W świetle widzialnym zwykła planeta jest nawet miliard razy mniej widoczna od swojej typowej gwiazdy macierzystej. Ginie więc w blasku gwiazdy i jej obserwacja z odległości kilkudziesięciu lat świetlnych jest niemożliwa przy zastosowaniu obecnych technik.
Sytuacja poprawia się, gdy przechodzimy do podczerwieni, gdzie różnica w jasnościach nie jest już tak wielka. Jeśli dodatkowo ciało macierzyste planety pozasłonecznej nie jest pełnowartościową gwiazdą, lecz na przykład słabym brązowym karłem, szanse na bezpośrednią detekcję planety rosną bardzo znacząco.
W kwietniu 2004 roku astronomowie przedstawili wyniki obserwacji brązowego karła oznaczonego symbolem 2M1207 leżącego 200 lat świetlnych od nas i widocznego w konstelacji Hydry. Okazało się, że karłowi na niebie towarzyszy obiekt, który wygląda na planetę. Dostępny materiał obserwacyjny nie był jednak w stanie przekonywająco udowodnić, że mniejszy obiekt to naprawdę planeta.
W lutym i marcu 2005 roku tym okolicom nieba przyjrzeli się astronomowie korzystając z gigantycznego teleskopu, znajdującego się w Europejskim Obserwatorium Południowym na górze Cerro Paranal w Chile.
Obserwacje jasno wykazały, że brązowy karzeł i jego 100 razy słabszy towarzysz przemieszczają się na sferze niebieskiej wspólnie i są ze sobą grawitacyjnie związane. Mniejszy obiekt jest pięciokrotnie większy od Jowisza i znajduje się w odległości 55 jednostek astronomicznych od brązowego karła. Parametry te świadczą o tym, że jest to pełnoprawna planeta. Jest ona tym samym pierwszą planetą pozasłoneczną, którą widzimy bezpośrednio!
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.