08/11/2004 11:47:58
Mój polski dom stoi dziś pusty - bo umarła moja Mama. Była kobietą skromną i prostą, o życiowej mądrości, emanującą ciepłem i opiekuńczością, a jednocześnie surową i skąpą w deklaracjach uczuć miłosnych. Spartanka, znosząca bez słowa skargi ciężkie brzemię nałożone jej na ramiona z racji przynależności narodowej i geopolitycznych układów. Moja Mama, doskonale mieszcząca się w micie Matki Polki, który jest symbiozą miłości macierzyńskiej i obowiązku wobec ojczyzny - w czasach stalinowskich sprzedawała własną krew na oddziale płatnego krwiodawstwa po to, aby dokarmić mnie, wówczas małe dziecko i męża, byłego jeńca
łagrów sowieckich i „wroga narodu”, któremu komuna odmawiała jakiegokolwiek zatrudnienia, skazując go w istocie na śmierć głodową. Za krew mojej Matki można było zakupić woreczek kaszy gryczanej i dwa worki kartofli, które z nabożeństwem spożywaliśmy przy rodzinnym stole, czyli parapecie okiennym – brakowało nam bowiem mebli i podstawowych środków do życia. Przyjaciół do pomocy i na dożywianie nie mieliśmy, bo wtedy, na początku lat pięćdziesiątych strach i terror zabijały wszelkie ludzkie odruchy. Moja Matka, która nawet po welwetowym przewrocie w 1989 roku wciąż bała się podsłuchu telefonicznego i która zamykając drzwi do pokoju, aby przypadkiem nikt nie usłyszał na klatce schodowej wyznawała mi szeptem, że udało się jej kupić pokątnie dla mnie kurtkę na kożuchu, którą mogę sobie zabrać do Londynu. A przecież, pomimo specyfiki jej sytuacji, nie była wyjątkiem, bo w historii Polski kobiety odgrywały zawsze szczególną rolę. Pełniły przecież nie tylko funkcje matek i żon, których wpływy nie ograniczały się tylko do kuchni i domowych prac, ale były strażniczkami polskiej tradycji i narodowej tożsamości, odgrywając ważną rolę w życiu społecznym i politycznym. A polityczna sytuacja Polski była zawsze skomplikowana – wtedy, kiedy mężczyźni walczyli o niepodległość kobiety zarządzały nie tylko majątkiem, ale dzierżyły w rękach „rząd dusz”, wychowując dzieci w duchu patriotycznym jednocześnie doglądając rodzinnych interesów i czuwając nad rzeczywistością. Matka -Polka stała się nie tylko symbolem siły i poświęcenia, ale i heroicznej martyrologii. To ona opłakiwała zsyłki na Syberię po narodowych powstaniach, to ona - wieczna Niobe - traciła dzieci w powstaniu warszawskim, w obozach koncentracyjnych, w akcjach partyzanckich, prześladowaniach i wyrokach komunistycznej bezpieki czy w stanie wojennym 1981r. Żaden inny stereotyp europejskiego macierzyństwa nie jest porównywalny do sytuacji Matki- Polki, która od przeszło dwóch setek lat walczyła o narodową tożsamość i przetrwanie rodziny wobec zagrożenia politycznego i borykała się z ekonomicznym niedostatkiem. Polska konstrukcja mitu matki łączy w sobie kult Matki Boskiej i strażnika historii, który zmuszony był przejąć obowiązki nieobecnych z powodu powstań mężów, ojców i synów. Religijny aspekt polskiego wizerunku matki odbija się kontrastem na tle macierzyństwa angielskiego, które nie ma w sobie elementów boskich takich jak poświęcenie, cierpiętnictwo czy martyrologia. Pozycja matki czy w ogóle kobiety w Wielkiej Brytanii nie miała tak znaczącej roli w życiu publicznym, jak było to i jest w Polsce. Wszystko dlatego, ze religia protestancka nie zawiera kultu Matki Boskiej, która, choć akceptowana, nie jest traktowana w sposób szczególny czy wyjątkowy. Tutejszy wzorzec macierzyństwa zaczerpnięty został z realiów rzeczywistości i odarty jest z cech boskich. Wpłynęła na to oprócz religii, angielska supremacja międzynarodowa, wygodny stan ekonomiczny a także co istotne, bezpieczna wyspiarska lokalizacja, będąca naturalną barierą przed najazdami czy napadami państw ościennych. Mit Matki- Polki coraz bardziej poddawany jest krytyce i młoda generacja Polek chce uwolnić się od syndromu matki - kolejkowej cierpiętnicy, obładowanej siatkami zmęczonej kobiety bez uśmiechu, która poświęciła osobiste ambicje na rzecz rodziny. Powstają nowe wzorce matki-Polki, planującej świadomie macierzyństwo, odrzucającej służebną rolę wobec męża czy partnera, chcącej cieszyć się „posiadaniem” dzieci raczej niż wychowaniem ich „własną krwawicą”. Póki co, nowa ideologia w trudnych warunkach ekonomicznych w najlepszym wypadku kończy się na modelu Superwoman,
heroicznie podejmującej dźwiganie podwójnego brzemienia wykonywania pracy zawodowej i domowych obowiązków. Miejmy nadzieję, że przyszłe macierzyństwo młodej generacji polskich kobiet będzie o wiele łatwiejsze niż było ono dla ich matek. Matek, które nie miały ani czasu ani nastroju do wspólnych zabaw dziecięcych, czułych rozmów i wyznań miłosnych. Nasze polskie matki, nie roztkliwiające się nad sobą, rzadko mówiły, że nas kochają, bo dowodem miłości była siata wypchana zakupami czy pogłaskanie szorstką ręką po głowie. Moje szczęście w tym całym nieszczęściu to fakt, że zdążyłam powiedzieć mojej Mamie, jak bardzo ją kocham. Nie odkładajcie tego na później – wyciągnijcie komórki i już dzisiaj zadzwońcie - bo to „później” może nigdy nie nadejść.
Wasza Ciotka Anka
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.
Opiekun seniora care and support ...
Care and Support Assistant Domiciliary (różne lokalizacje: H...
Paczki do polski - najtaniej na w...
Szybki, tani i bezpieczny transport paczek oraz przesyłek na...
Poszukujemy lekarzy do polskiej k...
Poszukujemy obecnie lekarzy do dwóch polskich, renomowanych ...