03/06/2005 09:27:10
Jacques od razu zaznacza, że o Catherine może mówic godzinami. O Jacques mówić nie będzie. – Nie ma o czym – wyznaje ze szczerością. I chwile później dodaje: - No, może troszeczkę...
Wszystko zaczęło się, gdy miał 17 lat.
Kolega, który wówczas pracował w gejowskim barze, przygotowywał program artystyczny z udziałem transseksualistów. – Wyglądałem jak dziewczyna: szczupły, z pociągłą twarzą i naturalnymi długimi włosami – wyznaje. Nawet w Brukseli, gdzie wówczas mieszkał, nie było to nic specjalnego. Klubów gejowskich było pełno, każdy mógł znaleźć coś dla siebie.
- To on po raz pierwszy pokazał mi moje drugie ja – wyznaje – i po raz pierwszy w życiu wystąpiłam na scenie.
Ten pierwszy raz Catherine pamięta do dzisiaj. To był też ostatni raz.
– Nie mam duszy gwiazdy, wole swoje spokojne życie. Tak łatwiej – przyznaje.
Wówczas też poznał swojego pierwszego faceta.
– Był ochroniarzem w barze. Nie gejowskim. Zwykłym. Spotykaliśmy się często. Zawsze byłam Catherine. Jego koledzy nawet nie podejrzewali, że mogę być facetem. Przepadali za mną. Miałam 17 lat i byłam traktowana jak kobieta. To było miłe. Jacques wchodził do baru jako Catherine i było „cześć mała, jak leci”.
– Lubiłam to, to było takie naturalne, spontaniczne – Catherine uśmiecha się na wspomnienie tamtych lat. Pokazuje zdjęcia. Po chwili dodaje: - Tak jest do dzisiaj, mężczyźni w moim życiu są bardziej dżentelmenami niż gejami. Traktują mnie jak kobietę, damę. Czy może być coś piękniejszego?
Uroda szczuplej, długowłosej blondynki przynosiła mu szczęście.
– Byłam niezła laska! – uśmiecha się i opowiada, jak
uroda pozwoliła uniknąć wojska.
– Tak właśnie! Dostałem bilet do wojska, ale przecież nie chciałem tam pójść. Kolega, ten od przedstawień w barze, powiedział wprost: Fajna laska jesteś, wykorzystaj to.
No i Jacques posłuchał. – Ubrałem obcisłą mini, ale taką nie za frywolną. Peruki nie potrzebowałem, miałem włosy długie do ramion i to naturalny blond.
Przydał się jedynie makijaż.
- Gdy jako Jacques jakiśtam stawiłem się w jednostce wojskowej, do której dostałem wezwanie, żołnierz przy wejściu nie chciał mnie wpuścić...
Spojrzał na stojącą przed nim dziewczynę i z uśmiechem powiedział: - Złotko, to jest miejsce dla mężczyzn, dziewczyn tutaj nie wpuszczamy.
- Ależ ja mam wezwanie tutaj – upierał się, że jednak to jest miejsce dla niego. I pokazał wartownikowi swój bilet.
Jacques trafił do komendanta. – Przyglądał mi się przez prawie godzinę, potem wysłał mnie do lekarza. Myślał, że jestem na prochach i przebrałem się, by uniknąć służby wojskowej.
Wizyta u lekarza niewiele dała. Stwierdził, że Jacques nawet nie pił alkoholu. Wszystko było w porządku, tylko ten wygląd. Jak facet może tak wyglądać? Jak atrakcyjna dziewczyna? Jak dziewczyna może służyć w wojsku?
- Po dowódcy przyszedł czas na panią psycholog, która też próbowała mnie rozgryźć. Sprawdzała, czy włosy są prawdziwe, pytała o różne dziwne rzeczy – śmieje się Jaques. – Czasem, przez pomyłkę mówiła do mnie w rodzaju żeńskim. Miałem ubaw, jakich mało.
Po kilkugodzinnej konfrontacji zapadła decyzja, że przez noc zostanie w koszarach, a następnego dnia zostanie poddany obserwacji raz jeszcze.
- Zaprowadzili mnie do sali, w której stało z 30 łóżek i tylu nowych żołnierzy. Gdy tylko wszedłem na salę, rozległo się głośne: „Ale dupa, skąd jesteś złotko!”....
Okrzykom nie było końca.
„Już mi się to wojsko podoba, dziewczyny serwują od pierwszego dnia”... Jacques nie ukrywał, że się ucieszył z takiego przyjęcia. – Nic lepszego nie mogło mnie spotkać – przyznaje dzisiaj. Hałas na kompanii usłyszał dowódca jednostki. Gdy zajrzał na salę, spojrzał tylko na stojącą na środku sali blondynkę i wykrzyknął: - Co to ku...jest? Burdel czy wojsko? Wypier... mi stąd, ale już!
– Pani psycholog, która stała obok, nie zdążyła nawet wytłumaczyć kim jestem i co tutaj robię. Moja służba wojskowa dobiegła końca. Dostałem za to minus 5 punktów.
- Minus 5 punktów? – pytam
- Tak w wojsku psycholog określa twoją przydatność psychologiczna do służby wojskowej. Ja dostaniesz zero, to się nie nadajesz, jak dostaniesz minus dwa, to powinieneś zostać na stale zamknięty w szpitalu psychiatrycznym. Ja dostałem minus pięć, wyobrażasz sobie?
To pierwszy raz, kiedy Jacques nauczył się korzystać ze swojej urody.
Potem już było łatwiej.
Do Londynu przyjechał 10 lat temu. Czekała tutaj na niego dobra praca. I gejowskie życie. Nie ukrywa, że był to jeden z argumentów, dla których porzucił Brukselę i wyjechał. Zresztą i tak nie chciał zostać w domu. Ojciec pracował w armii, matka więcej czasu poświęcała siostrom.
– Chciałem być niezależny i wolny – tłumaczy. I tak zostało do dzisiaj. – Pilnuje swojej niezależności.
Ale łatwo nie było. Przez pierwsze pół roku mieszkał w jednym pokoju z 6 innymi osobami. – To nie było przyjemne: w ciągu dnia praca, a wieczorem, gdy wracałem do domu, musiałem się jeszcze „zmierzyć” z sześcioma osobami, z których każdy miał coś innego do opowiedzenia na swój temat. Do łóżka kładłem się spać padnięty, a przecież następnego dnia znów ciężko pracowałem.
Teraz Jacques ma swój własny kąt. Czasem tylko sąsiedzi narzekają, że za dużo ma gości. Ale on się tym nie przejmuje, mieszkanie jest jego. – Mogą mi skoczyć! – śmieje się.
Fryzjerem jest od 20 lat.
– By być dobrym, ciągle muszę się kształcić. Nawet teraz robię dwa dyplomy, bez których niebawem nie będę mógł pracować. Początkowo mnie to denerwowało, ale teraz wiem, że to bardzo ważne. I cholernie drogie – Jacques nie lubi narzekać. Zresztą nie bardzo ma na co. Jest odpowiedzialnym facetem, który potrafi rozgraniczyć życie prywatne od zawodowego. – W tym biznesie nie ma miejsca na słabeuszy, to jest wymagający zawód. I bardzo konkurencyjny.
Lubi artystyczna stronę swojej pracy, ciągły kontakt z ludźmi. – Każdy dzień jest jak nowa bitwa, nigdy nie wiesz, co przyniesie. Nie wiesz, jakie życzenia będzie miała klientka.
W torbie zawsze ma przy sobie jakieś grzebienie, nożyczki, trochę kosmetyków. Co chwilę dokupuje coś nowego.
– Jeśli jesteś dobry, pieniądze przyjdą same! – przyznaje. Do niego przyszły dość szybko.
Gdy pytam o nazwiska, uśmiecha się tylko i mówi, że nie poda.
Jego klientkami są znane modelki, aktorzy, członkowie rodziny królewskiej.
– No names, ten zawód jak żaden inny wymaga dyskrecji – ucina szybko.
Wśród jego klientek są także Polki. Bogate. Przeważnie mieszkają w Anglii od lat, często są już bardziej brytyjskie niż polskie. Czy coś je wyróżnia?
- Myślę, że są bardziej odpowiedzialne, bardziej delikatne. Szanują ludzi. Są świadome tego, kim są, co robią. Przeważnie mają udane życie. Lubię te moje polskie dziewczyny – dodaje po chwili.
- W mojej pracy jestem spowiednikiem, ale nie mogę moim paniom (jak nazywa swoje klientki) opowiadać o swoim życiu. Ja słucham – tłumaczy mi zasady pracy w tym biznesie.
– Włosy to tylko argument, by przyjść do fryzjera na parę godzin i pogadać o wszystkim: o ostatnich wakacjach, o problemach w pracy, o mężu, który zaniedbuje w domu. O dzieciach, zakupach słyszę każdego dnia. Czasem o kochanku, ale nie tak często – Jaques wie, że dyskrecja i zaufanie to podstawa. – Tutaj nie ma miejsca na moje zwierzenia, na to, bym opowiadał, jakiego wczoraj spotkałam faceta. Nic z tego.
Jacques nie ukrywa, że ma dwie twarze.
Dwa życiorysy. I bardzo dokładnie stara się to rozgraniczyć.
- Nie boję się być Catherine. Kocham swoje drugie ja, to jak przygoda ze samym sobą – uśmiecha się, wie, że chcę wiedzieć więcej. Tym bardziej, że jako Catherine jest tylko w domu.
- Boję się konfrontacji z moimi klientkami, dlatego nigdzie nie chodzę jako Catherine, zawsze jestem Jacques. Nie mogę sobie pozwolić na pokazanie swojej seksualności – dodaje. Wie, że w niczym by mu to nie pomogło, a mogło zaszkodzić. Zdobyć dobrą pozycję w jego branży jest ciężko, pracuje się latami, i bardzo łatwo ją stracić.
– Pomyśl, w jakim zakłopotaniu może być kobieta, która widzi swojego fryzjera w damskim przebraniu – pyta. I zaraz sam sobie odpowiada: - One mogą wiedzieć, że jestem gejem, chociaż nigdy im tego wprost nie powiedziałem, ale nie mogą mnie zobaczyć jako jedną z nich. Dla nich zawsze muszę pozostać facetem. Takim, któremu można zaufać. Choćby nie wiem co!
Bycie Catherine nie jest łatwe. Ale może być zabawne. Jacques, gdy tylko wraca z pracy do domu, zaraz sprawdza wiadomości w Internecie. To tutaj głównie jest Catherine, to tutaj spotyka facetów swojego życia. Ma ich wielu.
- Teraz to jest łatwe, wchodzisz do Internetu i poznajesz, kogo chcesz. Kiedyś tak nie było – przyznaje.
Ma swój profil na jednym z gejowskich portali. Gdy wraca do domu, przegląda wiadomości. Zawsze czeka na niego kilkanaście.
- Czasem wchodzę na czata, jest nawet specjalny pokój ‘Transeksualiści’, to głównie tam poznaję ludzi – tłumaczy. Czasem zagaduje kilka osób, czasem wielu.
- Od czasu, gdy mam nowe zdjęcia, nie mam chwili spokoju. Sam zobacz.... Zdjęcia zrobił mi przyjaciel, który jest w Londynie od roku. Bardzo się lubimy... Zabawne, on przecież też jest Polakiem – Catherine wybucha śmiechem.
Jacques uwielbia być Catherine.
Kocha to. – Jako Catherine spotykam ludzi, których nigdy bym nie spotkał w swoim normalnym życiu jako Jacques. Tym bardziej, że wielu moich facetów jest żonatych, wielu ma dziewczyny... Kiedy mają problemy w domu, wtedy spotykają się ze mną, wierzą, że spotkanie z facetem to coś innego niż zdrada z inną kobietą. Gdy wracają do domu, są innymi facetami, maja więcej zainteresowania dla swoich partnerek – Catherine przyznaje, że nie ma czasu na trwały związek. – Kocham swoją pracę, chcę być niezależna, nie jestem więc zagrożeniem dla związków facetów, z którymi idę do łóżka.
I dodaje, że nie wyobraża sobie związku z facetem, któremu musiałaby gotować obiady. – To nie dla mnie.
Catherine jak każda kobieta ma swoje słabości. Nie chce o nich opowiadać. No, może przy lampce białego wina.
- Kocham sexlife, ponieważ lubię być na co dzień traktowana jak kobieta, jak dama, zaś wieczorami w łóżku, jak dziwka. Nie przepadam za tym gejowskim stylem bycia. Denerwuje mnie to.
Ale nie samym seksem żyje Catherine. – Kocham robić zakupy. Jestem w tym temacie szczególnie uzdolniona – Catherine nie przyzna się, ile ją to kosztuje każdego tygodnia. – Szkoda, że nie mogę sobie pozwolić na to, by robić to jako Catherine, chociaż w duszy jestem nią zawsze.
- Co kupiłeś wczoraj? – pytam ciekawie.
- Ach, takie tam drobiazgi, nic specjalnego – ucina temat. Później przyzna, że nigdy nie ma wystarczająco dużo butów. Te kilkadziesiąt par w szafie to wciąż za mało.
