MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

21/07/2005 10:43:12

Muzułmanie - Kim oni właściwie są?

Ostatnie, tragiczne wydarzenia w Londynie, jak również zamachy z 11-ego września w Nowym Jorku sprawiły, że oczy całego świata skierowane są na terroryzm,  islam i samych muzułmanów. Temat szeroko komentowany nie tylko w mediach. Na ulicach tego wielonarodowego państwa, w domach, wśród znajomych w pracy, wszyscy zadają te same pytania. Dlaczego oni to robią? Kim oni właściwie są? Czy islam jest religią zła? Jak my - Polacy - powinniśmy odnosić się do społeczności muzułmańskiej, zamieszkałej w sporej liczbie, razem z nami na Wyspach Brytyjskich? Chociaż poniższy artykuł nie jest w stanie opisać całej kultury, historii i polityki wyznawców  Mahometa, to jednak spróbuje dostarczyć ogólnej orientacji w podstawowych zagadnieniach

MUZUŁMANIE  ze swoim miliardem wyznawców, są drugą  co do wielkości religią , po chrześcijaństwie. Słowo islam oznacza: oddanie, poddanie się boskiej woli. Islam już w VII w. podzielił się na dwa główne potężne odłamy: sunnizm i szyizm. Sunnizm jest pierwotną i podstawową formą tej religii, szyizm to odłam opozycyjny i reformatorski wobec tego pierwszego. Podstawą islamu, niezależnie od poglądów i wzajemnych antagonizmów,  jest Koran, traktowany jako źródło prawa.
      W islamie nie ma podziału między tym co świeckie, a tym co duchowne. Nie ma Kościoła, czy instytucji nadzorującej lub ustanawiającej porządek religijny i wypowiadającej się „oficjalnie” na temat wiary; instytucji, której kompetencje byłyby porównywalne z kompetencjami np. papieża. Jest to religia bez księży, bez duchownych święceń, bez soborów.  Islam zaprzecza możliwości kontaktu człowieka z Bogiem: nie ma sakramentów, wizerunków kultowych, muzyki kościelnej. Nie ma też Trójcy Świętej, nie ma Matki Boskiej. Jest tylko jeden jedyny Bóg. Chcący dostąpić zbawienia chrześcijanin, powinien przestrzegać Dekalogu, wyznawca islamu – „pięciu filarów”: wyznanie wiary, modlitwa, post, podatek na rzecz ubogich, pielgrzymka do Mekki.
     Przez trzy stulecia, aż do Konstantyna, chrześcijaństwo było uciskane przez państwo i zmuszone ograniczać się do sfery religijnej – dlatego do dziś pewne dziedziny życia pozostają wyłączone z religii: handel, gospodarka, prawo itd. Nikogo nie dziwi, gdy chrześcijański przedsiębiorca zachowuje się bezwzględnie przy prowadzeniu swych interesów. W islamie umowy kupna, czy spółki  regulowane były – i po części jeszcze są – przez prawo religijne. Chrześcijańską politykę cechowała zawsze hipokryzja. W islamie państwo i religia stanowiły od początku jedność.
     Tak jak nie ma sprzeczności między sferą świecką a duchowną, tak nie ma jej też między ciałem a duszą. Dusza nie jest nieśmiertelna, ginie wraz z ciałem i wraz z nim zmartwychwstaje. W islamie nie ma mnichów, nie ma ascetów, nie znają problemu seksualności, również w mowie nie ma tematów tabu. Muzułmanin raj przeżywa duszą i ciałem, a ciało nie służy tam bynajmniej tylko do śpiewania – jak u chrześcijan. Gdy wyznawcy Allaha opisano chrześcijańskie wyobrażenie raju: bez jedzenia, picia, bez rajskich dziewic, ten odpowiedział: „Ach, jakie to smutne!” I być może ma tu trochę racji: rajskie dziewice powodują przynajmniej, że muzułmanin tęskni za rajem, podczas gdy trudno byłoby znaleźć chrześcijanina kochającego raj dla samego raju. Ale zarówno chrześcijanie, jak i muzułmanie oczekują czegoś więcej: wizji Boga.
     Chrześcijaństwo oddaje cześć osobie, Chrystusowi, a islam - księdze. Koran to nie tylko słowo Boga, to źródło prawa. Zamiast kapłanów są uczeni i prawnicy, interpretujący objawione prawo. Na wszystko dany jest gotowy wzór i przepis (od etykiety do higieny osobistej włącznie). Sam Mahomet nie jest ani cudotwórcą, ani tym bardziej Synem Bożym. Przez całe życie nieustannie podkreślał swą ludzką i grzeszną naturę. Muzułmanie nie określają się mianem „mahometan” (terminu używali kiedyś tylko w rozmowach z Europejczykami). Dla ortodoksyjnych wyznawców islamu sugestia, że oddają boską cześć Mohametowi, jak my Chrystusowi, jest wysoce obraźliwa.  Mohamet jest tylko wyrazicielem Bożej woli, która została mu oznajmiona przez Archanioła Gabriela. Nie cierpiał jak Chrystus, nie był synem Bożym, lecz zwykłym śmiertelnikiem. Niewytłumaczalna łaska wybrała go na posłannika i to wszystko.
     Mahomet pojawił się na przełomie VI/VIIw. ne.; bo pojawić się musiał. Był to okres poważnego kryzysu wewnętrznego świata arabskiego. Prorok potrzebował religii jako elementu porządku. Musiał zjednoczyć plemiona arabskie, dać nowe normy, wszystkie potwierdzając boskim nakazem. Była to absolutna konieczność. W przeciwnym razie - któż chciałby się podporządkować? Zresztą poglądy Mahometa okazały się na tyle niewygodne dla możnych, że w 622 r. wygonili go z Mekki i musiał szukać schronienia w Medynie. Na znak pamięci rok 622 jest przez muzułmanów liczony jako rok pierwszy ich ery, dlatego w muzułmańskim kalendarzu jest teraz 1383 r., a nie 2005, gdzie nowa era liczona jest od narodzin Chrystusa.
     Islam nie ma zrozumienia dla tragizmu. Zło wiele straciło tu ze swojego znaczenia: człowiek jest dobry, jest „zastępcą Boga” jak podaje Koran. Szatan nie ma żadnej mocy, dopóki człowiek sam mu jej nie da. Jest tu wiele pozytywnego nastawienia do świata, do człowieka, celebracja życia niemal w każdej postaci. Więc jeśli tacy dobrzy - to dlaczego tacy źli? Dlaczego potępiając Zachód chętnie korzystają z jego zdobyczy cywilizacyjnych, dlaczego w wielu kwestiach wykazują  zacofanie, skoro jeszcze w średniowieczu świat arabski stał na dużo wyższym poziomie rozwoju niż Europa chrześcijańska?  Pytania, które nasuwają się automatycznie.
     Za negatywny odbiór jednej z największych religii świata odpowiedzialne są m.in. działania „fundamentalistów”. Zdecydowana większość pragnie pokoju, a że bardziej nośne i skupiające uwagę mediów są hasła islamskich krzykaczy i samobójców podkładających  ładunki wybuchowe, to już inna sprawa.
Wielu muzułmanów uważa, że media wypaczają obraz islamu.  Poglądy pokojowo nastawionej większości zostały usunięte w cień  przez spektakularne zachowania hałaśliwej mniejszości i zamachy terrorystyczne, za którymi stoją wyznawcy Allaha. Muzułmanin swoich współwyznawców pozdrawia: salam alajkum (pokój z Tobą) i na tym pokoju naprawdę mu zależy, ale w świetle ostatnich wydarzeń coraz mniej osób będzie mu wierzyć. I trudno się temu dziwić. Każde państwo, czy grupa wyznaniowa przez lata, a nawet wieki całe wypracowuje stereotypy na swój temat.
