grafiki od hałaśliwej, świadomie kiczowatej i taniej sztuki Macha (duże kolaże i rzeźby często z gotowych elementów – nr: 1127, 1129, 1171, 1172, 1173, 1174).

Z innych rodaków ucieszyła mnie grafika Basi Lautman-Janowskiej (nr 178) z radami jak ogolić swego psa (pokazywanej kiedyś na pokazie APA-a) i praca Ryszarda Szydło – komputerowy druk na bazie fotografii „Brzozy Babci” (nr 120). Jest i ktoś w dziale rzeźby, gdzie Małgorzata Osińska prezentuje „Burzę” – medal z brązu (nr 971), a w sali architektów swoje projekty i rysunki (nr: 1233, 1234, 1242) prezentuje profesor architektury na uniwersytecie w Hongkongu – Justyna Karakiewicz.

Najlepiej zobaczcie wszystko sami, bo przy okazji można przecież zrobić zakupy. Linoryt Klimowskiego kosztuje tylko £300, a akwaforta Jackowskiego £440. Warte tego. Czasu już niewiele. Wystawa otwarta do 15 sierpnia.
Tekst i fot.: ANDRZEJ MARIA BORKOWSKI

Zdjęcia: 1) Andrzej Klimowski, „Piazza”, linoryt (£300); 2) Marilene Olivier-Sophie, sitodruk na płytkach z pleksiglasu (£20 tys.)

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska