03/03/2005 10:56:58
Teoretycznie dowód powinien też nam służyć do załatwiania wszelkich formalności na terenie państw Unii – np. do założenia konta bankowego. Niestety, jak to zwykle bywa, teoria mija się z praktyką...
Już 10 miesięcy jesteśmy obywatelami Unii Europejskiej. I co nam z tego? Czyżby spełniły się wszystkie założenia, jakie poczyniono podpisując wszelkie umowy i porozumienia z unijnymi państwami? Mieliśmy czuć się swobodnie – jak prawdziwi obywatele Europy. Czy faktycznie tak jest? Odpowiedź brzmi: niekoniecznie, a świadczy o tym przykład zastosowania dowodu osobistego – zielonej książeczki lub nowszej, plastikowej wersji tego dokumentu.
Na początek parę przepisów, które powinien znać każdy, czyli informacja dla obywateli polskich wyjeżdżających do krajów Unii Europejskiej i Europejskiego Obszaru Gospodarczego (na podstawie strony internetowej Ministerstwa Spraw Zagranicznych – www.msz.gov.pl).
PRZEKRACZANIE GRANICY
Obywatele polscy mogą od 1 maja 2004 r. swobodnie poruszać się po terytorium krajów UE oraz Europejskiego Obszaru Gospodarczego (kraje UE oraz Norwegia, Islandia i Liechtenstein). Przystąpienie do Unii Europejskiej nie oznacza jednoczesnego włączenia Polski do strefy Schengen. Nie zniknęła więc kontrola naszych obywateli wjeżdżających do krajów UE i EOG. Od dnia 1 maja 2004 r. Polacy podróżujący do innych krajów Unii Europejskiej i EOG mogą przekraczać granicę na podstawie paszportu lub dowodu osobistego (zarówno starego, ważnego maksymalnie do 31 grudnia 2007 r., jak i nowego typu). W przypadku starszych, książeczkowych dowodów osobistych zalecane jest upewnienie się, czy dokument jest w wystarczająco dobrym stanie technicznym i pozwala na stwierdzenie tożsamości. Posiadacze zniszczonych egzemplarzy powinni z odpowiednim wyprzedzeniem przed planowanym wyjazdem złożyć wnioski o wymianę dokumentu na nowy. Z dniem 1 maja 2004 r. nastąpiło również całkowite zniesienie obowiązku posiadania wiz przy wyjazdach do państwa UE i EOG - niezależnie od celu i czasu trwania pobytu. Należy jednak pamiętać, że na pobyt dłuższy niż 3 miesiące konieczne jest uzyskanie stosownego zezwolenia, a w przypadku niektórych państw formalności trzeba załatwić jeszcze przed wyjazdem. Obowiązująca w UE i EOG zasada swobodnego przepływu osób oznacza, że państwa tego obszaru mogą odmówić wjazdu na swoje terytorium tylko w przypadku, kiedy zagraża to ich bezpieczeństwu wewnętrznemu (np. terroryzm) lub narusza podstawowe zasady współżycia społecznego. Jeżeli natomiast odmowa wjazdu związana będzie z wyrokiem skazującym, to uzasadnienie wyroku musi wskazywać na potencjalną groźbę naruszenia porządku publicznego.
FAKTY
- Kiedy pokazywałam swój dowód osobisty celnikowi w Dover, miałam dreszcze z wrażenia. Pierwszy raz jechałam do wymarzonej Wielkiej Brytanii – i to bez potrzeby załatwiania wizy, zaproszeń i tym podobnych formalności – opowiada Monika Szewczyk, która przyjechała do Londynu w czerwcu ubiegłego roku. – Mój chłopak miał stary dowód i trochę się bał, czy ten dokument zostanie uznany, ale nie było żadnych problemów. Marek Marcuch, który przyjechał do stolicy Zjednoczonego Królestwa prosto z Włoch, gdzie przebywał kilka lat, przyznaje, że przy wyrabianiu CIS kart czy podpisywaniu kontraktu na wynajem mieszkania można bez problemu posłużyć się starym dowodem. Dodaje jednak, że pamięta dobrze, jak w maju 2004 roku w TVP występował ambasador Wielkiej Brytanii w Polsce. - Ambasador trzymał w ręku nie kamyk, a dowód zielony i zapraszał Polaków do Anglii w celu podjęcia legalnej pracy. Podkreślał przy tym, że do wjazdu i wszystkich formalności wystarczy trzymany przez niego dokument...- wspomina pan Marek.
PROBLEMY SĄ NA MIEJSCU
Kiedy szczęśliwie dotarliśmy już na miejsce, wynajęliśmy odpowiednie
lokum, trzeba pomyśleć o dalszych formalnościach. W przypadku wyjazdu do Wielkiej Brytanii na okres dłuższy niż 3 miesiące, należy zalegalizować swój status poprzez wystąpienie z wnioskiem o zezwolenie na pobyt dla obywateli Unii Europejskiej. Osoby poszukujące pracy mają prawo do przebywania na terenie państwa członkowskiego do 6 miesięcy, jednak w poszczególnych krajach może być to uzależnione od posiadania wystarczających środków finansowych lub czasowego zezwolenia na pobyt. Jakie są procedury ubiegania się o zezwolenie na pobyt i pracę w Wielkiej Brytanii?
• nie ma obowiązku zgłaszania pobytu ani wymogu aplikowania o pozwolenie na pobyt;
• obowiązek rejestracji w Immigration Directorate brytyjskiego Home Office jedynie w przypadku podejmowania pracy (szczegóły: www.britishembassy.pl);
• istnieje możliwość otrzymania odpłatnie wklejki do paszportu informującej o prawie czasowego lub stałego pobytu;
• dokumenty: aktualny paszport lub dowód tożsamości, formularz (do pobrania np. ze strony http://www.ind.homeoffice.gov.uk) , 2 zdjęcia paszportowe;
• nie ma ograniczeń w dostępie do rynku pracy.
I ZNÓW FAKTY
Załóżmy, że jak najbardziej legalnie chcemy podjąć pracę w kraju Szekspira i pierwszą rzeczą, jaką załatwiamy, jest rejestracja w Home Office. Uiszczamy więc opłatę 50 funtów, wypełniamy stosowny formularz... i tu zaczynają się problemy. Wszędzie bowiem nam doradzają, aby wysłać paszport, a nie nasz wysłużony dowód osobisty. – Znajomi, przebywający tu od kilku lat, jak i firmy, załatwiające te formalności, zgodnie twierdzili, że paszport to dokument uznawany wszędzie, podczas gdy dowód może tylko opóźnić załatwienie sprawy. Przytaczano mi przykłady sytuacji, gdy dowody po prostu były odsyłane, bo Home Office nie zna takich dokumentów. Nie rozumiałam, dlaczego – przecież w Unii Europejskiej nasze dowody miały coś znaczyć...- twierdzi Ewa Pakryl, która nie wzięła ze sobą z Polski paszportu i musiała prosić znajomych, aby jej przywieźli ten niezbędny dokument. – Rzeczywiście, siostra, z która przyjechałam, wysłała do Home Office dowód i czekała na jego zwrot oraz rejestrację ponad 4 miesiące, podczas gdy ja – dzięki paszportowi – załatwiłam sprawę w zaledwie miesiąc...
To jednak ni wszystkie problemy, jakie nas czekają, gdy ślepo zaufamy unijnym przepisom i zapewnieniom Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rzeczpospolitej Polskiej. W przypadku bowiem podjęcia pracy nasz pracodawca wymaga od nas założenia konta bankowego, często też żąda wymiany polskiego prawa jazdy na brytyjskie. Marek Marcuch twierdzi, że otwarcie konta czy wymiana prawa jazdy za pomocą dowodu są po prostu niemożliwe. Chcąc wyjaśnić sytuację, zwrócił się kilka razy telefonicznie do polskiego konsulatu w Londynie.
– Tam uzyskałem informację, że książeczkowy dowód osobisty jest potwierdzeniem tożsamości w całej Unii Europejskiej – zgodnie z ustaleniami – do 1 stycznia 2007 roku. Następnie rozmawiająca ze mną pani z konsulatu dodała, że istnieje jeszcze strona praktyczna, to znaczy nie wszystkie instytucje w Anglii uznają ten dokument. Zadałem pytanie, jaki jest powód takiej postawy tychże instytucji. Okazuje się, że nie zostały one zapoznane ze wzorami polskich dokumentów – nie zrobiła tego strona polska. Dzwoniłem jeszcze kilka razy do konsulatu, by zgłębić wiedzę na powyższy temat, lecz ze względu na notoryczne odkładanie słuchawki przez przedstawicieli służb dyplomatycznych, nic więcej nie ustaliłem.
CO TO JEST DOWÓD?
Pana Marka i wielu innych mu podobnych dziwi, że od 1993 roku Polska prowadziła negocjacje akcesyjne z Unią Europejską i przez 11 lat nikt nie zdążył zaznajomić podstawowych szczebli administracji państw członkowskich ze wzorami naszych dokumentów. Owszem, polskie dowody znają unijni celnicy, ale chyba nikt poza nimi. Paradoks polega na tym, że przebywając za granicą posiadamy dokument tożsamości będący ważny lub nie – w zależności od okoliczności, w jakich zostanie użyty.
- Logika podpowiada, że trzeba było wycofać dowód osobisty z użycia; jeżeli zaś ustalono, że będzie ważny aż do 2007 roku, należało konsekwentnie zapewnić mu w stu procentach pełnienie jego roli, aż do czasu wygaśnięcia ustalonego terminu – twierdzi Marek Marcuch. – Ignorancja organów państwa odpowiedzialnych za ten stan przekracza wszelkie granice wytrzymałości szarego obywatela. Ciągle i nieustannie my, Polacy, jesteśmy narażeni na wstyd, kłopoty i kompromitację na płaszczyźnie kontaktów z instytucjami innych państw.
Ewa Pakryl na polecenie pracodawcy musiała jak najszybciej założyć konto. Było to tuż po jej przyjeździe, w sierpniu ubiegłego roku. Jej wędrówka po bankach (w czasie, gdy jej paszport oczekiwał na swoją kolejkę w rejestracji w Home Office) mogłaby posłużyć jako materiał na osobny reportaż. Na początku był bank Barclays, gdzie polecono jej skontaktować się ze swoim oddziałem banku w Polsce. Musiała dostarczyć potwierdzenie na faksie, że posiada konto w Polsce. Dodatkowo poproszono ją o załączenie historii wszystkich jej operacji bankowych w ciągu ostatnich 12 miesięcy. Oczywiście podstawą było posiadanie paszportu i potwierdzenia adresu ( np. opłacony rachunek telefoniczny czy inny na jej adres i nazwisko). Kolejnym bankiem był NatWest. Jej znajomym udało się tam założyć konto w 10 minut, ale...z paszportem, a nie dowodem osobistym. Paszportu żądano od niej także w innych popularnych bankach: Lloyds TSB czy Abbey.
Czy jednak nie było innego wyjścia niż czekanie na paszport? Redakcja „Cooltury” postanowiła przeprowadzić małe śledztwo dziennikarskie. I cóż się okazało? W banku Lloyds TSB recepcjonista o wdzięcznym imieniu Colin na początku bardzo się zdziwił, gdy poinformowaliśmy go, że Polska należy do Unii Europejskiej. Później sprawdził w swoim komputerze, do czego służą polskie dowody osobiste i na koniec przyznał nam rację, że jest to dokument uprawniający nie tylko do przekraczania granicy, ale także do zakładania konta bankowego...
W banku Abbey sympatyczna Judith, zastępująca kierownika oddziału, słysząc o dowodzie osobistym nie kryła zdziwienia. Następnie zapytała nas, skąd wiemy, że można założyć konto dzięki temu dokumentowi. – Od znajomych, którzy tak robili, a poza tym takie informacje przekazuje swoim obywatelom polski rząd na oficjalnych stronach internetowych – przekonywaliśmy. Judith nie dała się jednak przekonać do końca i bardzo chciała sprawdzić nasz dowód oraz zasięgnąć na jego temat informacji z pewniejszych źródeł. Zajęłoby to jej przynajmniej jeden dzień. Czy po tym czasie otworzylibyśmy konto bez problemu? Prawdopodobnie tak. Gdzie zatem tkwi błąd?
GDZIE SZUKAĆ WINNYCH?
Marek Marcuch doszedł do gorzkich wniosków. – Cała polska administracja nie wywiązuje się z powierzonych jej zadań, oficjele państwowi zapomnieli lub nigdy nie wiedzieli, czym ma być państwo i komu ma służyć. Organ żyjący w stu procentach z podatków od obywateli ma prawa do ich egzekwowania i nakładania, jak również posiada obowiązki względem każdego obywatela. Na tym polega sens istnienia struktury, jaką jest państwo. My, niestety, za własne pieniądze wyhodowaliśmy nieprzyjaznego i arogancko nastawionego pasożyta.
Pan Marek nie jest jedynym, który po wielu próbach zalegalizowania swojego pobytu w Wielkiej Brytanii ma już dość problemów, wynikających z bycia obywatelem Rzeczpospolitej Polskiej. Być może jednak jest pierwszą osobą, która z tego powodu chce się dobrowolnie zrzec polskiego obywatelstwa. – Można by pomyśleć, że moja postawa jest nazbyt roszczeniowa w stosunku do państwa – tłumaczy. – Wystarczy jednak, że przeanalizujemy tylko ostatnie 15 lat naszej transformacji i stwierdzimy, że elity władzy interesują się tylko swoimi doraźnymi interesami, działając często na szkodę ogółu. Dlatego też z powodu braku możliwości na jakiekolwiek pozytywne zmiany oraz wielu nieprzyjemnych doświadczeń w kontaktach z organami państwa polskiego, postanowiłem nieodwołalnie zrzec się obywatelstwa, co jest możliwe w świetle zapisu w naszej konstytucji.
W ŚWIETLE PRZEPISÓW
Ambasada Rzeczpospolitej Polskiej w Londynie, podobnie jak Konsulat Generalny RP, to instytucje zawsze zapracowane, do których trudno się dodzwonić. Po kilku nieudanych próbach i wybraniu odpowiedniego numeru wewnętrznego udało nam się skontaktować z Wydziałem Promocji, Prasy i Informacji polskiej ambasady. Tam poinformowano nas, że faktycznie wielu Polaków skarży się na nieuznawanie przez Brytyjczyków polskich dowodów osobistych. Jednocześnie ambasada odbiera też wiele telefonów od Anglików, którzy chcą się upewnić, że dokument ten jest podstawowym potwierdzeniem tożsamości polskiego obywatela. Takie zapewnienie ze strony ambasady w pełni ich zadowala.
W ambasadzie podano nam też telefony i nazwiska pracowników konsulatu, którzy mogliby udzielić nam więcej informacji na ten temat. Postanowiliśmy skontaktować się z wicekonsulem Michałem Burym, zajmującym się paszportami i sprawami wizowymi.
- Banki to instytucje komercyjne. Niestety, ustalenia pomiędzy rządami polskim i brytyjskim, dotyczące dokumentów, nie dotyczą tych instytucji – poinformował nas wicekonsul. – Uznawanie naszych dowodów przez banki zależy tylko od tego, jakie mają one wytyczne dotyczące identyfikacji klientów. Jeśli zaś chodzi o instytucje rządowe, takie jak Home Office, dowody osobiste powinny być przez nie uznawane.
EPILOG
Zamierzeniem autorki tego artykułu nie jest zrzucanie winy za opisywane sytuacje na rząd polski czy brytyjski. Komentarz pozostawiamy bowiem naszym Czytelnikom.
Chcielibyśmy jednak, aby każdy Polak przebywający w Wielkiej Brytanii przygotowany był na problemy, jakie mogą go spotkać przy załatwianiu różnych formalności. Warto więc mieć przy sobie paszport – „wszak przezorny zawsze ubezpieczony”...
Adriana Chodakowska
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.
Paczki do polski - najtaniej na w...
Szybki, tani i bezpieczny transport paczek oraz przesyłek na...
Opiekun seniora care and support ...
Care and Support Assistant Domiciliary (różne lokalizacje: H...
Poszukujemy lekarzy do polskiej k...
Poszukujemy obecnie lekarzy do dwóch polskich, renomowanych ...