Dokładnie dziś, 1 sierpnia, w 61. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego Discovery Channel wyemituje dokumentalny film w Pani reżyserii pt. „Bitwa o Warszawę – Powstanie w 44”.
– Tak, to prawda. Dziś mój film będą mogli zobaczyć widzowie w Polsce, nieco później zaś mieszkańcy innych europejskich krajów. Wiem, że prawa do emisji tego dokumentu zakupiła także BBC2, która wyemituje go w przyszłym roku.
Wiadomo, że dzień 1 sierpnia ma szczególne znaczenie dla naszych rodaków, zwłaszcza dla mieszkańców Warszawy. Stąd taka, a nie inna data premiery mojego filmu.
Dlaczego zdecydowała się Pani zrealizować ten film?
– Dla mnie jako filmowca, temat Powstania Warszawskiego jest jak prawdziwy grecki dramat. Wielkie bohaterstwo, dramaty ludzkie, straszne decyzje dowództwa. Z drugiej zaś strony, moi rodzice brali w Powstaniu czynny udział. Żyliśmy tym tematem na co dzień.
Nie ukrywam, że bałam się tego tematu. Podczas pracy odczuwałam wręcz niepokój, czy czasem nie odkryję czegoś, co mogłoby sprawić im przykrość. Jak wiemy, do dziś wielu uważa, że wybuch Powstania był zupełnie niepotrzebny, mówi się wręcz o jego bezsensowności i bezcelowości. W filmie natomiast nie rozważam nad słusznością Powstania. Wychodzę po prostu z założenia, że było takie wydarzenie i o nim świat powinien wiedzieć.
W 1985 roku pracowałam nad dokumentalnym serialem telewizyjnym dla Channel 4. Kontrowersyjny, dziewięcioodcinkowy film o historii Polski spotkał się wówczas z olbrzymim zainteresowaniem. W jednym z odcinków zamieściliśmy króciutką informację na temat Powstania Warszawskiego. Już wtedy uznałam, że to ważne wydarzenie wymaga czegoś większego i w zasadzie od tamtego czasu starałam się zrealizować samodzielny film. Niestety, przez te wszystkie lata nie mogłam nikogo w Wielkiej Brytanii zainteresować tym tematem. Na szczęście jest już nowe pokolenie redaktorów zamawiających. W końcu Discovery Channel uznało przygotowany przeze mnie zarys filmu na tyle ciekawy i interesujący, że postanowili zamówić film. Ci ludzie mają świeże spojrzenie na historię i sami nie ukrywali, że do tej pory tak niewiele wiedzieli o tym, co działo się w Warszawie w roku 1944. Najważniejsze jest jednak to, że dziś nie są oni już obciążeni faktem bycia ugodowym wobec Rosjan. Okno historii zostało wybite i można na tamte wydarzenia spojrzeć świeżym okiem.
Wydawać by się mogło, że o Powstaniu Warszawskim powiedziano i napisano już wszystko. Czy widz, który będzie oglądał Pani film, znajdzie w nim nieznane dotąd fakty?
– Bardzo wątpię czy widz, który zna i interesuje się tym tematem, znajdzie tu coś nowego. W naszym założeniu głównym odbiorcą filmu jest człowiek, który o Powstaniu nie wie nic, albo wie bardzo niewiele. W Polsce powstały już dziesiątki dokumentów przedstawiających te tragiczne i bohaterskie wydarzenia sprzed 61 lat. Filmy, które poruszały przeróżne wątki sprawiły, że wiedza polskiego społeczeństwa jest nieporównanie większa niż wiedza Brytyjczyków.
Niemniej nowością może być rozmowa z panem Ryszardem Zgórskim, który walczył w Armii Berlinga i latał z pomocą dla Warszawy. Zrzutów dla powstańców dokonywali Brytyjczycy i Amerykanie. Ale były także radzieckie dwupłatowce tzw. „kukuruźniki”, które zrzucały pomoc… bez spadochronów. Dlaczego tak się działo, widz dowie się właśnie z ust pana Zgórskiego.
Ponadto mamy rozmowę z uczestnikiem rokowań w Moskwie. Hugh Lunghi był członkiem Brytyjskiej Misji Wojskowej i opowiada o kontaktach z władzami radzieckimi w sierpniu i wrześniu 1944 roku. O tym nigdy przedtem w telewizji nie mówił.
Czy w Pani ocenie mieszkańcy Wielkiej Brytanii nadal o Powstaniu Warszawskim wiedzą zbyt mało?
– Tak niestety jest. Nie chodzi tylko o samo Powstanie, ale o wszystkie wydarzenia, które w czasie II wojny światowej miały miejsce na wschodzie Europy. Ograniczone zainteresowanie tymi tematami ma chyba swoje dwa zasadnicze powody. Przede wszystkim Brytyjczykom było bardzo niewygodnie z tym, co się stało właśnie na Wschodzie po Teheranie, Jałcie i Poczdamie. Odnoszę wrażenie, że podział Europy, który wtedy nastąpił, nadal dla wielu mieszkańców Wysp jest sprawą dość nieprzyjemną. Już po zakończeniu wojny, dla polityków zachodnich mówienie o Powstaniu Warszawskim było po prostu bardzo kłopotliwe.