Jak każda kobieta, Catherine ma też swoje obawy. – Nie znoszę starzenia się, być może tak dobrze rozumiem kobiety w swojej pracy.
Już teraz myśli o małej operacji plastycznej. Nic specjalnego. Lekki retusz rysów twarzy. Ma już wyznaczony termin, zaplanowany urlop w pracy i odłożone na koncie pieniądze.
- Catherine musi dbać o swoją urodę – podkreśla. – Nawet jeśli dla niej samej bardziej liczy się osobowość niż wygląd. Ważne jest zaufanie. No i dyskrecja. Jestem biznesmenem, jeśli mnie coś zaniepokoi, od razu ucinam kontakt, nigdy się z kimś takim nie spotkam.
Wyjaśnia mi, że gdy rozmawia z facetem na czacie, to intuicja jest bardzo ważna.
- Zaczepił mnie pewien facet. Wszystko było ok, ale za wszelką cenę nie chciał mi przesłać zdjęcia swojej twarzy. Zdecydowałam więc urwać kontakt.
Ale urwanie kontaktu nie było takie proste. Facet z uporem codziennie przesyłał wiadomość, pytał o spotkanie. W końcu Catherine dała się namówić.
- Okazało się, że facet jest piłkarzem, zawodowym, gra w jednej z pierwszoligowych drużyn. Spotykaliśmy się przez kilka miesięcy, nadal jesteśmy przyjaciółmi. On się po prostu bał pokazać swoją twarz.
Dzisiaj Catherine nie żałuje, że się dała wówczas namówić. Przez kilka tygodni spotykali się w różnych londyńskich hotelach. Zawsze przychodził jako Jacques, z dużą torbą. Po godzinie z łazienki pokoju hotelowego wychodziła Catherine.
- Zawsze chciał ze mną wówczas wychodzić do nocnych klubów, barów, a ja przecież nie mogłam sobie na to pozwolić. Po jakimś czasie przestał się umawiać. Zadzwonił, że poznał kogoś innego.
- Gdzie można spotkać Catherine?
- Gdziekolwiek! Wszystko zależy od twojej wyobraźni. Od tego, jak patrzysz na świat. Może to być drogi design shop lub tesco. Nie możesz spotkać w Internecie.
- Jakie marzenia ma Catherine? – pytam.
- Tylko się nie śmiej. Jako Catherine
chciałabym mieć program w telewizji,
w którym rozmawiałabym z kobietami, które wyglądają jak draq-queen, wiesz, takie męskie kobiety. Chciałabym je spytać, po co one to robią, te operacje plastyczne, te kosmetyki, te hormony. Co jest w tym takiego fajnego. Ale nigdy tego nie zrobię, nie chcę być gwiazdą, chcę, by pozostało tak jak jest. Dyskretnie i prywatnie.
- A jak jest?
- Jest dobrze. Mam dobrą pracę, udane życie seksualne. Jestem facetem, który dla przyjemności swoich partnerów przebiera się w damskie ciuchy. Jako Catherine wyglądam bosko, podobam się sama sobie.
- Ilu masz tych facetów? – nie daję za wygraną.
- Zależy. Czasem pięciu, czasem dwudziestu w miesiącu, zależy ile mam czasu, jaka jest pogoda. Nie ukrywam, że jest ich wielu.
- Lubisz to, prawda?
- Tak! – Catherine się uśmiecha. Właśnie przyszła kolejna wiadomość z Internetu. – Jestem dobrym fryzjerem i szczęśliwą dziewczyną. Czego można chcieć więcej?
Muszę uciekać, za chwilę przyjdzie kolejny facet w życiu Catherine, a ona przecież musi się jeszcze przebrać. Gdy wychodzę, jakby na pożegnanie, szybko dodaje: - Wiesz, tak sobie myślę, że jak umrę, to pójdę do nieba.
- Do nieba? – pytam zaskoczony wyznaniem.
- Tak! Do nieba, ponieważ dbam o kobiety w ciągu dnia i o mężczyzn wieczorami. Fajne, prawda?
Waldemar Rompca
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.
Opiekun seniora care and support ...
Care and Support Assistant Domiciliary (różne lokalizacje: H...
Poszukujemy lekarzy do polskiej k...
Poszukujemy obecnie lekarzy do dwóch polskich, renomowanych ...
Paczki do polski - najtaniej na w...
Szybki, tani i bezpieczny transport paczek oraz przesyłek na...