
Ciekawość i strach
Maciej Wojtczak był jakieś 800 metrów od miejsca, gdzie doszło do wybuchu. Mimo późnej pory, pobiegł w miejsce, gdzie to się stało. Gnała nim ludzka ciekawość, a może chęć przeżycia czegoś mocniejszego. Twierdzi, że ci Polacy, którzy mieli swoje kwatery kilkaset metrów dalej, nie wiedzieli nawet dokładnie, co się stało. Dopiero telefony i esemesy z Polski uzmysłowiły im, że są w centrum wydarzeń.
W czasie, kiedy doszło do tych zamachów, w Szarm el-Szejk było mniej więcej 1700 Polaków. Wypoczywali na plażach, bawili się, korzystali z uroków cudnej pogody. Bo Egipt, a przede wszystkim właśnie Szarm el-Szejk i Hurghada to mekka naszych turystów w tym kraju. Każdego roku jeździ tam na wypoczynek ponad sto tysięcy Polaków. Zachęca do tych wyjazdów nie tylko pewna pogoda, ale także przystępne ceny.
Egipt jest po prostu modny. Nie tylko dla tych, którzy lubią wylegiwać się na plażach, ale także i dla tych, którzy chcą bardziej aktywnego wypoczynku. Na tych ostatnich czeka w Szarm el-Szejk między innymi polski instruktor nurkowania Jerzy Dudziński. W dniu, w którym doszło do zamachów, wymiotło ludzi z plaż, pochowali się w hotelach. Na drugi dzień wszystko jakby wróciło do normy, a jedną z atrakcji w tym kurorcie, jeśli tak można powiedzieć, było zwiedzanie miejsc zamachów.
Jednak zostajemySabina Morawińska ze swoim kilkuletnim dzieckiem pozostaje w Szarm el-Szejk do końca turnusu. A Joanna Palka, rezydentka biura podróży Orbis Travel w tym kurorcie, twierdzi z całym przekonaniem, że wśród Polaków nie ma paniki i przed czasem chce do kraju wracać tylko garstka naszych turystów.
Jacek Buda, I sekretarz Ambasady RP w Kairze potwierdza te słowa, choć po tym, co zobaczył w miejscach wybuchu odeszła mu ochota na przebywanie w tym miejscu. Konsul w Kairze, Włodzimierz Bogusz, wisi dosłownie na telefonie i wyjaśnia, że nie było ofiar wśród naszych, że wszyscy czują się dobrze, że prawie wszyscy chcą tu pozostać na wypoczynku.
Egipski tygielZnany polski arabista prof. Marek Dziekan twierdzi, że do tego zamachu musiało dojść – możliwe są również kolejne. A to dlatego, że – jego zdaniem – za tym wszystkim stoją członkowie Braci Muzułmańskich – islamskiej organizacji, którą popiera 40 procent mieszkańców Egiptu, a której oficjalnie władze nie chcą uznać.
Być może jej członkowie mają powiązania z Al-Kaidą, być może dokonali tych akcji na polecenie jej szefów, ale fakt pozostaje faktem, że w tym kraju kotłuje się od dziesięcioleci. Prezydenta kraju Hosni Mubaraka oskarża wiele sił, że jest na pasku Amerykanów, pomaga syjonistom, a że turystyka to główna gałąź dochodów Egiptu, uderzono właśnie w ten kurort.
Bogactwo krajuKażdego roku przyjeżdża do Egiptu ponad osiem milionów turystów, w tym ogromna rzesza Polaków. Zostawiają oni w tym kraju jakieś siedem miliardów dolarów. A to się w kasie kraju liczy.
Rezydenci polskich biur podróży robią wszystko, byle tylko w Egipcie zatrzymać swoich klientów. Z tego przecież żyją.
Małgorzata Kawiak, rezydentka jednego z biur w Szarm el-Szejk mówi, że Polacy znieśli wyjątkowo dobrze ten koszmar. Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych zaleca daleko idącą ostrożność przy wyjeździe do Egiptu. Nie stawia jednak kropki nad „i” i nie nakazuje szybkiego wyjazdu z kraju. A tylko w tym wypadku ci, którzy wybierali się w ten zakątek świata dostawaliby zwrot pełnej sumy za wykupione wczasy. W obecnej sytuacji biura podróży potrącają sobie koszta manipulacyjne. To jakieś dziesięć procent od wpłaconej sumy. Niewielu chce to stracić i dlatego też Polacy nie rezygnują z wyjazdów do Egiptu.
– Skoro zaatakowano raz, to chyba po raz kolejny zamachów już nie będzie – pocieszają się w naiwny sposób niektórzy Polacy, udający się na egipskie plaże.
Bartosz Janicki
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.