Kiedy natomiast rozmawiam z brytyjskimi weteranami II wojny światowej, podkreślają oni wielką waleczność polskich żołnierzy. Wielu z nich otwarcie przyznaje także, że rządy państw alianckich nie zachowały się właściwie w kwestii Polski. Wiedza starszego pokolenia na temat tamtych wydarzeń jest naprawdę duża. Niestety, młodsze pokolenie Brytyjczyków tymi zagadnieniami niemal w ogóle się nie interesuje. Kiedy informowałam moich znajomych z tutejszej branży filmowej, że realizuję dokument o Powstaniu Warszawskim, mało kto wiedział o czym ja mówię!
W filmie „Bitwa o Warszawę – Powstanie w 44” zmieściła Pani rozmowy nie tylko z powstańcami, ale także z Niemcem, który uczestniczył w brutalnej pacyfikacji Woli, brytyjskim lotnikiem oraz członkiem Brytyjskiej Misji Wojskowej w Moskwie.
– Tak, to prawda. Rozmowy z powstańcami stanowią trzon mojego filmu. Uważam, że widzowi dużo łatwiej zaangażować się w opowiadaną historię, kiedy poznaje ją z ust tych, którzy ją sami przeżyli i tworzyli. Gunter Grass zwykł mówić, że „los milionów to statystyka, los jednej osoby angażuje”. Opublikowano mnóstwo historycznych książek, które w sposób rzetelny opisują Powstanie Warszawskie. Każdy, kto jest tym tematem zainteresowany, może bez problemu po te pozycje sięgnąć. Moim zamierzeniem było poprowadzenie widza przez łuk dramatyczny tej historii w sposób dla niego możliwie interesujący i ciekawy.
Jestem jednak przekonana – i tylko na to czekam – że znajdzie się cała masa ludzi, którzy będą ten film krytykować i zarzucać mi, że wiele wątków tu pominęłam. Moim zadaniem było wybranie z olbrzymiej ilości materiałów jedynie esencji, tego co najważniejsze. Muszę powiedzieć, że do tej pracy podchodziłam bardzo emocjonalnie, podobnie jak montażystka Anna Księżopolska. Nie jesteśmy historykami, tylko filmowcami i zależało nam przede wszystkim na tym, żeby nasz obraz był zrozumiały dla tych, którzy o Powstaniu Warszawskim nadal niewiele wiedzą.
Wspomniany przez pana Niemiec dostarczył nam niezwykle ważnych informacji. Jego wypowiedzi były na tyle drastyczne, że z części musieliśmy w ogóle zrezygnować. Był saperem, który w czasie Powstania aż 19 razy walczył wręcz. Nie wiem, ile istnień ma na swoim sumieniu, ale – jak twierdzi – był do tego zmuszany. „Wojna to wojna. Albo on albo ja” – powiedział. Opowiada także o tym, jak jego oddział miał wymierzone działa zarówno na Polaków jak i Rosjan stacjonujących po drugiej stronie Wisły. Z jego wypowiedzi jasno wynika, że Niemcy spodziewali się rychłego ataku Rosjan. Tak jednak, jak wiemy, się nie stało.
Jeżeli zaś chodzi o pojawiających się w filmie Anglików, to jeden z nich dwukrotnie leciał z misją pomocy walczącej Warszawie, drugi zaś opowiada o Powstaniu z perspektywy służb dyplomatycznych przebywających w Moskwie.
Narratorem w dokumencie jest niezwykle popularny w Polsce aktor, Michał Żebrowski.
– Bardzo się z tego powodu cieszę. Polski współproducent filmu, Marek Nowowiejski, który znalazł dodatkowe fundusze i tym samym sprawił, że mogliśmy w ogóle zacząć pracę, wpadł na pomysł zaangażowania pana Żebrowskiego. Marek chciał bowiem, abyśmy z „Bitwą o Warszawę – Powstanie w 44” dotarli do jak największej rzeszy widzów, głównie młodzieży. Naszym filmem udało się zainteresować tego – jak pan sam zaznaczył – niezwykle popularnego aktora, który naprawdę bardzo zaangażował się w swojej pracy.
Mówiąc o zainteresowaniu naszym filmem młodego widza muszę jeszcze wspomnieć o rzadko spotykanym w Polsce przedsięwzięciu. Otóż we wrześniu „Bitwa o Warszawę – Powstanie w 44” zostanie wydana na DVD. W tym formacie zamierzamy przekazać nasz film do wszystkich szkół ponadpodstawowych w Polsce. Dzięki temu tragiczną, dramatyczną i ważną historię będą mogli poznać współcześni młodzi Polacy. I choćby dlatego warto było poświęcić się pracy nad tym filmem.
Uważam Powstanie za – w pewnym sensie – pierwszą batalię zimnej wojny, tzn. podziału Europy. To nie przypadek, że Stalin nie pomógł powstańcom.
Na zdjęciu: Wanda Kościa z mamą, Hanką Kościa – uczestniczką Powstania Warszawskiego (fot: Andrzej Adamczak)
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.