MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

17/10/2004 12:44:22

Arkady Covent Garden

 Wyobraź sobie blady świt. Jesienny poranek i resztki ciepłych promieni słońca. Piąta rano. Covent Garden jeszcze śpi. Wokόł nie ma prawie nikogo. Gdzieś podziali się wszyscy ludzie, rόżnej maści i talentόw uliczni artyści. Sklepy pozamykane, prawie cisza.

 Nikt na nikogo nie czeka przy stacji Covent Garden lub na rogu James Street. Wreszcie dostrzegasz w całej okazałości piękno tego miejsca. Dzisiaj to jest możliwe. Kilkadziesiąt lat temu działo się na odwrόt. Wczesnym popołudniem Covent Garden i słynne arkady chyliły się do snu, za to...życie rozkwitało o czwartej nad ranem.

 - Pamiętam, kiedy jeszcze Covent Garden było przede wszystkim targiem z kwiatami, owocami i warzywami. Miałem tam swoje stoisko. Życie pod dachem arkad budziło się wczesnym rankiem. Każdego dnia przywoziliśmy świeże owoce i warzywa. Wtedy nawet pobliskie puby otwierali dla nas z samego rana. Jak już wszystko było przygotowane, około szόstej rano chodziliśmy tam na śniadanie. Wciąż pamiętam zapach świeżych kwiatόw i owocόw z tamtejszego Covent Garden  - wspomina Ron, człowiek leciwy, dzisiaj na emeryturze, ktόry pamięta dawne klimaty tego miejsca. Jeszcze trzydzieści lat temu na Covent Garden mieścił się największy targ warzywny w mieście. Pod kopułą słynnej Covent Garden Pizza, zaprojektowanej przez wielkiego architekta Inigo Jones’a na wzόr palladyńskich arkad z Livorno, każdego ranka rozbrzmiewał targowy gwar. Nawoływano do kupna pachnących karmazynowych rόż, świeżych lilii, soczystych jabłek czy zroszonych poranną rosą nowalijek.  Ludzie z całego Londynu wczesnym rankiem wyruszali po najlepsze i najświeższe warzywa w mieście. Wczesnym popołudniem sprzedawcy z Covent Garden pakowali swoje kramy i przez resztę dnia okolica ta pozostawała cicha i spokojna. Od czasu do czasu spokόj ten mąciła alternatywna młodzież, ktόra z chęcią urządzała w arkadach spontaniczne imprezy. W 1974 roku postanowiono przenieść słynny targ w okolice Battersea. Nazwano go New Covent Garden. Niestety nowa lokalizacja nie cieszy się popularnością i nie ma już tyle uroku ani klimatu, co okolice centrum. Po zlikwidowaniu targu Covent Garden przez kilka lat wyglądało, jakby nikt nie miał pomysłu na zagospodarowanie tej atrakcyjnej okolicy Londynu. Przez moment firmy developerskie chciały budować tam wielkie biurowce, wyburzając przy okazji stare budynki. Na szczęście wycofano się z pomysłu przekształcenia Covent Garden w dzielnicę biurową. W zamian postanowiono odrestaurować arkady Inigo Jones’a. Powstały modne butiki, sklepy z biżuterią, kawiarnie i restauracje, ktόre przyciągają klientόw i licznych turystόw.  Dawno temu na Covent Garden Dziwna i zmienna jest historia Covent Garden. Przez długie lata, zanim pobudowano ulice, arkady, teatry, operę, kościoły jak sama nazwa wskazuje (garden – ang.ogrόd) istniał tu ogrόd mnichόw z Westminster Abbey. Teren ten należał do benedyktynόw (XIII wiek) , ktόrzy przez długi czas szczęśliwie uprawiali w ogrodzie pietruszkę, cebulę, czosnek a przede wszystkim zioła, ktόrymi przyprawiano potrawy w klasztornej kuchni.  Pomiędzy grządkami, wśrόd kwiatόw i drzew owocowych, znalazło się miejsce i na pochόwek szacownych mnichόw. Tym sposobem ogrόd i cmentarz istniały w symbiozie przez lata. Nie dowiedzielibyśmy się o tym, gdyby nie przebudowy Covent Garden w XVIII wieku, gdzie przy okazji rozkopywania okolicy znaleziono stare kości mnichόw. Ciężko sobie dzisiaj wyobrazić, że ta modna, momentami snobistyczna okolica, w średniowieczu była ogrodem i cmentarzem w jednym, a w początkach XVIII wieku zaliczała się do londyńskich slamsόw. Pomimo obecności pobliskich teatrόw wiało tam grozą a w lokalnych pubach dochodziło do bόjek i libacji. Jeden o nazwie Rose Tawern przy Russell Street okazał się jednocześnie najstarszym burdelem w okolicy, gdzie przy jednym stole bawiła się arystokracja i zbόje. Oficjalnie mόwiło się, że klientelę przyciąga wyśmienita kuchnia tawerny...  Dzisiaj pod Arkadami Obecna twarz Covent Garden Piazza to przede wszystkim atrakcje dla turystów. Wśród papilotów, pseudo-artystycznych poszewek na pościel z głupimi obrazkami, pstrych figurek ceramicznych można znaleźć coś wyjątkowego.  Na szczególną uwagę zasługują artystyczne wyroby dziewiarskie – swetry, gobeliny itp. Nie trzeba od razu kupować, ale można podpatrzeć oryginalny wzόr czy projekt i spróbować odrobić podobny w wolne zimowe wieczory. Ciekawe jest to, że poszczególne kramy pojawiają się na Covent Garden na dwa lub trzy dni, później zostają zastąpione przez innych rzemieślników lub artystów.  Odwiedzając Covent Garden Piazza kilka razy w miesiącu jest małe prawdopodobieństwo, że trafi się na te same wyroby.  Market jest podzielony na trzy sektory. To Apple Market w samym środku arkad, Opera Market, po lewej od stacji metra i Jubilee Hall. Pierwsze dwa specjalizują się w rzemiośle i sztuce, ostatni w odzieży. Natomiast w każdy poniedziałek we wszystkich trzech częściach marketu znajdziesz stoiska z antykami.  Liczne butiki oferują drogie pamiątki, od reprodukcji znanych dzieł z muzeów Europy i Ameryki po sklepiki z fajkami, kubańskimi cygarami, ceramiką i pachnącymi mydełkami.  Dodatkową atrakcją okolicy są pokazy różnej rangi artystόw. Niektόrzy z nich pomiędzy występami na deskach teatrόw lub cyrkόw dla rozgrzewki występują na ulicy.  Zupełnie przez przypadek spacerując po Covent Garden można zobaczyć popisy wschodzących gwiazd lub nawet tych, o ktόrych już jest głośno. Do ulicznego repertuaru Covent Garden zaliczają się pokazy akrobatyczne, występy cyrkowcόw, pieśniarzy czy koncerty kwartetόw.  Odkąd pamiętam - po Covent Garden rozchodzi się przecudny Kanon Pachelbela.  Joanna Biszewska Waldemar Dobosz

TRYBY WIELKIEJ MASZYNY Z
ainteresowanie fotografią jako cenioną sztuką, a nie tylko jej uboga krewną rośnie od lat, a od pewnego czasu dotknęło i kolekcjonerów. Przejawem tego były zorganizowane w maju tego roku pierwsze w Anglii targi starej i nowej sztuki fotograficznej. Coraz więcej powstaje też prywatnych fotograficznych galerii. Do ich czołówki dołączyła kilka lat temu znakomita Atlas Gallery na Dorset Street w Londynie, która obok współczesnych twórców, prezentuje też unikalne wystawy klasyków – jak choćby prezentowane latem tego roku robocze stykówki fotograficzne z olimpiady 1938 roku w Berlinie, słynnej Leni Reifenstahl, ulubionej fotografki Hitlera.  W tym miesiącu oglądać tu można innego mistrza na służbie totalitarnego systemu. To Aleksander Rodczenko (1891-1956), czołowy twórca radzieckiej awangardy, który szukając nowych środków, metod i materiałów dla swej produktywistycznej, głoszącej obiektywne fakty sztuki, w latach 20-tych poprzez fotomontaż odkrył dla siebie fotografię.  Ten twórca abstrakcyjnych, rzeźbiarskich kompozycji i rysunków, w których programowo odrzucał ekspresję odręcznego szkicu (jak inżynier zawsze posługując się cyrklem i linijką), w aparacie fotograficznym musiał widzieć maszynę, doskonale obiektywne narzędzie, nieskażone indywidualnym gustem i emocjami artysty. Najwyraźniej zapominał, że zarówno wybór tematu, jak jego kompozycja na planie, zdradzają duszę artysty-fotografika, którą sam Rodczenko tak bardzo chciał zataić.  To, co w Atlas Gallery oglądamy, to dokumenty jego entuzjazmu i wiary w rewolucyjne idee i możliwość wielkiej przemiany. Nawet jeśli tej wiary nie podzielamy, a historyczne doświadczenie komunistycznego eksperymentu do entuzjazmu Rodczenki z pewnością nie zachęca, trudno nie widzieć w tych wspaniałych zdjęciach nie tylko fascynującego dokumentu epoki, ale i formalnego piękna i siły. Wszystko prawie jest tu peanem na rzecz sił i mocy większych, niż zdolności pojedynczego człowieka. Dominują ukośne spojrzenia i dynamiczne, proste dianogale, nadające przedstawianej rzeczywistości wyraz energii, walki i siły wspomaganej przez mocne kontrasty czerni i bieli. Rytmiczne powtórzenia form i elementów narzucają światu mechaniczny rytm maszyny, która uosabia tę wizję oszczędnej ekonomii, wydajności i porządku, gdzie indywiduum jest tylko trybem, a jego osobność się nie liczy. Bohaterowie Rodczenki to maszerujący żołnierze, sportowcy, pionier trębacz i rewolucyjny poeta – Majakowski, w którego wierszach tak wiele staccata marszu i rytmów pracującej maszyny. Obok tych zdjęć, należących do wcześniejszego okresu lat 20-tych, są tu i późniejsze, kiedy odrzucenie przez oficjalne, sowieckie czynniki awangardowych poszukiwań rewolucyjnych twórców, każe artyście podjąć nowe zadania fotografa-reportażysty. Te wstrząsające dokumenty, nawet jeśli w intencji prezentować miały potęgę Stalinowskich wielkich robót, od białomorskiego kanału, po kanał Wołga, Don i elektryfikację kraju, są też dokumentami niewolniczej pracy w systemie, w którym wielka i pyszna idea miażdżyła pojedynczego człowieka. Galernik  Sprowadzone z Moskwy fotografie Rodczenki obok fotogramów jego córki Barbary oglądać można do 6 listopada w Atlas Gallery - 49 Dorset Street London W1 (od od poniedziałku do piątku w godz 10-6, a w sobotę w godz 12-5). Najbliższe metro Baker Street, wstęp bezpłatny

 


ODWAŻNA I WYZYWAJĄCA – VALIE EXPORT W Camden Arts Centre trwa wystawa prac jednej z najbardziej prowokujących artystek w świecie współczesnej sztuki – Valie Export. Od ponad trzydziestu lat Export drażni i wojuje, przeciwstawiając się ogólnie przyjętym normom. Choć siła jej artystycznych poczynań troszeczkę już przebrzmiała, a działania nie budzą już wielce szokujących emocji, to jednak warto dowiedzieć się – co niespokojna artystka ma do przekazania dzisiejszemu odbiorcy. Valie Export urodziła się w Linz w Austrii w 1940 roku. Jako dwudziestolatka zaczęła studiować sztukę w Wiedniu, gdzie szybko zaznajomiła się z wyzwoloną grupą artystyczną Wiedeńskich Akcjonistów. Zainspirowana ich liberalną filozofią i teorią sztuki, zaczęła szukać sposobów przedstawiania zagadnień dotyczących kobiecej seksualności i pozycji kobiet w zdominowanym przez mężczyzn świecie. Wykorzystując swoje ciało jako pozbawione erotyzmu narzędzie, tworzyła filmy, fotografie, instalacje i body performances. W 1967 roku nazwa austriackiej marki papierosów „Smart Export” posłużyła jej do zaadaptowania dla siebie nowego imienia – Valie Export, odtąd jej hasło brzmiało: „Valie na export, zawsze i wszędzie”. Valie postrzegana jest jako jedna z czołowych kobiecych pionierek śmiałych akcji ulicznych. W 1968 roku odegrała jedną z najbardziej pamiętnych, pod tytułem „Touch Cinema”. Rozebrana od pasa w górę Valie chodziła po ulicach Wiednia z zawieszoną na klatce piersiowej skrzynką, do której przyczepiona była rozsuwana firaneczka. Powstała w ten sposób miniaturowa sala kinowa, a przypadkowi przechodnie zamiast oglądać to, co znajdowało się za zasłonką, zachęcani byli do wkładania do środka rąk i dotykania piersi Valie. Kolejna głośna praca artystki „Action Pants: Genital Panic” z 1969 roku - to zdjęcie, na którym Valie przebrana za terrorystkę bawi się pistoletem. Artystka siedzi na ławce w zrelaksowanej pozie z rozłożonymi nogami. Wycięta dziura w kroku jej dżinsów ujawnia włosy łonowe i damskie genitalia. Według Valie był to sposób ukazania „kobiecych miejsc intymnych jako właściwego uzbrojenia”. W latach sześćdziesiątych, kiedy zapotrzebowanie na sztukę o zabarwieniu feministycznym było duże, tak jak u innych zaangażowanych w ruch równouprawnienia artystek, tak i u Valie Export zagadnienia damsko – męskie stanowiły jeden z dominujących tematów, w jakich się
wtedy poruszała. Późniejszy okres jej twórczości, to głównie eksperymentowanie z technikami foto, video, digital i tworzenie instalacji. W Camden Arts Centre mamy okazję obejrzeć niektóre z nich, między innymi „Touching. Body Poem” z 1970 roku - instalacji - w której na ekranach telewizyjnych oglądamy marsz nagich stóp, a w tle słyszymy nieustający dźwięk maszerujących ciężkich butów. Są także cykle zdjęć „Body Configurations”, powstałe w latach 1972-82, liczne fotografie o
charakterze konceptualnym z wykorzystaniem techniki montażu oraz rysunki i fragmenty filmów, które odnosiły sukcesy na wielu międzynarodowych festiwalach filmowych w Londynie, Berlinie, Cannes i Hong Kongu. Valie jest autorką kilku publikacji z zakresu teorii i historii sztuki, wykłada na wyższych uczelniach w Austrii, Niemczech i Stanach Zjednoczonych.  Dodatkowe imprezy poświęcone twórczości Valie Export odbywają się w National Film Theatre, gdzie do 20 października wyświetlane są jej filmy i w Muzeum Freuda, w którym obejrzeć można instalację „The Power Of Speech” z 2002 roku.  Małgorzata Wedman  „VALIE EXPORT”, Camden Arts Centre, Arkwright Road, London NW3. Najbliższa stacja: Finchley Road. Wtorek – niedziela od 10 do 18, w środy do 21. Wstęp wolny.

POWRÓT CIĘŻKICH  LEGEND! 20 października w klubie Electric Ballroom na Camden Town zagrają pionierzy death metalu: Master i Obituary. W ostatnich latach, jak nigdy dotąd zalewa nas fala powrotów. Setki zespołów reaktywują się, wskrzeszając pamięć czasów minionych, a przy okazji komentując dzisiejszą rzeczywistość. Amerykański Master jest absolutnym mistrzem drugiego obiegu. Dwadzieścia lat podziemnej działalności – to zasługuje co najmniej na szacunek. Zespołem dowodzi basista, wokalista, kompozytor i autor tekstów Paul Speckman – kultowa postać sceny death metal. Hellhammer, Death, Possessed, Master – grupy te zaczynały w pierwszej połowie lat osiemdziesiątych i są absolutnymi prekursorami muzyki, którą z czasem nazwano death metalem. Speckman nie utożsamia się zbytnio z tym określeniem: – Ja nazywałem muzykę, którą graliśmy, power metal i nawet teraz nazywam tą muzykę life metal. Nie śpiewam tylko o śmierci, śpiewam o życiu, śmierci, religii, prawdziwym świecie. Tylko dlatego, że muzyka ta była ekstremalna i agresywna, sklasyfikowano ją jako death metal, lecz dotyczy ona głównie życia. Tak twierdzi Paul, a oto fragment jednego z moich ulubionych tekstów Master pod tytułem
„Prawda”. „Repliki dzisiejszego świata, komercyjnie zaprogramowane.  Plastikowe twarze, plastikowe twarze,  zaślepione społeczeństwo. Pozujące ciała, zanieczyszczone umysły, Pozujące ciała, zbrodnie społeczeństwa”. Speckman zaczął swą muzyczną karierę około roku 1983 w Chicago. Inspirowany Motorhead, Black Sabbath, Venom postanowił grać najciężej i najagresywniej jak to tylko możliwe. Zmontował kapelkę Death Strike, która dziś jest absolutnym klasykiem. Wówczas była inspiracją dla setek zespołów – międy innymi Napalm Death. Inne projekty Paula to Funeral Bitch, Abomination, Assault. Ale najważniejszy w jego życiu był i jest Master. Zespół ten nie miał szczęścia, by kiedykolwiek osiągnąć wielki komercyjny sukces.  Najnowsza płyta „The Spirit Of The West” (04) jest refleksją na temat dzisiejszej rzeczywistości. Warto wspomnieć o współpracy Paula z czeską legendą Krabathor.  Po kilkuletniej nieobecności na scenę powraca jeden z najbardziej znaczących zespołów w historii death metal – Obituary. Reaktywowali się w składzie: John Tardy (vocal), jego brat Donald (perkusja), Trevor Peres (gitara), Allen West (gitara) i Frank Watkins (bas). W tym zestawieniu nagrali swoją trzecią płytę „The End Complete” (92), która przyniosła im największy komercyjny sukces. Płytę promował absorbujący teledysk z tytułowym utworem. Jednak historia grupy sięga 1985 roku, kiedy to na Florydzie powstał band pod nazwą Xecutioner. Chłopaki nagrali pod tym szyldem jedno demo, po czym przechrzcili się na Obituary. Debiutancki album „Slowly We Rot” (89), to jedna z najważniejszych płyt w historii gatunku. Kapela była wówczas pod wielkim wrażeniem szwajcarskiego Celtic Frost (wcześniejszy Hellhammer), jednak świetne bębny i unikalny growling Johna uczyniły ją jedyną w swoim rodzaju.  Na następnej płycie „Cause Of Death” (90) ukazał się cover „Cyrcle Of The Tyrants” z płyty „To Mega Therion” (85), wspomnianego wcześniej
Celtic Frost.  Aktualnie Obituary robi wielką Europejską trasę, a na początku 2005 roku ukaże się ich nowy album. Zapowiadają, że muzyka będzie nieco inna, lecz równie brutalna. Tymczasem nie pozostaje nic innego jak posłuchać ich na żywo.  Do Covent Garden Piazza najlepiej dojechać  metrem: Piccadilly Line lub Northern Line na Leicester Square.  Market jest czynny codziennie  od 10.00 do 19.00.  W sezonie letnim dłużej.

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska