Papierosy z Polski tanio sprzedam ...

Na H. Możesz kupić, sprzedać i zamienić wszystko, czego tylko zapragniesz. Znajdziesz tez mieszkanie do wynajęcia uważnie studiując ogłoszenia w oknach wystawowych oraz polskie jedzenie w lokalnych sklepikach. Nielicznym szczęśliwcom wizyta w tej dzielnicy cudów umożliwiła podjęcie pracy (tak, zdarzają się i takie przypadki).
Niczym na warszawskim stadionie kwitnie tez "czarny rynek". Wiadomo:jest popyt-jest podaż. W ofercie dostępne jest wszystko, od alkoholu poprzez papierosy do "uszczęśliwiających" tabletek (czytaj: narkotyków). Otoczona gronem nałogowych palaczy w domu i w pracy postanowiłam przyjrzeć się bliżej rynkowi wyrobów tytoniowych.

Sprzedawcy reklamują ten "chodliwy" towar w najprzeróżniejszy sposób. Na najbliższym sklepie widzę ogłoszenie "Room to let" a poniżej, obok numeru telefonu komórkowego, tajemnicze hasło "Szlugi 20£". Dzwonie. W słuchawce odzywa się młody, męski glos. Tak, ma do sprzedania, L&M i Malboro, oferta stale aktualna, bo po nowy towar jeździ co dwa tygodnie. Miejsce pochodzenia papierosów - jeden z naszych wschodnich sąsiadów, Ukraina.

Nieco dalej napotykam "profesjonalną" reklamę ww. używki: "Palaczu dzwon!". Kawa to mój jedyny nałóg, ale zainteresowana i rozbawiona natychmiast sięgam po telefon. Tajemnicza Agata ma do zaoferowania 5 pakietów L&M. Malboro Red i Malboro Lights. Wszystkie papierosy po 20£ za wagon. Pytam, czemu tak mało i czy byłaby możliwość kupna większej ilości. Niestety to oferta to wynik przeprowadzki do Anglii, jednorazowy dochód. Tylko tyle zdołała przemycić z chłopakiem przez granice. Papierosy mieli ukryte w silniku i w siedzeniach samochodu. Na szczęście (tu nerwowy śmiech) nie trafili na kontrole celników...

Takich ogłoszeń jest dużo więcej, wystarczy tez podejść do któregokolwiek z dłużej stojących na ulicy mężczyzn. Tu trafiam na "promocje"- 18 zł. Za pakiet L&M, ale przy zakupie powyżej 500 wagonów. Tylko co ja mam zrobić z taka ilością?! Wpaść w nałóg i "zapalić" się na śmierć czy tez odsprzedać za 20£? (pytanie retoryczne).
Jak widać interes kwitnie a Polak potrafi zarobić na wszystkim. Zniesienie stałych kontroli granicznych po wejściu Polski do UE dało przemytnikom szerokie pole do działania. Mimo nieobecności celników na granicach, podczas wyrywkowych kontroli w terenie wykrywana jest przybliżona liczba przemycanego tytoniu jak wcześniej. Aż głowa boli od myślenia, co by było przy stałych rewizjach...

Obecnie wystarczy Polakowi sprytnie przewieźć papierosy z Ukrainy czy Białorusi (ta staje się, według celników coraz bardziej popularnym źródłem zaopatrzenia) i, o ile przy dość dokładnej kontroli sąsiadów zachowają towar, to zysk prawie pewny. Wwiezienie papierosów do Anglii to, według przemytników "łatwizna".

Nałogowi palacze to łakomy kąsek, zarobek duży, ryzyko opłacalne. Ale nie myślmy, ze celnicy przymykają oko na ten nielegalny proceder (uściślając: nie wszyscy celnicy). Ostatnimi czasy sprytni mundurowi z Dorohuskiego przejścia wykryli próbę przemytu papierosów w ciężarówce załadowanej szkłem. Ładunek "właściwy" stanowiło natomiast 101 020 paczek Superkings o szacunkowej wartości ponad 400 tys. zł. Miejsce docelowe – oczywiście angielskie RIO PALACZ, gdzie papierosy te staja się bardzo popularne. Gdyby faktycznie dostały się na rynek, skarb unijny strąciłby około 120 tys. euro tytułem niezapłaconych należności podatkowych. A strat jak wiadomo nikt nie lubi.

Niestety problemów związanych z przemytem nie rozwiąże ani Ramowa Konwencja Kontroli Przemysłu Tytoniowego (FCTC, Framework Convention on Tobacco Control) ani rozszerzająca się paleta sprzętu do wykrywania towaru. Pamiętajmy bowiem o podstawowej regule: dopóki są palacze, będą przemytnicy.

Justyna Gul

wyślij znajomemu

Dodaj artykuł do: