MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

28/07/2005 07:40:49

Włochy – kolejny cel?

„Roma con Londra” – obwieszczały plakaty, jakie pojawiły się w stolicy Włoch po zamachach w londyńskim metrze. W tym akcie solidarności kryła się jednak poważna dawka strachu. Według sondażu dla „Corriere della Sera” 82 proc. Włochów twierdzi, że ich kraj stoi przed poważnym zagrożeniem atakiem terrorystycznym

Dziennik Polski

Wyczuwając atmosferę, rząd Silvio Berslusconiego wprowadził szereg nadzwyczajnych zmian w ustawodawstwie antyterrorystycznym. Wzmocniono kontrolę na granicach, prokuratorzy otrzymali pozwolenie na zatrzymywanie podejrzanych na 24 godziny bez nakazu sądowego, a policja – nowe uprawnienia inwigilacji rozmów telefonicznych i internetu. Zintensyfikowano obserwację meczetów i co bardziej radykalnych imamów. Informatorzy policji, rekrutujący się ze środowisk azylanckich, otrzymali nadzwyczajnym trybem pozwolenia na pobyt. W ciągu dwóch tygodni od zamachów londyńskich przeprowadzono ponad 200 rewizji, deportowano dziesiątki osób. Groźbę Al-Kaidy, która w oświadczeniu tuż po 7 lipca wymieniła Italię jako następny cel, Włosi wzięli bardzo serio.

Co w tym kraju zdarza się dość rzadko, Berlusconi otrzymał pełne wsparcie opozycji. Jej nieoficjalny lider i kandydat na premiera, Romano Prodi, pochwalił nowy pakiet legislacji jako „poważny i konieczny”. Jak zwykle, trochę kłopotów sprawili premierowi koalicjanci: neofaszystowska Alleanza Nationale chciała nakaz prokuratorski rozciągnąć do 72 godzin, a Liga Północna zażądała, by ogłosić stan wojny.

Za kulisami pokazowych rewizji meczetów i deportacji niewinnych osób kryje się oczywiście coś więcej niż zapewnienie obywatelom bezpieczeństwa. Na wiosnę 2006 roku przewidziano wybory parlamentarne, które w sytuacji recesji i generalnego rozczarowania rządami prawicy mogą zamienić osobisty sukces Berlusconiego w porażkę. Premier ma więc powody do obaw przed powtórką historii hiszpańskiej, gdy zamachy terrorystyczne doprowadziły do upadku rządu Jose Marii Aznara. Zważywszy, iż większość Włochów uważa, że wojna w Iraku naraża ich na atak, trzy tysiące włoskich żołnierzy stacjonujących w tym kraju powoli zaczyna być niewygodnym politycznym balastem. Kilka dni po 7 lipca Berlusconi potwierdził wycofanie 300 żołnierzy z Iraku, co przez wielu polityków (m.in. szefa polskiego MSZ) zostało mylnie zinterpretowane jako próba przekupienia antywojennej części społeczeństwa. Wycofanie wojsk było już uzgodnione dużo wcześniej, jednak wrażenie pozostało.

Problem z włoską legislacją nie polega jednak na jej niewydolności wobec nowych wyzwań, ale na jej przeroście. Inflacja prawa we Włoszech przypomina pod wieloma względami Polskę. Dochodzą do tego tradycyjne już animozje i konkurencja w obrębie włoskich służb wywiadowczych, które więcej energii poświęcają na zwalczanie siebie nawzajem, niż koordynację działań, o wymianie informacji nie wspominając. Jeśli dodać do tego korupcję, otrzymujemy obraz niezbyt sprzyjający walce z Al-Kaidą. Najlepszym przykładem była niedawna afera z udziałem jednostki wywiadu, która korzystając z hojnych funduszy na walkę z terroryzmem stworzyła służbę… istniejącą jedynie na papierze. Jej fundusze lądowały prosto do kieszeni agentów. Istnienie tej „wirtualnej policji” wyszło na jaw zupełnie przypadkiem.

Im bliżej do wyborów, tym opcja hiszpańska dla obu stron, Prodiego i Berlusconiego, staje się bardziej aktrakcyjna. Lewica otwarcie domaga się całkowitego wycofania wojsk, chociaż sam Prodi jest bardziej ostrożny. Zważywszy na spryt Berlusconiego i jego zdolność lawirowania między Białym Domem a własnym społeczeństwem, można się spodziewać podobnego stanowiska prawicy – w końcu włoscy żołnierze stacjonują w Iraku już dwa lata, a ich rola militarna jest skromna. Włoska polityczna żonglerka kwestią iracką z obu stron stanie się wyborczym tematem numer jeden. Z jakim efektem jednak, to już zależy od nieprzewidywalnych wydarzeń. Jeśli rzeczywiście dojdzie do zamachów we Włoszech, można mieć pewność, że wyborcy przy urnach zabiorą w tej sprawie głos. Dlatego politycznie zarówno lewica jak i prawica woli przygotować się na najgorsze.
MICHAŁ P. GARAPICH

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska