MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

08/11/2004 12:03:29

Tapping, czyli pukanka

Październikowy wieczór, chłód na dworze. POSK wygląda jak zwykle: puste korytarze, klienci Mai pochyleni nad szarlotką i herbatą z cytryną. Wtajemniczeni wiedzą jednak, czego szukać. Kartka z lakoniczną informacją „tapping”, przyklejona do ściany na drugim piętrze, kieruje do Sali Malinowej. Kto chce uzdrowić ciało i ducha (a kto by nie chciał?), powinien podążyć za tym drogowskazem – i trafi na kurs „tappingu”.

Za namową znajomego - i z nieukrywanym sceptycyzmem - decyduję się wziąć w nim udział. Trafiam, nieco spóźniona, na drugi dzień trzydniowego kursu. Przychodzę z koleżanką. Kilkanaście osób, krzesła ustawione w okręgu. Znajdujemy dwa wolne miejsca i czekamy, co będzie. Pojawia się współorganizator kursu. – O co w tym wszystkim chodzi? – dopytuje się koleżanka. – O to, żeby się generalne wyluzować – pada enigmatyczna odpowiedź współorganizatora. – Wcale nie wiem, czy chce się „generalnie wyluzować” – niepokoi się koleżanka, ale na dyskusje jest już za późno. Pojawia się sam Mistrz Ceremonii.

Rozczaruje się każdy, kto oczekuje szamana z długą brodą. Prowadzący kurs Jan Cisek wygląda - jak na nieprzeciętny zawód - bardzo przeciętnie. Dżinsy, ciemne falujące włosy, uśmiech. Do tego akcent zdradzający wieloletni pobyt za granicą i wspieranie się w razie potrzeby angielskim słownictwem. Wydaje się rzeczywiście „generalnie wyluzowany”. Jak sam wspomina, ustawił sobie życie tak, by nie musieć wstawać rano. Zresztą o wielu takich rzeczach wspomina. Urozmaica bowiem zajęcia najrozmaitszymi anegdotami. I dobrze, bo większość uczestników nie mniej niż samym tappingiem zainteresowana jest towarzyskim wymiarem spotkań. Jakaś dziewczyna zagaduje mnie na temat doświadczeń z makrobiotyką. Gdzie indziej toczy się rozmowa na temat zmiany pracy. Integracyjna funkcja niewątpliwie spełniona już w drugim dniu kursu. To niejako bonus do korzyści z tappingu. Wszystko razem za 90 funtów. Ale wróćmy do kursu...
Zanim zajęcia na dobre się rozpoczynają, dostajemy odbitki ksero. Będą naszym przewodnikiem po tappingu. Czytam jedno z pierwszych zadań: „Masujemy wrażliwy punkt na klatce piersiowej”. – Zastanawiam się, jaki to punkt - szepczę z fałszywym zaciekawieniem do sąsiadki, ale spotykam się z chłodem i zimnym spojrzeniem. Jestem wyraźnie odosobniona w moim rozbawieniu. Widać tappping poważna rzecz.

Na początek Jan Cisek proponuje ogólna rundę tappingu. Zamiast wyjaśniać nowym (także mnie), w czym rzecz, zapowiada, że przejdziemy od razu do praktyki. W ten sposób szybko nadrobimy zaległości.
Prowadzący zaprasza ochotnika do siebie. Zostaję ochotnikiem. Wybieram sobie jakiś problem do rozwiązania (w myśli) i oznaczam go kodem „13” (na głos). Mistrz ceremonii składa razem palce prawej ręki i dotyka miejsca między obojczykiem a klatką piersiową. Następnie zaczyna pukać w to miejsce i zataczać małe okręgi. Robię to samo i zgodnie z rozkazem powtarzam po nim jak echo:
- Mimo, że mam 13... (Cisek)
- Mimo, że mam 13... (ja)
- kocham i akceptuję się całkowicie (Cisek).
- kocham i akceptuję się całkowicie (ja).
I tak kilka razy. Potem jeszcze pukanie w inne miejsca – okolice ust, oczu, odpowiednie punktu na palcach. Na koniec zataczam okręgi oczami i nucę przez chwilę. I już! Już mogę zwierzyć się współkursowiczom. Czy pomogło? Sama nie wiem. Niewątpliwie pukanie i przewracanie oczami oderwało mnie od myślenia o problemie „13”. Cisek wyjaśnia, że z czasem odkryję, że pomogło.

Tymczasem pora na poważniejszy problem: rzucanie palenia. Pan Krzystof pracuje na wysokościach i jest mu coraz trudniej. Nic dziwnego – pali kilkadziesiąt papierosów dziennie. – Papierosa niemal nie wyjmuję z ust – mówi i z widoczną przyjemnością wprowadza nas w szczegóły swojego uzależnienia, którego jednak chce się pozbyć. Siada obok prowadzącego i wszyscy razem pracujemy nad wyzwoleniem go z nałogu.
- Chociaż palę 40 papierosów dziennie... (recytuje Jan Cisek)
- Chociaż pale 40 papierosów dziennie... (powtarzają wszyscy)
- kocham i akceptuję się całkowicie (Cisek).
- kocham i akceptuję się całkowicie (wszyscy).
Do tego zbiorcze pukanie, kręcenie oczami i kakofoniczne nucenie.
Pan Palacz przyznaje, że po kilku takich rundkach jego chęć zapalenia spadła z maksymalnego poziomu10 do 4. Mistrz Ceremonii uznaje to za niemały sukces i pozwala mu wrócić na miejsce.

Nadchodzi czas spełniania marzeń. W tym celu należy skoncentrować energię kilku osób na jednej, która myśli o swoim życzeniu. Dzielimy się na czteroosobowe grupy. Jedna osoba w grupie wypowiada swoje życzenie, a pozostałe trzy - kładąc ręce na jej karku i ramionach - wypowiadają określone kwestie. Pan Tomasz na przykład, ważna postać w polonijnym Hammersmith, chce Jaguara. Stajemy więc dookoła, kładziemy ręce, przymykamy oczy i powtarzamy każdy swoją kwestie:
- Tomaszu, możesz mieć jaguara (osoba A).
- Tomaszu, zasługujesz, aby mieć jaguara (osoba B).
- Tomaszu, masz zasoby i możliwości, żeby mieć jaguara (osoba C).
Gdy podświadomość pana Tomasza otrzyma wiadomość, że jaguar jest w zasięgu ręki, następuje zmiana. Kolejna osoba staje na środku okręgu i na drodze do realizacji swego marzenia.
Potem jeszcze kolejne ćwiczenia w mniejszym lub większym stopniu będące wariacjami na temat podstawowej rundy tappingu. Po dwóch godzinach mija ekscytacja nowością i opukiwanie ciała w kolejnych intencjach zaczyna nużyć. Uczestnicy zajęć dopytują się, co zrobić w bardziej szczegółowych albo skomplikowanych sprawach. Cisek upiera się jednak, że najlepsze na wszystko jest wykonywanie „ogólnej rundki”.

Gdy spotkanie dobiega końca, jest już prawie 23.00. W autobusie do domu pukam jeszcze z rozpędu w określone punkty na dłoni, ale jednocześnie postanawiam zrezygnować z uczestnictwa w ostatnim dniu kursu. Mam niejasne przekonanie, że po poznaniu definicji i zapamiętaniu „ogólnej rundki”, wiem już o tappingu prawie wszystko. Sama zaś idea nie przekonuje mnie na tyle, aby poświęcić jej kolejny wieczór – nie mówiąc już o opukiwaniu się w przyszłości.
Jednak, kto wie... Może gdy zobaczę pana Tomasza w jego nowym jaguarze, zmienię zdanie...

Imiona uczestników kursu zostały zmienione.

RAMKA
Tapping to metoda „wyzwolenia się od niepożądanych doznań i przywrócenia kontroli nad własnymi emocjami”, bliska akupunkturze. Oparta jest na założeniu, że pewne punkty na ciele – meridiany - odpowiedzialne są za funkcjonowanie poszczególnych organów wewnętrznych (np. punkt na brwi za funkcjonowanie pęcherza). Działając na te miejsca, w tym przypadku za pomocą tappingu, czyli pukania (z ang. tap = pukać), możemy usprawnić funkcjonowanie tych organów, pozbyć się stresów i negatywnych emocji. Jednocześnie należy powtarzać reprogramujące zwroty w celu przekazania podświadomości informacji o własnych pragnieniach.

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska