Wiadomości

Dziennik Polski

25/07/2005 08:37:24

WEEKEND W POLITYCE

Politycy w kraju nie rezygnują z przedwyborczych gier i gierek. Zacznijmy od lewicy. Nowy szef SLD Wojciech Olejniczak udaje, że czyści stajnię Augiasza. Nawet częściowo posprzątana obora wywindowała jego, znikającą wcześniej w oczach partię, do 14 proc. głosów poparcia. Tymczasem Leszek Miller ujął się honorem i zrezygnował z kandydowania do „Izby refleksji”, jak „Trybuna” nazwała Senat. Olejniczak walczy podobno z baronami, ale ci gotowi są odpowiedzieć rozłamem

Nie wiadomo czy jest to ciąg dalszy gry obliczonej na wyborców, czy też poważne pękniecie wśród postkomunistów. Przyjmuje się kilka wersji dalszego ciągu. Pierwsza mówi, że Olejniczak liczy nadal na porozumienie z SdPl Borowskiego i wspólne listy. „Oczyszczenie” SLD ma to ułatwić. Jeśli do zjednoczenia lewicy nie dojdzie to możliwe są pewne korekty list i cichy powrót większości „baronów”, tak by uniknąć rozłamu. Jest wreszcie i hipoteza najbardziej ciekawa. Wycięci „starzy” działacze dokonują secesji i zaczyna się ich wojna z duetem Olejniczak-Kwaśniewski. Pierwszym symptomem takiego rozwoju sytuacji byłoby pojawienie się i upublicznienie „haków” na nowego przewodniczącego SLD i obecnego prezydenta. Panowie Miller czy Oleksy mogliby jednak w wojnie na „kwity” również ponieść polityczną śmierć i to niekoniecznie na polu chwały. Byłby to skądinąd ciekawy scenariusz, z którego dowiedzielibyśmy się sporo o kulisach rządów ostatnich lat i nie tylko…

„Spotkaniem przyjaciół” nazwano w niedziele oficjalny start kandydatki na prezydenta Partii Demokratycznej - demokraci.pl Henryki Bochniarz. Nazwa słuszna, bo tylko przyjaciele oddadzą na nią zapewne swoje głosy. Pani Bochniarz dokonała nagle nawrócenia na „bardziej społeczny” kapitalizm i choć jeszcze kilka miesięcy temu popierała w całości program Platformy, dziś tłumaczy się, że nie znała po prostu tego co wymyślił Frasyniuk z Mazowieckim. Prawda jest dość prozaiczna. Jakoś nikt nie kwapił się do kandydowania z ramienia demokratów domyślając się z góry porażki. W komitecie wyborczym Henryki Bochniarz znaleźli się m.in. aktor Kazimierz Kaczor, Krystyna Zachwatowicz-Wajda, trener Antoni Piechniczek, Jerzy Hauser, piosenkarka „Kora” Jackowska, Tadeusz Mazowiecki, aktor Marek Kondrat. Każda z tych postaci jest zapewne społecznie lepiej rozpoznawalna od Bochniarz i kto wie czy nie uzyskałaby lepszego wyniku w wyborach. Tymczasem na pożarcie wystawiono kobietę, co nie najlepiej świadczy o odwadze przewodniczącego Frasyniuka. Z horyzontu tej partii zniknął też premier Marek Belka. Zamiast kandydowania (z wątpliwymi szansami) z listy demokratów.pl wybiera się do pracy w OECD.

Do boju z orężem wystąpił też PSL. Oręż to dość słaby. Ludowcy, ogłaszając listy kandydatów, sięgnęli po posiłki z… SLD. Znana z TV dyrektorka wrocławskiego Ogrodu Zoologicznego Gucwińska będzie startowała z listy ludowców. Twierdzi, że od lat z mężem hodują zwierzęta, więc… Dziwne, że jakoś wcześniej owa hodowla kazała jej się bratać z Unią Pracy i SLD. Obrotowe ZOO?

I na koniec o polskiej centroprawicy. Jeszcze kilka miesięcy temu politycy Popisu twierdzili, że więcej ich łączy niż dzieli. Dziś słuchając wypowiedzi polityków tych partii, wydaje się, że jest akurat odwrotnie. Praktycznie żadnych punktów zgody nie widać, a obydwie partie w podkreślaniu swoich tożsamości zabrnęły tak daleko, że mówią tylko o różnicach i szantażują się wzajemnie, ze jeśli jedni nie zaakceptują pomysłów drugich to żadnej koalicji nie będzie. Tak jest z podatkiem liniowym, pomysłach na uzdrowienie służby zdrowia, ekonomią. Politycy PO zarzucają PiS-owi „recydywę ekonomicznego socjalizmu”. Pełnej zgody nie ma nawet w sprawie wydawałoby się tak oczywistej jak lustracja. Socjolodzy uspokajają, że to też tylko przedwyborcze gry i po wyborach zwycięży duch pragmatyzmu. Podobno kto się czubi ten się lubi…
Bogdan Dobosz