12/06/2005 11:48:56
W dzisiejszym świecie należy je kojarzyć z nieco innymi obrazkami: kobiety podstępnie wywożone ze swych krajów i zmuszane do prostytucji, kilkuletni żołnierze Ugandy, mali chłopcy porywani w południowej Azji do niewolniczej pracy w Emiratach Arabskich, migrujący pracownicy więzieni i sprzedawani przez swych "pracodawców". Współczesne niewolnictwo dotyczy mężczyzn, kobiet i dzieci każdej rasy i w każdej grupie wiekowej.
Artykuł ten powstał w oparciu o wiadomości, jakie zdobyłam w Anti-Slavery International – organizacji charytatywnej zajmującej się szeroko pojętym niewolnictwem we wspόłczesnym świecie.
W niniejszym artykule opisuję tylko niektóre, mniej znane (oprócz ostatniej części poświęconej prostytucji) formy współczesnego niewolnictwa. Wszystkie formy niewolnictwa są haniebne i karygodne, ale najbardziej oburzające jest to, że jego ofiarami są również dzieci …
Dzieci a konflikt zbrojny, czyli CHILD SOLDIERS
Według ONZ około 300 000 dzieci w 30 krajach rekrutowane lub zmuszane jest do walki w konfliktach zbrojnych. Mówimy tu o dzieciach w grupie wiekowej 10-17 lat, jednak nierzadko są to nawet pięciolatki. Problem dotyczy głównie krajów afrykańskich takich jak: Algieria, Angola, Burundi, Kongo Brazzaville, Demokratyczna Republika Konga, Liberia, Rwanda, Sierra Leone, Sudan i Uganda.
Dlaczego dzieci?
Ponieważ dziecko jest najlepszym "materiałem" na żołnierza. Dzieci są fizycznie słabe, łatwo jest je zastraszyć – a tym samym zmanipulować i wpłynąć na psychikę. Dziecko potrafi być o wiele bardziej bezlitosne i brutalne niż dorosły z tego prostego względu, że jego system moralny nie jest jeszcze wykształcony, a granica pomiędzy dobrem a złem ograniczona jest tylko do tego, co wpajane jest mu przez dorosłych. Dzieci-żołnierze natomiast pozbawione są wszelkiej normalności (dom, rodzina, szkoła, zabawa), a ich jedynymi wzorcami do naśladowania są dowódcy, którzy każą kraść, napadać, rabować, porywać inne dzieci, brutalnie zabijać. Dzieci nie kwestionują rozkazów i autorytetu swych dowódców, a nieświadomość niebezpieczeństwa popycha je do podejmowania ogromnego ryzyka. Według dowódcy rebelianckiej grupy Demokratycznej Republiki Konga dzieci są "świetnymi bojownikami, ponieważ są małe i chcą się popisać przed innymi, myślą, że to tylko zabawa, więc pozbawione są strachu".
Uganda jest jednym z krajów szeroko dotkniętym problemem wykorzystywania dzieci w charakterze żołnierzy. Odkąd Uganda odzyskała niepodległość w 1962 kolejne rządy prowadzą brutalną walkę o władzę, a od ponad 14 lat toczy się tam konflikt wewnętrzny, w którym północne miasta Gulu i Kitgum zdewastowane zostały przez wojnę. Walka o władzę toczy się głównie pomiędzy dwoma ugrupowaniami: rządowym UPDF (Uganda People’s Defence Forces) oraz rebeliancką grupą LRA (Lord’s Resistance Army), na czele której stoi Joseph Kony.
Rząd Yoweri Museveniego zaciekle walczy z fanatyczną, krwawą LRA, która składa się głównie z … porwanych dzieci. Kony - samozwańczy prorok LRA pochodzący z plemienia Acholi - twierdzi, iż prowadzony jest przez duchy, które mówią mu co zrobić i kogo zabić. Kapitan Pakorom, który został porwany przez LRA w 1991 i został awansowany na członka osobistej ochrony Kony’ego mówi, iż przywódca sekty jest miły, dopóki nie przemawiają przez niego duchy. Wtedy ktoś z jego świty zapisuje słowa przywódcy. "Najbardziej okrutny jest duch kongolijski, który żądny jest mordu i masakry" – twierdzi kapitan.
95% ludności w północnej Ugandzie musiało opuścić swe domy z powodu wojny. Prawie 2 miliony mieszkańców Ugandy przebywa w obozach dla uchodźców ze strachu przed napadami i mordami, jakich LRA dokonuje na wioskach. Najpotworniejsze jest jednak to, że LRA składa się w 90% z dzieci. ONZ szacuje, że LRA mogła porwać nawet do 20 000 dzieci. Dzieci "zwerbowane" przez LRA opowiadają makabryczne historie o tym, jak zmuszane były pod groźbą śmierci do porywania i mordowania innych dzieci.
Pamela Aber została porwana przez rebeliantów jako 18-letnia dziewczyna. Jej zadaniem było gotowanie i zbieranie drewna na opał. Jak większość uprowadzonych przez sektę dziewczynek – była również seksualną niewolnicą swego dowódcy. Wkrótce po tym, jak została uprowadzona przez sektę, zmuszona została do udziału w zabójstwie 14-letniej dziewczynki o imieniu Adok, która przyłapana została na ucieczce z LRA. Pamela wraz z 9 innymi "nowymi" dostała rozkaz "zagryzienia dziewczynki na śmierć".
"Gryźliśmy ją, ale nie umierała. Gryźliśmy, podczas gdy ona błagała rebeliantów o przebaczenie i obiecywała nigdy więcej nie uciec. Cała krwawiła, ale wciąż żyła. […] Następnie kazano nam ją bić drewnianymi kłodami, jeden po drugim, dopóki nie umarła".
Zapytana o to, co wtedy czuła, Pamela powiedziała: "Byłam przerażona, ale powiedziano nam, że zostaniemy zabici, jeśli nie wykonamy zadania. Musieliśmy udawać dzielnych".
Dr Ojom, od 15 lat dyrektor szpitala w Kitgumie, nie przewiduje szybkiego końca konfliktu, a wręcz twierdzi, że "tak źle nigdy jeszcze nie było". Każdej nocy do szpitala przybywa ogromna liczba dzieci. Ze strachu przed porwaniami, przybywają do Gulu, Kitgum i innych miast, by spędzić bezpiecznie noc.
CHILD CAMEL JOCKEYS
Child camel jockeys to dzieci wykorzystywane jako dżokeje – przede wszystkim w popularnych w Zjednoczonych Emiratach Arabskich wyścigach wielbłądów. Mimo iż prawo w ZEA zabrania udziału w wyścigach dzieciom poniżej 15 roku życia i o wadze mniejszej niż 15 kg, nagminnie jest ono łamane. Im lżejszy jeździec – tym szybszy wielbłąd. Dlatego właśnie porywane są dzieci w grupie wiekowej 4-10 lat. Pochodzą z krajów południowej Azji i Afryki, głównie z Bangladeszu, Pakistanu, Sudanu, Jemenu, Sri Lanki i Etiopii. Ansar Burney, Pakistańczyk pracujący w Londynie jako aktywista na rzecz obrony praw człowieka twierdzi, że w tym niechlubnym sporcie wykorzystuje się na Bliskim Wschodzie oraz w północnej części Afryki ponad 400 000 dzieci.
W bogatych krajach Zatoki Perskiej nie czyni się żadnego wysiłku w kierunku zaprzestania zasilania (kultywowanych od setek lat) wyścigów wielbłądów w dzieci nielegalnie sprowadzane z biedniejszych krajów. Wyścigi te organizowane są przy ogromnych nakładzie kosztów – jednak nie dla profitów finansowych ze sportu (Emiraty są bowiem krajem muzułmańskim) – lecz dla zaspokojenia próżności bogatych i wpływowych rodzin, które rywalizują ze sobą poprzez wystawianie swych zwierząt w wyścigach. Ofiarą tego osobliwego sportu są niestety dzieci.
Ponieważ Emiraty wciąż łamią wprowadzone 1 września 2002 prawo zakazujące zatrudniania dzieci w charakterze jeźdźców, Anti-Slavery International wysłało reporterkę, która na miejscu zebrała odpowiednią dokumentację potwierdzającą doniesienia napływające do organizacji.
- Podczas mojego pobytu w Emiratach widziałam czterolatki biorące udział w treningach do wyścigów. Wskakiwały i zeskakiwały z tych ogromnych, niepokornych zwierząt. Każdy by się bał – ale dla małego dziecka upadek z takiej wysokości jest o wiele bardziej niebezpieczny niż dla dorosłego. W Dubaju trudno nie zauważyć małych dżokejów. Wystarczy odpowiednio wcześnie pojawić się na torze wyścigowym, a zobaczymy grupki trenujących dzieci – donosi reporterka.
Dzieci te mieszkają i pracują na pustyni. Za łóżko służy im prześcieradło rzucone na piasek, osłonięte jedynie prymitywną konstrukcją. Wstają o 5 rano i pracują na tzw. wielbłądzich farmach w temperaturach nieznośnych nawet dla miejscowych, a sięgających nawet ponad 40 stopni Celsjusza. Karmią zwierzęta, biorą udział w treningach i wyścigach.
Rodzice tych dzieci – problem dotyczy w zasadzie tylko małych chłopców – często ulegają złudnym obietnicom osób działających w charakterze agentów rekrutujących. Ci obiecują godne wynagrodzenie i wykształcenie, którego rodzice nie mogą zapewnić. Jednak w przypadku odrzucenia oferty dziecko jest porywane i przemycane do Emiratów.
"Reporter" – czasopismo wydawane przez Anti-Slavery International – opisuje przypadek Ahmeda, porwanego do Dubaju w wieku 5 lat przez swą sąsiadkę Rabię. Kobieta przez kilka miesięcy budowała zaufanie rodziny małego Ahmeda, po czym będąc traktowana jak członek rodziny porwała chłopca do Emiratów Arabskich.
- Mieszkałem w Aleyan w Dubaju – opowiada chłopiec. – Pracowałem codziennie. Bardzo tęskniłem za rodziną, ale nikomu nie mogłem o tym powiedzieć. Bałem się właściciela wielbłąda i mojego opiekuna. Czasem płakałem, ale wtedy mnie bili. Bili mnie też, gdy zrobiłem coś źle. Gdy mówiłem, że chcę wracać do domu, mówili mi, że nigdy nie wrócę. Wyścigi wcale mi się nie podobały. Byłem naprawdę przerażony i wiele razy spadłem z wielbłąda.
Inny chłopiec – Zia – został porwany z Bangladeszu również jako pięciolatek.
- Na początku trener sadzał mnie na grzbiecie wielbłąda i przywiązywał sznurami, abym nie spadł. Nie znosiłem tego. (…) Nigdy też nie miałem dosyć jedzenia. Byłem bardzo nieszczęśliwy i chciałem wrócić do domu, ale nie mogłem nikomu o tym powiedzieć. Gdyby mój właściciel się dowiedział – zbiłby mnie.
Zia jest obecnie w Bangladeszu. W Dubaju odnalazł go znajomy rodziny, który z pomocą organizacji BNWLA (Bangladesh Women Lawyers Association) umożliwił powrót chłopca do ojczystego kraju. Mimo że koszmar Emiratów dla chłopca się skończył, doświadczenie to okaleczyło go psychicznie i fizycznie. Tak jak i wielu innych dżokejów, Zia niejednokrotnie spadł z wielbłąda. Jeden szczególnie niefortunny upadek spowodował u niego złamanie nogi i poważne urazy wewnętrzne.
Zia spędził w Dubaju 11 lat, z czego tylko 5 jako jeździec. Gdy miał 10 lat, jego "opiekunowie" zadecydowali, że ze względu na masę ciała nie może brać dłużej udziału w wyścigach. Odtąd więc chłopiec opiekował się wielbłądami.
W pewnym sensie taka właśnie kontynuacja pracy – mimo iż wiąże się z eksploatacją dziecka - jest dla porwanego dziecka korzystna. Wypadnięcie z cyklu pracy oznacza bowiem ryzyko wpadnięcia w sidła służb imigracyjnych, dla których chłopcy-dżokeje są nielegalnymi imigrantami. W krajach Bliskiego Wschodu nielegalny pobyt w kraju karany jest grzywną pieniężną, a karą za niewywiązanie się z tej właśnie grzywny jest więzienie. Będąc ofiarą porwania i eksploatacji, camel jockey może więc skończyć w arabskim więzieniu. W nielicznych przypadkach dochodzi do repatriacji, jednak - jako że nie istnieją żadne dowody potwierdzające tożsamość dziecka - gdy przestaje być potrzebne, skazane jest na łaskę losu...
BONDED LABOUR czyli pułapka "długu"
Termin "bonded labour" nawet dla przeciętnego Brytyjczyka jest niezrozumiały – dlatego też nie znajdziemy jego odpowiednika w żadnym słowniku.
Oznacza on niespłacalny, fikcyjny dług, który jest odpracowywany czasami nawet całymi latami. Miliony ludzi na całym świecie tkwi w pułapce niewolniczego systemu odpracowywania długu, jednak ten rodzaj zniewolenia szczególnie dotyczy 3 krajów: Indii, Pakistanu i Nepalu.
Krytyczna sytuacja finansowa wykorzystywanych w ten sposób ludzi zmusza ich do zaciągnięcia długu na podstawowe produkty do życia, za co wymaga się od nich ciężkiej, morderczej pracy, często 7 dni w tygodniu. Odsetki oraz dni wolne od pracy pobrane ze względu na chorobę doliczane są do długu, który osiąga tak niebotyczne rozmiary, że staje się praktycznie niemożliwy do spłacenia. Pracownicy eksploatowani w ten sposób są do tego stopnia zależni od osoby udzielającej pożyczki, iż ta może dług – a tym samym dłużnika – odsprzedać trzeciej osobie.
Pracujący przy wypalaniu cegieł pracownicy z Pakistanu donoszą o przypadkach, gdzie pracownik odsprzedany został nawet 10 razy!
Absurd całej sytuacji ilustruje np. przypadek 25-letniego Tyaiya Lal Shetha, który już od 13 lat odpracowuje w Indiach pożyczkę, której nigdy nie zaciągnął. Dług "odziedziczył" niejako po ojcu, który przez 10 lat odpracowywał pożyczkę w kwocie 3000 rupii (US$65), a gdy niezdolny był już do pracy, właściciel kazał mu wysłać w zastępstwo syna.
Tyaiya zaczyna codziennie pracę wczesnym świtem i zajmuje się oraniem ziemi, sadzeniem roślin, zbiorem plonów oraz innymi zadaniami zleconymi przez właściciela. W zamian dostaje 1,5 kg ryżu, który jego matka odbiera od właściciela. Jednak za każdym razem, gdy kobieta pojawia się po odbiór ryżu, musi najpierw posprzątać dom "pracodawcy" syna.
Przykładów takich nie trzeba zresztą daleko szukać – angielskie sieci typu Tesco, Morrisons, czy Safeway, oraz niektóre (również angielskie) agencje pośrednictwa pracy zamieszane są w proceder bonded labour. W marcu 2004 Guardian opisał przypadek pracowników z RPA, zatrudnionych poprzez agencję pośrednictwa pracy Staffmasters do pakowania warzyw i owoców dla dużych sieci spożywczych. Cały łańcuszek uchybień zaczął się w RPA, gdzie w Pretorii biuro turystyczne udzieliło grupie Afrykańczyków pożyczki w wysokości 1500 funtów na osobę w celu pokrycia kosztów wizy i biletów lotniczych. Agencja zapewniła pracowników, iż za pośrednictwem Staffmasters zarobią ponad 200 funtów tygodniowo i poprosiła o podpisanie umowy zobowiązującej do spłacenia pożyczki w ciągu 12 tygodni (z odsetkami w wysokości 100%!).
Po przyjeździe do Wielkiej Brytanii Afrykańczycy zmuszeni zostali do mieszkania w fatalnych warunkach, w brudnych, rozpadających się budynkach, motelach lub przyczepach kempingowych. W pokojach kwaterowano nawet ponad 3 osoby, przy czym czynsz wynosił 55 funtów tygodniowo.
Agencja potrącała za czynsz, opłatę administracyjną za każdą odpracowaną zmianę oraz odsetki od pożyczki. Wypłaty wręczane były w brązowych kopertach, bez odpowiednich potrąceń na podatek i ubezpieczenie, oraz z odręcznie nabazgranymi na odwrocie koperty notatkami dotyczącymi potrąceń za odsetki od pożyczki.
Guardian dowiedział się od jednego z pracowników, iż po całym tygodniu pracy wręczono mu 78 pensów. Pracownikom tym wmawia się, że nie mogą opuścić zakładu, dopóki nie odpracują poprzez Staffmasters pożyczonych pieniędzy. Natomiast ci, którzy chcieli odrobić pożyczkę pracując po godzinach, zostali zmuszeni do 12-godzinnej dziennej zmiany w jednej fabryce, nocnej zmiany w kolejnej, oraz trzeciej z rzędu, dziennej zmiany kolejnego dnia.
Jak widać z powyższego przykładu - nawet posiadacze pozwolenia na pracę padli ofiarą świetnie zorganizowanych gangów (tzw. gangmasters), wykorzystujących pracowników migrujących po świecie za chlebem.
Problem szeroko pojętego współczesnego niewolnictwa dotyczy całego świata, nie tylko Bliskiego i Dalekiego Wschodu, Afryki czy Ameryki Łacińskiej – ale również całej Europy i USA. Jeśli chodzi o bonded labour, to oczywiście ofiarami tego rodzaju nadużycia padli też Polacy. Ponieważ jednak schemat tego przestępstwa jest w każdym przypadku bardzo podobny, poprzestaję jedynie na powyższym przykładzie.
TRAFFICKING
Czy widzieliście fenomenalny, 2-odcinkowy serial BBC "Sex Traffic" ze scenariuszem Abi Morgan? Jeśli nie, gorąco polecam. Serial jest wstrząsający. Odsłania schematy działające w przestępstwach z wykorzystaniem kobiet w seksbiznesie i opowiada historię dwóch sióstr: Eleny i Vary z Mołdowy, które zostały przeszmuglowane przez gang do Rumunii, a następnie poprzez Serbię, Albanię i Bośnię do Włoch i Londynu.
Film jest dość drastyczny, zawiera sceny gwałtu, przemocy, cały dramat związany z losem kobiet uwikłanych w przestępczy światek rządzący wymuszoną prostytucją. "Sex traffic" doskonale ujmuje wszystkie aspekty problemu – od nielegalnego, czasami szalenie niebezpiecznego (kończącego się śmiercią) przemycania kobiet przez kolejne granice państw, samego sposobu, w jaki kobiety są wykorzystywane - do zwalczania tego procederu przez organizacje charytatywne. Sex traffic jest dla mnie osobiście największym wyzwaniem, jeśli chodzi o działalność organizacji charytatywnych oraz samego mechanizmu działania tego złożonego przestępstwa. Miał w tym swój udział serial BBC oraz oczywiście wiedza zdobyta w organizacjach charytatywnych. Ale myślę, że nawet po obejrzeniu samego filmu można zmienić stereotypowe spojrzenie na przypadkowo spotkaną prostytutkę (moją pierwszą reakcją jest myśl: skąd dziewczyna została sprowadzona? Czy została podstępnie uwikłana w prostytucję?). Na marginesie mogę dodać, że jeśli chodzi o prostytucję w Londynie, 3 na 4 kobiety uprawiające ten zawód to cudzoziemki (!)
Co to jest trafficking?
Niestety – jeśli chodzi o "trafficking"* w odniesieniu do ludzi, również nie ma odpowiednika polskiego, który w jednym słowie oddawałby znaczenie angielskiego "trafficking". Mówiąc o trafficking mamy na myśli pomoc w nielegalnym przekroczeniu granicy - ale przemyt czy nielegalny wjazd do kraju (smuggling) to tylko część procederu, jakim jest trafficking.
Trafficking to współczesna forma niewolnictwa. Osoby wykorzystujące innych w ten sposób (traffickers) umożliwiają przemieszczenie ofiary do innego kraju lub innego miejsca w obrębie tego samego kraju przy użyciu przemocy, przymusu lub podstępu (patrz – przypadek Ahmeda w "CAMEL JOCKEYS") w celu zmuszenia ofiary do pracy wbrew jej woli. Ludzie padający ofiarą tego przestępstwa pracują w charakterze pomocy domowej (domestics/domestics workers, o których pisałam już w 34. numerze Cooltury z 6 listopada 2004), pracowników na farmach, plantacjach, budowach itp., a kobiety i dziewczynki zmuszane są do prostytucji. Trafficking to najszybciej rozwijająca się na świecie forma zmuszania ludzi do niewolnictwa. Ze względu na niejawną naturę tego zjawiska trudno jest o dokładne statystyki, jednak niektóre raporty szacują, iż każdego roku 800 000 - 900 000 ludzi padających ofiarą trafficking nielegalnie przekracza granice krajów.
Kupi pan dziewczynę za £ 6,500?
We wrześniu zeszłego roku Evening Standard opublikował ciekawy artykuł Muhameda Veliu, londyńskiego korespondenta albańskiego dziennika Gazeta Shqiptare. Dziennikarz ten przez 3 lat brał udział w tajnym dochodzeniu w sprawie albańskich gangów, które opanowały przestępczy światek Londynu. W ten sam sposób albańskie gangi zawładnęły przestępczością we Włoszech (85%), pozbywając się konkurencji przemocą.
- Jako gościnnie przyjęty przez Londyn Albańczyk, odczuwam obrzydzenie w stosunku do tych rodaków, których poznałem podczas dochodzenia – mówi Veliu.
Pośrednik ułatwił dziennikarzowi spotkanie z albańskim sutenerem o nazwisku Hoxha. Kiedy dziennikarz powiedział mu, iż chce kupić dziewczynę, Hoxha stwierdził, iż ma "dokładnie to, czego szuka" – 20-letnią blondynkę z Mołdowy o imieniu Jurgita.
- Jest świetna, w tym co robi. Na pewno przyniesie ci sporo zysku - bez problemu pracuje 7 dni w tygodniu. Jeśli chcesz, możesz ją kupić nawet dziś. Chcemy 5,500 funtów – tak brzmiała propozycja, którą usłyszał od sutenera dziennikarz.
Ponieważ Jurgita nie miała żadnych dokumentów, a dziennikarz z wiadomych względów nie mógł sfinalizować transakcji, powiedział, że potrzebuje dziewczynę z paszportem.
- Nie ma problemu – odpowiedział Hoxha – co 10 dni sprowadzamy z Rosji dziewczyny na fałszywych greckich paszportach.
Tym razem mężczyźni umówili się na spotkanie w pubie Faltering Fullback w Palmers Green. Hoxha, jego współpracownik oraz 2 Rosjanki czekały na nich przy jednym ze stolików. Przyjaciel Hoxhy, również Albańczyk, poinformował dziennikarza:
- Dziewczyny przyleciały wczoraj do Heathrow z greckimi paszportami, więc nie będziesz miał problemów z dokumentami. Zrobią, cokolwiek zechcesz. Jedna ma 19, a druga 20 lat.
Zapytany, jak dziewczyny dostały się do Wielkiej Brytanii, odpowiedział:
- Mam w Rosji kobietę, która je wynajduje dla mnie. Te dziewczyny najpierw dostały się do Hiszpanii. Później wysłałem Kristinę, Niemkę z Londynu, która pomogła w zorganizowaniu biletów lotniczych i fałszywych paszportów.
Kiedy gangsterzy zaczęli mówić o konkretnych sumach za dziewczyny – 6,500 za każdą – towarzysz dziennikarza zapytał jedną z nich, czy jest gotowa pracować w saunie. Kiedy dziewczyna zapytała go w odpowiedzi łamaną angielszczyzną o znaczenie słowa "sauna", nie miał żadnych wątpliwości co do tego, że kobiety nie miały pojęcia o układzie, w jakim się znajdowały. Tak właśnie wygląda trafficking (sex trafficking) z punktu widzenia gangsterów. Co natomiast dzieje się z samymi ofiarami?
Ofiary sex trafficking w Polsce
Polska jest nie tylko krajem tranzytowym: z Polski kobiety są również wywożone i przywożone. Niestety polskie prawo, policja oraz inne służby, w większości przypadków nie chronią kobiet, które padły ofiarą gangów parających się prostytucją. Policjanci są często skorumpowani, a sprawy, w których dochodzenie jest źle i powolnie prowadzone nie mają szans powodzenia, czyli oprawca nie zostaje najczęściej ukarany. Brak jest programu ochrony świadków (gang często prześladuje – również w trakcie i po rozprawie – nie tylko swą ofiarę, ale także jej świadków), a prawo dotyczące migracji jest bardzo restrykcyjne. Oznacza to, że osoba, która nie ma pozwolenia na przebywanie w kraju, jest deportowana z Polski w ciągu 48 godzin od momentu zarejestrowania danego przypadku przez policję. W ten sposób przestępca z łatwością odnajduje swoją ofiarę i ponownie wciąga ją w pułapkę seksbiznesu. W Polsce (i nie tylko) większy nacisk kładzie się na zwalczanie nielegalnej migracji niż dochodzenie przypadków wymuszonej prostytucji będącej jej częścią. Poniższy przypadek dobrze ilustruje nieudolność polskiej policji oraz prawa i systemu imigracyjnego.
Aurelia
Aurelia z jednego z krajów byłego ZSRR sprzedana została przez urzędnika polskiej straży granicznej przestępcy, który zabrał ją do Warszawy i zmusił do prostytucji. Dziewczyna została pobita i zgwałcona przez grupę policjantów. Ostatecznie odzyskała wolność podczas nalotu policji na miejsce, w którym przebywała. Złożyła wstępne zeznania policji i prokuraturze, jednak z powodu braku dowodów nie wniesiono oskarżenia przeciwko sprawcom gwałtu oraz skorumpowanej straży granicznej. Szczytem niekompetencji policji była również reakcja policjantów na fakt zaginięcia paszportu kobiety. Policjanci doszli do wniosku, że paszport jest wciąż w rękach sprawców i polecili Aurelii pójść i osobiście odebrać dokument. Po zakończonym śledztwie Aurelia powróciła do swojej ojczyzny, gdzie była przez swych oprawców prześladowana i otrzymywała telefony z pogróżkami.
Gangi porywające dla zysku z prostytucji są często pułapką na całe życie. Nawet jeśli oprawców kobiety dosięgnie ręka sprawiedliwości i znajdą się w więzieniu, gang może się mścić na kobiecie i jej rodzinie. Jedynym rozwiązaniem jest często przeniesienie całej rodziny do innego kraju, zatarcie wszelkich śladów, zmiana tożsamości. Na to jednak nie każda poszkodowana lub jej rodzina chce się zgodzić. Najczęściej też do takiej opcji nie dochodzi ze względu na możliwości legislacyjne, ograniczone możliwości policji oraz organizacji charytatywnych, które są niezastąpionym źródłem wsparcia i informacji, lecz zazwyczaj ich budżety nie pozwalają im na pomoc ofiarom w zadowalającym zakresie.
CZY MOŻNA COŚ ZROBIĆ? …
Można …Przede wszystkim trzeba uświadomić sobie oraz innym, jak ważnym problemem jest niewolnictwo. Jest tak wiele ciekawej literatury na ten temat (zob.poniżej), że wiedza sama wchodzi do głowy. Polecam też obejrzeć "Sex Traffic" w reżyserii Davida Yatesa – gwarantuję, że nikt się nie będzie nudził nawet przez minutę.
Logując się na stronie internetowej Anti-Slavery International (www.antislavery.org) można kliknąć na "campaigns", gdzie zespół odpowiedzialny za kampanię przeciwko współczesnemu niewolnictwu ma kilka propozycji:
• można złożyć swój podpis pod petycją przeciwko trafficking (Petition against trafficking)
• można wysłać znajomym elektroniczne kartki z różnych stron świata, na odwrocie opisane są przypadki osόb, które padły ofiarą trafficking (jest też link do strony, gdzie można podpisać petycję ASI)
• można napisać do posła swojego okręgu w Wielkiej Brytanii (strona ASI wskazuje na tematy, jakie należy poruszyć)
• można napisać list do pani komisarz ONZ odpowiedzialnej za sprawy uchodźcόw (szczegóły oraz wzór listu też w "campaigns" na stronie ASI)
• można zostać aktywistą walczącym przeciwko trafficking – wystarczy wpisać swoje dane oraz adres e-mailowy w "campaigns / join our campaign" – Anti-Slavery International regularnie przysyła informacje na temat akcji przeciwko trafficking
Doświadczenie ASI pokazuje, że listy i e-maile będące formą nacisku na rządy poszczegόlnych krajόw odnoszą pozytywny efekt!
Można też oczywiście wesprzeć organizację finansowo ( na www ASI pod "how to give") zostając jej członkiem (dostajemy wtedy kwartalnik "Reporter"), lub ofiarując datek pieniężny w innej formie (informacje na ten temat również na stronie ASI). Inną, aktywną formą wsparcia jest np. sponsorowany, 6-milowy marsz Big Feat for Little Feet, podczas którego można obejrzeć zabytki Londynu (niedziela, 12 czerwca), oraz inne, podobne imprezy.
Anti-Slavery International ma rόwnież przebogatą bibliotekę, z ktόrej każdy może skorzystać, oraz multum materiałόw edukacyjnych, książek i kaset VHS – do nabycia poprzez stronę internetową ASI.
W niniejszym artykule korzystałam z wycinkόw prasowych biblioteki Anti-Slavery International, kwartalnika Reporter (ASI, kwiecień 2004) oraz książki "Human Traffic, Human Rights: Redifining Victim Protection" (ASI 2002), ktόra – jak zauważyłam na stronie warszawskiej La Strady (www.free.ngo.pl/lastrada) – została przetłumaczona na polski. Nieocenioną pomocą byli także pracownicy Anti-Slavery International (w szczegόlności Beth Herzfeld – redaktorka "Reportera" oraz osoba odpowiedzialna za kontakty z prasą) – za co chciałabym serdecznie podziękować.
Agnieszka Burban
*Problemem sex trafficking zajmują się na całym świecie organizacje La Strada. Polska La Strada (www.free.ngo.pl/lastrada) tłumaczy na swojej stronie internetowej "sex traffic" jako "handel kobietami". Jednak ze względu na nieścisłość tego określenia w potocznym rozumieniu oraz publikacje na ten temat, na jakie czytelnicy mogą się natknąć w prasie angielskiej, w niniejszym artykule będę posługiwała się najczęściej terminem angielskim.
Smuggling or trafficking?
Przemytnik (smuggler) to osoba, która za odpowiednią opłatą ułatwia nielegalne przekroczenie granicy, jednak po dotarciu do celu osoba przemycana jest wolna i nie ma już z reguły kontaktu z przemytnikiem. Trafficking diametralnie różni się od samego ułatwienia przejścia przez granicę tym, iż ofiara przemycana jest przy użyciu groźby, przymusu lub podstępu, a osoba przemycająca staje się jej opresorem i zmusza ją do prostytucji lub innego rodzaju pracy.
ANTI-SLAVERY INTERNATIONAL
Thomas Clarkson House
The Stableyard
Broomgrove Road
London SW9 9TL
tel: 020 7501 8920
email:antislavery@antislavery.org
www.antislavery.org
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.
Szukasz pracy ? podnies swoje kwa...
Kategoria uslugi: 1. CSCS - CPCS - IPAF - NPORS - CPC 35H - ...
Szukasz pracy? podnieś swoje kwal...
SZUKASZ PRACY? PODNIES SWOJE KWALIFIKACJE I ZACZNIJ ZARABIAC...
Kursy szkolenia uprawnienie itp....
Chcesz odmienić swoją sytuację materialną i zaczac zarabiac ...
Szukasz pracy ? podnies swoje kwa...
Kategoria uslugi: 1. CSCS - CPCS - IPAF - NPORS - CPC 35H - ...
Szukasz pracy ? podnies swoje kwa...
Kategoria uslugi: 1. CSCS - CPCS - IPAF - NPORS - CPC 35H - ...
Szukasz pracy ? podnies swoje kwa...
Przestań ubiegać się o nisko płatne prace!!!Zmień swoją rzec...
Kursy szkolenia uprawnienie itp....
Chcesz odmienić swoją sytuację materialną i zaczac zarabiac ...
Tanie kursy uk na wszystkie wozki...
Zdobądź uprawnienia uprawnienia na wozek widlowy i zacznij z...
Szukasz pracy? sprawdź naszą ofer...
SZUKASZ PRACY? PODNIES SWOJE KWALIFIKACJE I ZACZNIJ ZARABIAC...