100 milionów dolarów pomocy wojskowej George Bush obiecał Aleksandrowi Kwaśniewskiemu podczas niedawnej wizyty prezydenta RP w Waszyngtonie.
Izba uchwaliła w środę wieczorem ustawę o dodatkowych nakładach na wojnę w Iraku i Afganistanie w wysokości 81,4 miliarda dolarów, skreślając niektóre wydatki, o które wnioskowała administracja prezydenta USA, m.in. 400 mln na tzw. fundusz solidarności.
Izba uznała, że nie jest to wydatek tak pilny jak inne w specjalnym dodatkowym budżecie na 2005 rok, z którego tradycyjnie finansuje się wydatki nadzwyczajne i nie cierpiące zwłoki. Jest jednak możliwe, że wspomniana kwota, w tym część przewidziana dla Polski, zostanie włączona do regularnego budżetu na rok 2006.
Poza pomocą dla sojuszników Izba obcięła z rządowego projektu dodatkowego budżetu prawie 600 mln dolarów na budowę ambasady amerykańskiej w Bagdadzie, 570 mln na inwestycje w ramach odbudowy Afganistanu i 66 mln dolarów na walkę z narkotykami w tym kraju.
W sprawie dodatkowego budżetu na rok 2005 wypowie się jeszcze amerykański Senat, ponieważ ustawa budżetowa musi być uzgodniona między obu izbami. Teoretycznie możliwe jest przywrócenie w niej „funduszu solidarności”, na co nalegają Biały Dom i Departament Stanu.
Pierwsze sygnały o problemach z przyznaniem 100 milionów dolarów dla Polski pojawiły się dwa tygodnie temu, gdy Komisja Budżetowa Izby Reprezentantów wykreśliła te środki z ustawy.
Przebywający z wizytą na Cyprze prezydent Aleksander Kwaśniewski wyraził przekonanie, że Polska otrzyma jednak pieniądze obiecane przez prezydenta Busha.
– Nie dopuszczam, by obietnica oficjalnie złożona przez przywódcę największego mocarstwa mogła być niezrealizowana – powiedział Kwaśniewski.
Zdaniem polskiego prezydenta, odrzucenie przez Izbę Reprezentantów projektu przyznania Polsce dotacji to kwestia rozgrywek między Senatem a Izbą Reprezentantów Kongresu USA
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.