MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

20/07/2005 07:32:34

Prawo?

Zamyślając ten felieton, zamierzyłem wyrazić podziw dla niemieckiego prawa, a to z powodu informacji dotyczącej pewnego wrocławskiego wydawnictwa, jaką znalazłem w prasie. „Niezwykłość” swą oficyna ta uczyniła swym szyldem, nazywając się „Wydawnictwem Książki Niezwykłej XXL”. Co produkowała? Jakie książki są jej zdaniem niezwykłe? – Tylko jeden tytuł, jako że głównym produktem oficyny było polskie wydanie „dzieła” Adolfa Hitlera „Mein Kampf”.

Dziennik Polski

Pamiętam, że po pierwszym wrocławskim wydaniu było w polskiej prasie trochę szumu oraz wiele wyrazów bezradności. Okazało się, mianowicie, że jeśli wydawca zabezpieczył się przed zarzutem propagowania nazizmu notą informującą, że edycja ma służyć celom naukowo-poznawczym, że jest po prostu efektem chęci udostępnienia polskiemu czytelnikowi „materiału źródłowego”, polskie prawo nie może zakazać mu tego rodzaju działalności. Czyli – „Mein Kampf” może być w Polsce rozpowszechniane w dowolnym nakładzie, limitowanym tylko liczbą potencjalnych nabywców.

Po sukcesie wydania pierwszego wrocławski wydawca zamierzył dodruk, na który jednak, ku swemu zdziwieniu, nie dostał przyzwolenia. Sąd Okręgowy we Wrocławiu zakazał dodruku. Skąd ta zmiana? – Z uwagi na pozew niemieckiego landu Bawarii przeciwko „Wydawnictwu Książki Niezwykłej”. Okazuje się bowiem, że Bawaria jest właścicielem praw autorskich do książki Hitlera, na mocy rozporządzeń alianckich władz okupacyjnych z 1946 roku. Praw tych land nie udziela nikomu, dając w ten sposób wyraz szacunkowi dla ofiar nazizmu. Wszelkie powojenne edycje „Mein Kampf” są więc wydaniami pirackimi. Zatem – postawa Bawarii likwiduje polską bezradność prawną w tym zagadnieniu, co właśnie było powodem, że chciałem napisać pochwałę niemieckiego prawa.

Chciałem, ale już nie chcę. Przeszła mi chęć. Wszystko za sprawą wiadomości, że Niemcy, ten „koń pociągowy” integracji europejskiej, nie zdążyły dostosować swej konstytucji do prawa unijnego w sprawie tak ważnej i pilnej jak walka z terroryzmem, a w szczególności – mający tej walce służyć „europejski nakaz aresztowania” i klauzula o natychmiastowej ekstradycji podsądnego do kraju europejskiego, który ten nakaz wystawił.

Niemieckie „przeoczenie” stało się przyczyną wypuszczenia na wolność finansisty Al-Kaidy, Mamouna Darkazanliego, Syryjczyka z niemieckim obywatelstwem, podejrzanego o organizację finansowania zamachów 11 września, rzezi w Madrycie oraz struktur Al-Kaidy w Europie. Hamburski „biznesmen” wyszedł na wolność po orzeczeniu niemieckiego Trybynału Konstytucyjnego, który to trybunał odkrył sprzeczność pomiędzy zapisami konstytucji a przyjętym przez Niemcy unijnym prawem. Syryjczyk nie zostanie oddany Hiszpanii, gdzie czeka na niego sędzia Baltasar Garzon, pragnący go skazać za organizację zamachów w Madrycie.

W ten sposób okazało się, że wszelkie – coraz liczniejsze – europejskie zapisy o współdziałaniu w walce z terroryzmem są po prostu zadrukowanym papierem, bez większej wartości, bo jeden z ważniejszych „starych” członków Unii (pytanie – czy tylko jeden?) nie pofatygował się dostosować swego prawa do przyjętych na siebie prawnych zobowiązań. Ci sami członkowie Trybunału Konstytucyjnego, prawnicy broniący konstytucji Niemiec przed jej pogwałceniem, mogli przecież i powinni lat temu kilka alarmować, zawiadamiać władze o konieczności wprowadzenia zmian w ustawie zasadniczej. Mogli, powinni, ale się nie kwapili. I dlatego nie mogę pochwalić niemieckiego prawa.

Jan Kijowski

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska