Polski wieczór na Southwark

W sobotni wieczór, 29 stycznia, odbyło się już ósme Spotkanie. Tym razem w pubie Paper Moon w południowym Londynie (okolice stacji Southwark).
Weterani spotkań sami siebie nazywają „forumowiczami” – znają się z forum portalu www.londynek.net. Tam się spotykają, rozmawiają, tam umawiają się na kolejne Spotkania. Wyglądają na paczkę starych znajomych, ale tym, którzy przyszli do Paper Moon pierwszy raz, udaje się szybko zintegrować z resztą. Nowi są Maciek i Ania. Przejechali ponad 100 kilometrów, żeby spotkać się ze znajomymi z forum. Oboje studiowali w Warszawie. 4 miesiące temu Maciek dostał ofertę pracy w Anglii. Przyjechał. Zaraz potem Ania przyjechała za nim. On pracuje w firmie IT, ona w barze. Mieszkają w Swindon. – To jak się jedzie M4 na Bristol, 110 kilometrów od Heathrow – tłumaczą. Tam, gdzie mieszkają, prawie nie ma Polaków. – Podobno po wojnie była tam jakaś Polonia, ale w tej chwili trudno tam spotkać Polaków – opowiadają. Przyjechali więc kawał drogi (będą w nocy wracać samochodem), żeby choć na chwilę znaleźć się wśród młodych rodaków z podobnymi doświadczeniami. – Trudno znaleźć ludzi, z którymi można sensownie pogadać – mówi Maciek.
Na spotkaniu w Paper Moon od początku (ok. 18.30) pogadać można. Owszem, brakuje natomiast obiecanej polskiej muzyki.

Początkowo towarzystwo gromadzi się wokół organizatorki spotkania, Żanety Zarzyckiej (– Na forum znają mnie jako Ska – mówi). Zresztą cała impreza nosi też nazwę „Spotkanie Ska”. Jedni twierdzą, że to od pseudonimu organizatorki, inni, że „ska” to po prostu skrót od Polska.
Pub powoli zaczyna się zapełniać. Żaneta stara się przywitać wszystkich przybywających. Na początku jest nerwowa. – Nie wiadomo, czy przyjedzie DJ, nie mogę się do niego dodzwonić – mówi. – To spotkanie będzie nietypowe. Poprzednie organizowało więcej osób. Ale były między nami spięcia – opowiada. – Prywatne sprawy i część osób zrezygnowała ze współorganizowania spotkań. Nie wiadomo więc, jak wszystko wypadnie...

Ale nie wypada chyba źle. Po 21.00 pojawiają się Daniel Małoszyc i Tomek Likus – mają zapewnić obiecaną polska muzykę. Tym razem DJ-ują. Na co dzień zaś wspólnie, jako „BUCH”, sprowadzają do Londynu gwiazdy i organizują koncerty. Ich najbliższe przedsięwzięcie to koncert Wilków w lutym.
Z głośników wreszcie płynie polska muzyka. Rozpiętość, trzeba przyznać, duża. Najpierw wyciągnięte z lamusa Kawiarenki, a potem miks wszystkiego – od Anity Lipnickiej do Kazika. Nic z tej mieszanki nie porywa jednak zebranych na parkiet. Tak naprawdę w zatłoczonym pubie brakuje już miejsca na hulanki. A szkoda...
Nie malejącą popularnością cieszy się bar. Polska impreza i polski barman. Robert ma pełne ręce roboty. Na barze pojawiają się kolejne piwa, wódki z tonikiem, tequille. Szkoda tylko, że nie ma żadnego polskiego alkoholu, nawet piwa. Ale kto wie, może następnym razem... Kolejne spotkanie już za miesiąc. Więcej informacji u organizatorki (tu_ska@yahoo.com) i w kolejnych numerach Gońca.

Podpisy do zdjęć:
1. Drinki serwuje Robert – w Paper Moon spotkacie go dwa razy w tygodniu.
2. Daniel i Tomek – na co dzień organizatorzy koncertów. Tym razem w roli DJ-ów.
3. Żaneta – rozchwytywana i nieustannie zajęta organizatorka imprezy.
4. Maciek i Ania – przejechali ponad 100 kilometrów, żeby znaleźć się na spotkaniu.
5. ...i nie ma wątpliwości, co to za impreza.
6. Gadu, gadu... Uczestnicy spotkania nie rwali się do tańca, ale nagadać się nie mogli.

Katarzyna Jaklewicz

wyślij znajomemu

Dodaj artykuł do: