10/04/2005 11:15:01
Parada uformowała się w Hyde Park Corner. Wśród uczestników były zespoły muzyczne z Irlandii i Wielkiej Brytanii, uliczne trupy teatralne i londyńskie szkoły. Ulicami centrum podążały również platformy reprezentujące irlandzkie hrabiostwa, wspierane przez londyńską straż pożarna, Metropolitan Police oraz kluby sportowe. Zielony marsz przeszedł przez Piccadilly, Regent Street, Trafalgar Square aż do Whitehall Place.
Nie każdy dotarł jednak do linii mety. Wielu uczestników parady, przechodząc przez Trafalgar Square, zatrzymało się tam na dobre. Wokół powiewały chorągiewki w kolorach irlandzkiej flagi, a z fontann po obu stronach kolumny Nelsona wypływała najprawdziwsza zielona woda. Na Trafalgar Square po raz pierwszy od czasu pierwszego londyńskiego Saint Patrick’s Day w 2002 roku ponownie znalazła się główna scena.
Szczególnie podkreślał to burmistrz Londynu (Mayor of London), który pojawił się na scenie jako pierwszy. „Jestem szczególnie zadowolony, że festiwal odbywa się w najatrakcyjniejszych londyńskich miejscach” – powiedział witając zebranych. Dodał, że londyński festiwal rośnie z roku na rok, by móc rywalizować z tymi organizowanymi w Dublinie, Nowym Yorku, Bostonie i Chicago.
Burmistrz zwrócił także uwagę na rolę, jaką w stolicy pełnią Irlandczycy: „Obchody Dnia Świętego Patryka mają podkreślić to, czego dokonały pokolenia ludzi z Irlandii i czego ciągle dokonują w społecznej, ekonomicznej i kulturalnej sferze w naszym mieście”. Irlandzka społeczność jest największą mniejszością narodowa w Londynie. W stolicy znajduje się około 400 tysięcy osób tego pochodzenia.
Ken Livinston zapowiedział oficjalne rozpoczęcie obchodów i spojrzenia wszystkich zwróciły się w stronę nieba. W powietrze uniosły się bowiem tysiące balonów – w narodowych irlandzkich kolorach oczywiście: zielonym, białym i pomarańczowym.
Po wystąpieniu burmistrza scenę na parę dobrych godzin przejęli artyści. Z głośników rozbrzmiewała najlepsza irlandzka muzyka, zarówno tradycyjna, jak i współczesna. Tłumy widzów zabawiane były przez czołowych wykonawców sąsiedniej wyspy: The Saw Doctors, Ronnie Drew, Frances Black, Paddy Casey i Dublin City Working Men’s Band.
Po jednej stronie placu urządzono wioskę turystyczną z prezentującymi się tam firmami. Po drugiej stronie ustawiono budki z irlandzkim jedzeniem i stoiska, na których można było zaopatrzyć się w niezbędny w Dniu Świętego Patryka asortyment: wielkie, zielone kapelusze, irlandzkie flagi i opaski z koniczynkami na czółkach.
Wiele atrakcji czekało na uczestników także na Leister Square. Tam odbywały się kursy tańca i muzyki. Podczas nich można było nauczyć się między innymi gry na akordeonie, gwizdku czy banjo. Długie kolejki ustawiały się też do malowania twarzy. Szczególnie popularnym motywem były oczywiście koniczynki.
W tym samym czasie w Covent Garden odbywał się Board Bia Speciality Food Market. Na tym ulicznym targu można było posmakować typowych potraw regionu i wypić tradycyjne irlandzkie trunki. Smakosze mieli do wyboru wiejskie sery, chleb domowej roboty, dżemy ze świeżutkich irlandzkich owoców, wędzone łososie czy małże jeszcze w muszelkach. Zgodnie z tradycyjną irlandzką gościnnością producenci witali wszystkich ze szczerym uśmiechem i odrobiną wyrobów do spróbowania.
W tle Covent Carden rozbrzmiewała irlandzka muzyka, rozchodząca się z drugiej, trochę mniejszej od tej na Trafalgar Square sceny muzycznej. Na jednym ze stoisk można też było kupić zieloną koniczynę w doniczkach – by szczęścia starczyło na cały rok, aż do następnych obchodów Dnia Świętego Patryka.
Po zakończeniu głównych obchodów w centrum stolicy wielu Irlandczyków i wspólnie z nimi świętujących Londyńczyków udało się do pobliskich pubów. Tam organizowano bowiem specjalne, patrykowe imprezy z irlandzka muzyką i tańcami. Serwowano także piwo po wyjątkowo zachęcającej cenie. Można się było poczuć prawie jak w Irlandii...
Zapytaliśmy kilku Irlandczyków, jak w ich kraju obchodzi się Dzień Świętego Patryka.
Mark: „Tego dnia rano idziemy zawsze z całą rodziną do kościoła. Potem jemy świąteczny obiad. Każdy ubrany jest na zielono – przynajmniej jedna część garderoby musi być koloru zielonego. Tradycyjne powinno się mieć przypiętą koniczynkę, ale teraz robi się to coraz rzadziej. Irlandia jest tak zanieczyszczona, że trudno koniczynkę znaleźć” – żartuje Mark. „Potem parada, a wieczorem do pubu”.
Jenolt: „Dzień Świętego Patryka? Wtedy się pije Guinessa, pije się Guinessa i pije się jeszcze więcej Guinessa”.
Vicky i Richard: „To dzień, w którym trzeba się bawić. Spotykamy się więc z przyjaciółmi. Pijemy, śpiewamy i tańczymy tradycyjne irlandzkie tańce”.
Martyna Porzezińska
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.
Kursy szkolenia uprawnienie itp....
Chcesz odmienić swoją sytuację materialną i zaczac zarabiac ...
Szukasz pracy ? podnies swoje kwa...
SZUKASZ PRACY ? PODNIES SWOJE KWALIFIKACJE I ZACZNIJ ZARABIA...
Kursy szkolenia uprawnienie itp....
Chcesz odmienić swoją sytuację materialną i zaczac zarabiac ...
Simvic-najstarszy skup metali kol...
NAJWIĘKSZY W LONDYNIE SKUP METALI KOLOROWYCH PŁACIMY NAJWYŻS...
Kursy szkolenia uprawnienie itp....
Chcesz odmienić swoją sytuację materialną i zaczac zarabiac ...
Tanie kursy uk na wszystkie wozki...
TANIE KURSY UK NA WSZYSTKIE WOZKI WIDLOWE I MASZYNY BUDOWLAN...
Szukasz pracy? podnies swoje kwal...
-kurs na operatora KOPARKI CPCS najlepiej platny zawod w ang...
Szkolenie cscs card po polsku na ...
CSCS CARD PO POLSKU NA BUDOWE SZKOLENIE LEVEL 1 NA ZIELONA K...
Simvic-najstarszy skup metali kol...
NAJWIĘKSZY W LONDYNIE SKUP METALI KOLOROWYCH PŁACIMY NAJWYŻS...