      Tymczasem niebezpieczni są jedynie „islamscy fundamentaliści”, czyli dążący do odnowienia, bądź założenia państwa muzułmańskiego. Niezwykle ważnym jest, by  islam jako religię odróżniać od islamu rozumianego jako ideologia polityczna.  Sami muzułmanie nie zgadzają się z punktem widzenia fundamentalistów i dowodzą, że  dopóki rząd nie zabrania wiernym wypełniania praktyk religijnych, w żadnym wypadku nie można go określać mianem antyislamskiego.
      Liderzy społeczności muzułmańskiej wyraźnie odcinają się od terrorystów, tłumacząc ich istnienie jako poważny problem, od którego nie pozostają wolne także inne grupy wyznaniowe. Wydaje się, że bez pomocy samych muzułmanów walka z muzułmańskimi szaleńcami jest niemożliwa. Na szczęście współprace taką oferują  sami, zdając sobie sprawę, że jest ona również w ich interesie. W przeciwnym razie epidemia terroryzmu będzie nadal szerzyć się, co może spowodować całkowitą izolację określonych państw i negatywne nastawienie do wyznawców Allaha, zamieszkałych nie tylko na Bliskim Wschodzie.
      Być może przyczyn dzisiejszej frustracji  dzieci Allaha, wywołanej przepaścią głównie ekonomiczną między Europą a Azją, należy szukać w samych założeniach islamu. A jest to przede wszystkim postawa życiowa wyrażająca się całkowitym oddaniem i ufnością w dobrego Boga, który w swej troskliwości o wszystkim pamięta, wszystkim steruje i któremu  można się spokojnie powierzyć. Owa nadmierna ufność doprowadziła do letargu i bierności, rezygnacji tłumaczonej: Bóg musiał tak chcieć. I to nie Prorok, a tym bardziej sam Stwórca, są temu winni. Muzułmanie nie nauczyli się sięgać w przyszłość. Oni skupiają się na teraźniejszości, a gdy ona jest ponura, pozostaje tylko wspomnienie wielkiej przeszłości, a jest co wspominać - całe trzy wieki wielkiej potęgi arabskiej (VII-X w.).
       Niebezpieczna dla islamu jest przesadna, w naszym odczuciu, skłonność do porządku i prawa, a także istnienie samych islamistów, chociaż islamizm to nie islam, ale linia oddzielająca je od siebie często się zaciera. To forma ideologii politycznej, która interpretuje rzeczywistość zgodnie ze swoimi potrzebami.
     Państwa, które zdaniem islamistów są siedliskiem zła, swoją potęgę i bogactwo wybudowały na fundamencie demokracji. Czy zatem islam można pogodzić z demokracją, z nowym spojrzeniem na świat, w którym musi być miejsce na tolerancję wyznaniową oraz równość płci?
     Wielka szkoda, że ogromne pieniądze przekazywane przez arabskich oligarchów na przygotowanie i wyposażenie siatki terrorystycznej nie znajdują innego zagospodarowania na wołającym o pomoc Bliskim Wschodzie. Żal też  młodych ludzi, którzy zamiast korzystać z możliwości, jakie daje im pobyt za granicą i poznawania innych, prócz religijnego aspektów życia, wybierają samobójczą śmierć w tunelu pełnym wygłodniałych szczurów.  Wykształceni, z zapleczem intelektualnym i finansowym byliby w stanie poprowadzić kraje arabskie w lepszym od obecnego kierunku. Terroryści – ofiary, słabi, z wypranymi mózgami, bez wizji własnej  przyszłości, są ogromnym zagrożeniem dla tych, którzy tę wizję mają, a walkę o lepsze jutro pojmują zupełnie inaczej.

Sylwia Chudak

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska