Po obejrzeniu telewizyjnych powtórek sytuacji, po której Argentyńczyk padł na deski okazało się, że nokautujący cios został zadany głową – czego nie było widać w ringu, i na co nie zwrócił uwagi arbiter. Obaj zawodnicy wchodzili do półdystansu, obaj z pochylonymi głowami, podczas doskoku do przeciwnika Zegan nieumyślnie uderzył go głową w szczękę. Po tym ciosie Martinet upadł i został wyliczony przez sędziego.
– Nie zgadzam się z opiniami, że decydujący cios zadałem nieczysto. Najpierw trafiłem Martineta lewym hakiem podbródkowym, a dopiero ułamek sekundy później zderzyliśmy się głowami. Wcześniej Argentyńczyk często niebezpiecznie pochylał głowę, co groziło kontuzją. Delegat WBF, z którym rozmawialiśmy po pojedynku, zapewnił, że werdykt arbitra był prawidłowy – powiedział Zegan, który legitymuje się rekordem 33-1. Marinet ma na koncie 63 zwycięstwa, 16 porażek i dwa remisy.
Wcześniejsze rundy nie dawały Zeganowi prowadzenia na punkty. 40-letni, doświadczony Martinet bardzo dobrze balansował tułowiem, a jego prawe proste i zamachowe ciosy bite z doskoku znajdowały drogę do głowy Zegana.
Zdaniem Przemysława Salety ekipa Martineta po analizie zapisu wideo prawdopodobnie złoży protest, a walka zostanie uznana za „no contest” (nie odbyta) – podobnie jak pojedynek Andrzeja Gołoty z Mike'm Tysonem, u którego po walce testy wykazały obecność w organizmie marihuany.
Na strzelecką galę przyszedł komplet publiczności – dwa tysiące. Zegan zadedykował zwycięstwo zmarłemu ojcu.
Oprócz pojedynku o tytuł mistrza świata widzowie oglądali w akcji innych bokserów grupy Hammer KnockOut Promotion. Dawid „Cygan” Kostecki, Władymir Łazebnik, Paweł Kołodziej i Przemysław Sobczak wygrali swoje pojedynki
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.