14/07/2005 21:26:59
Wybicie: Lot balonem jest jak obserwowanie ziemi z dachu wysokiego budynku. Różnica jest tylko jedna. Budynek się nie porusza.
W głowach uknuła się lista zajęć podnoszących ciśnienie krwi. Wybór był trudny z uwagi na różnorodność ofert, ale skoro spadliśmy już ze sporej wysokości, dla równowagi postanowiliśmy podążyć w przeciwnym kierunku.
Baloniarstwo nie jest najtańszą rozrywką, jednak jak się okazało, wrażenia z lotu warte są każdej ceny. Podobnie jak w przypadku skoku, miejsce w balonie zarezerwowaliśmy przez Internet. Wybraliśmy najbliższy wolny termin. Loty odbywają się na terenie całej Anglii, a nasz miał być w Salisbury. Świetnie się składało, gdyż zwiedzając niedawno Stonehenge, postanowiliśmy powrócić jeszcze do tego ciekawego miasteczka.
Termin lotu się zbliżał, a my obserwowaliśmy pogodę. Przełom maja i czerwca obfitował w deszcze, a to właśnie od pogody zależało, czy nasza przygoda się odbędzie czy nie. Odwołanie lotu mogło nastąpić nawet na dwie godziny przed startem. Silny wiatr lub deszcz zdecydowanie przekreślał szanse na lot aerostatem, toteż byliśmy pełni obaw, gdy pogoda o poranku w dniu lotu była nieprzewidywalna. Tyle samo szans na słońce co i na deszcz. Jednak do Salisbury wyruszyliśmy, dzwoniąc co chwilę pod specjalny numer. Pod nim miała czekać informacja o losach naszego lotu. Niebo chmurzyło się, a my coraz bardziej nerwowo wykręcaliśmy numer. Po godzinie drugiej po południu usłyszeliśmy komunikat. Lot odwołany ze względu na złe warunki pogodowe. Trudno. Przynajmniej poznaliśmy Salisbury. Sprawdziliśmy kolejne terminy lotów. Wybór padł na piątkowy wieczór dwa tygodnie później, w tym samym miejscu.
Na ziemi
Pogoda dopisywała przez cały tydzień poprzedzający lot, więc w piątek po pracy raźnie wyruszyliśmy z dworca Waterloo doskonale już nam znaną kolejową trasą. Tym razem komunikat w słuchawce telefonu zapewniał, że startujemy na pewno.
Salisbury, jak zwykle, przywitało nas sennie. Po ulicach snuli się ludzie, a my biegiem gnaliśmy na miejsce zbiórki. Czekało nas tylko potwierdzenie rezerwacji i chwilę później dwoma samochodami wyjeżdżaliśmy już z miasta. Jeep wiózł złożony balon i wiklinowy kosz, a my wygodnie w samochodzie osobowym podążaliśmy za nim. Dwadzieścia minut później zatrzymaliśmy się na obszernym, równym, trawiastym terenie.
Balonowy kosz mieści szesnaście osób, i podzielony jest na pięć oddzielonych od siebie części. Cztery przeznaczone są dla pasażerów i jedna po środku dla pilota i butli gazowych. Wszyscy musieli pomóc w przygotowaniu aerostatu do lotu. Pilot poinstruował jak wchodzić i wychodzić z kosza, trzeba było także przećwiczyć pozycję jaką należy przyjąć w czasie lądowania. Gdy balon leżał już na ziemi gotowy do wpompowania powietrza, widać było jak dużo materiału trzeba było użyć na jego uszycie. Spacer po obwodzie takiego monstrum zajmuje jakieś pięć minut. Kiedy przechadzaliśmy się wokół niego, silny, spalinowy wentylator napełniał balon powietrzem. Zajrzeliśmy przez otwór do środka balonu – miejsca z powodzeniem wystarczyłoby na zaparkowanie paru samochodów. Pilot wreszcie włączył palnik. Buchnął ogień, a kilka minut później wielka bańka łagodnie wstała z ziemi. To ważny moment całej operacji. Powietrze w balonie nie mogło być zbyt gorące, aby nie unieść przedwcześnie kosza.
Nad ziemią
Pilot rozkazał zająć miejsca. Wgramoliliśmy się do środka, ktoś odczepił linkę łączącą kosz z ziemią, a palnik buchnął dwumetrowym płomieniem. Niespodziewanie łagodnie oderwaliśmy się od ziemi. Trudno było uwierzyć, że aż tak łagodnie. To bardziej ziemia zaczęła oddalać się od nas niż my od ziemi. Balon przy braku silnego wiatru daje poczucie bezpieczeństwa, jest stabilny, nie ma drgań ani przechyłów, więc wydawało się, że oglądamy film. Wszystko leniwie się oddalało, wokół panowała cisza, tylko od czasu do czasu słychać było szum palnika. Nawet gdy ludzie na dole osiągnęli wielkości zapałek, wciąż nie mogliśmy uwierzyć, że utraciliśmy kontakt z ziemią. Przestaliśmy oglądać film, ale za to zdawało się, że obserwujemy wszystko z dachu wysokiego budynku. Tylko widok zmniejszających się pod stopami domów przeczył temu uczuciu. Drzewa pod nami powoli przesuwały się, a my z zapartym tchem śledziliśmy ich ruch. Z każdą chwilą ogarniało nas niesamowite uczucie lewitacji. Bez dwóch zdań byliśmy w powietrzu, choć wciąż podszczypywaliśmy się nawzajem, aby upewnić się, że to nie sen. Ziemia niemrawo przesuwała się pod aerostatem powoli pchanym przez wiatr, a my podziwialiśmy rozległe tereny wokół Salisbury. Pogoda nam sprzyjała, widoczność była doskonała.
Na otwartym terenie pilot obniżył lot tak, że od ziemi dzieliło nas zaledwie trzydzieści centymetrów. Wystarczyło wciągnąć rękę, aby zrywać rośliny z pola. Pod stopami wyczuwało się smagające dno kosza łodygi. Podczas gdy balon tak spokojnie snuł się nisko nad ziemią, pole, nad którym lecieliśmy, niepostrzeżenie skończyło się. Ktoś spojrzał nerwowo na pilota, czy ten aby zauważył, że za chwilę wyrośnie przed nami najeżone drzewami wzniesienie. Pilot nie zdradzał jednak oznak zdenerwowania. Byliśmy pewni, że przyjdzie nam schodzić z drzew po niespodziewanym lądowaniu. Zanim jednak zdążyliśmy ostrzec pilota, ten włączył palnik. Zaparło nam dech, palce zacisnęły się kurczowo na koszu. Balon zaczął się unosić, jednak drzewa wciąż zbliżały się nieubłaganie. Buchnął dodatkowy palnik i przez chwilę zrobiło się niesamowicie gorąco, ale dzięki temu trafiliśmy na prąd powietrza i szybko wznieśliśmy się nad lasem. Kiedy odetchnęliśmy z ulgą, pole, z którego w ręku pozostało parę liści, było już daleko za nami. Po minie pilota można było sądzić, że wszystko zaplanował. Nie był to jednak koniec wrażeń. Ominęliśmy przeszkodę, ale wciąż się wznosiliśmy. Przez chwilę odnieść można było wrażenie, że pilot zwiększył odrobinę wysokość, aby upatrzyć miejsce na lądowanie, ale myliliśmy się.
W niebie
Balon wciąż się unosił. Pilot chciał skorzystać z wiejącego w przeciwnym kierunku wiatru na dużej wysokości. Ziemia oddalała się coraz bardziej, za to chmury były coraz bliżej. Po chwili otoczyła nas gęsta mgła. Byliśmy w samym środku chmury. Odcięci od widoków spojrzeliśmy po sobie. Nawet rozmowa dziwacznie brzmiała w ciszy pośrodku chmury. Głos znikał gdzieś zaraz za koszem.
Po wyjściu z chmur, rozpostarł się widok jak z samolotowego okienka. Z tą tylko różnicą, że wokół panowała wszechogarniająca cisza. Z wypiekami na twarzy obserwowaliśmy daleką ziemię. Powróciło uczucie lewitacji. Palnik długo nie odzywał się, a my w ciszy oglądaliśmy jak rosną budynki. Po chwili można było już rozróżniać samochody na drodze, choć wciąż z trudem.
Niedługo potem pilot oznajmił, że podchodzimy do lądowania. Trzeba tylko było znaleźć odpowiednie miejsce. Minęliśmy polanę i pole, unieśliśmy się ponownie trochę wyżej, po czym pilot zarządził zajęcie pozycji do lądowania. Należało obniżyć się w koszu tak, aby barierka wiklinowego kosza była na wysokości ramienia, a plecy zwrócić do kierunku lotu. Spodziewaliśmy się nagłego uderzenia, szarpnięcia, a nawet przygotowaliśmy się na wywrócenie kosza i ciągnięcie go po wyboistej ziemi. Nic z tych rzeczy. Balon osiadł spokojnie, lekko się tylko przechylił i prawie płasko zatrzymał się zaledwie po pięciu metrach tarcia o ziemię.
Po blisko dwóch godzinach lotu z powrotem staliśmy na ziemi. Pozostało tylko położyć balon na ziemi tak, aby nie przykrył kosza, zwinąć i spokojnie czekać na samochody, które miały za zadanie odnaleźć nas i przetransportować z powrotem do Salisbury. Zmierzchało, a my na środku pola z szampanem w ręku snuliśmy plany następnych przygód.
Makrob i Mikrob
Loty odbywają na terenie całej Anglii.
Cena lotu waha się od 100 do 130 funtów za osobę (16 osób w koszu).
Możliwe są ekskluzywne loty gdzie można lecieć samemu lub z przyjaciółmi.
Ceny są wysokie -,gdyż wahają się między 500 a 1200 funtów.
W Internecie znaleźć można wiele firm oferujących loty balonem.
My korzystaliśmy z firmy Aerosaurus (www.ballooning.co.uk)
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.
Kursy szkolenia uprawnienie itp....
Chcesz odmienić swoją sytuację materialną i zaczac zarabiac ...
Szukasz pracy ? podnies swoje kwa...
Kategoria uslugi: 1. CSCS - CPCS - IPAF - NPORS - CPC 35H - ...
Szukasz pracy? sprawdź naszą ofer...
SZUKASZ PRACY? PODNIES SWOJE KWALIFIKACJE I ZACZNIJ ZARABIAC...
Kursy szkolenia uprawnienie itp....
Chcesz odmienić swoją sytuację materialną i zaczac zarabiac ...
Szukasz pracy ? podnies swoje kwa...
Kategoria uslugi: 1. CSCS - CPCS - IPAF - NPORS - CPC 35H - ...
Szukasz pracy ? podnies swoje kwa...
Przestań ubiegać się o nisko płatne prace!!! Zmień swoją rze...
Kursy szkolenia uprawnienie itp....
Chcesz odmienić swoją sytuację materialną i zaczac zarabiac ...
Szkolenie cscs card po polsku na ...
CSCS CARD PO POLSKU NA BUDOWE SZKOLENIE LEVEL 1 NA ZIELONA K...