MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

12/10/2004 10:23:15

Trzecie oko

W ogłoszeniu: matka wychowująca małą córeczkę (będąca już trzecią generacją Polaków urodzonych w Wielkiej Brytanii) poszukuje innych Polek z dziećmi w celu utrzymania języka polskiego. Gratulacje dla tej Pani, która świadomie i rozsądnie kontynuuje program dwujęzycznego wychowania dziecka
Podczas wakacyjnych pobytów w Polsce niejednokrotnie spotykałam się z diametralnie różnymi komentarzami na temat znajomości języka polskiego moich latorośli, które urodziły się i wychowały w Anglii. Od pochwał - pomimo angielskiego akcentu czy braku wyszukanego słownictwa - do nagany i kwestionowania patriotyzmu.

 

- Jak to, przecież jesteś Polką, więc dlaczego nie nauczyłaś ich dobrze mówić? Przecież to twój obowiązek.

 

Zaściankowi patrioci nie zdają sobie sprawy, że dwujęzyczność dzieci urodzonych za granicą to nie genetyka wyssana z mlekiem matki, ale ciężka praca wymagająca planowania i konsekwencji. Sam zresztą wyraz „dwujęzyczność” może mieć różne konotacje, począwszy od biernej znajomości języka polegającej tylko na rozumieniu bez umiejętności mówienia, aż po płynność konwersacyjną włączywszy czytanie i pisanie.

 

Wydawałoby się, że mieszkając za granicą najłatwiej jest nauczyć języka polskiego dzieci , których oboje rodzice są Polakami. Jest to prawda, ale tylko pod warunkiem, że któreś z rodziców pozostaje w domu , aby zapewnić proces swobodnej nauki i co za tym idzie interakcji językowej. Albo gdy dzieckiem opiekuje się polska niańka lub babcia sprowadzona z Polski.

 

Natomiast jeśli pracujący rodzice oddadzą dziecko na osiem godzin do żłobka czy angielskiej opiekunki, to proces nauki języka polskiego może być poważnie utrudniony, ponieważ większość czasu spędzona jest w anglojęzycznym świecie, w którym język angielski staje się językiem mocniejszym.

 

Nie oznacza to jednak, że nie można dziecka nauczyć polskiego przez wspólne rozmowy po pracy i aktywną zabawę, a także wspólne oglądanie polskich bajek na video (rodzic służy tu jako tłumacz co trudniejszych wyrażeń) czy puszczania polskich taśm przed zaśnięciem.

 

O wiele trudniej przebiega proces wychowania dwujęzycznego w małżeństwie mieszanym, choć przy zastosowaniu odpowiednich metod można osiągnąć sukcesy.

 

Podstawową zasadą jest tu odseparowanie w umyśle dziecka dwóch różnych języków i przypisanie ich konkretnemu rodzicowi – np. Mama- tylko polski, Daddy- English only.

 

Nawet jeśli językiem panującym w domu jest angielski, którym porozumiewają się między sobą rodzice – matka powinna z niewzruszoną konsekwencją zwracać się do dziecka TYLKO po polsku, nie pozwalając sobie na wtrącanie angielskich słów. Najlepszą metodą jest udawanie, że w ogóle nie mówi się po angielsku, kiedy obcujemy z naszym maluchem. Przychodzi to tym łatwiej, że po polsku najlepiej możemy przekazać dziecku naszą wiedzę o świecie czy emocje. Żadne tam „bejbi” tylko „kochanie”.

 

Nasz najstarszy syn, podczas rozmów i zabaw ze mną nazywał ojca „tata”, ale kiedy tata wracał z pracy, dzieciak rzucał się do drzwi wrzeszcząc radośnie „Daddy” i całą resztę konwersacji przeprowadzał w łamanym angielskim ( polski był na tym etapie językiem mocniejszym ), którego uczył się bezpośrednio od ojca, z telewizji czy przedszkola, bo matka (czyli ja) z uporem maniaka odzywała się tylko w języku polskim.

 

Nigdy nie zapomnę naszej pierwszej Wigilii, kiedy dzwonko śledzia pływało w kałuży łez wylewanych przez mnie nie tylko z powodu tęsknoty za Polską, ale i niedorzeczności całej sytuacji językowej. Na moje matczyne – Okruszku, tu jest dla Ciebie prezencik. Zobacz, jaką śliczną grzechotkę przyniósł ci Święty Mikołaj - mój mąż jak echo wtórował – Oh, what a lovely rattle you’ve got from Father Christmas. Teraz, po wielu latach, nasza codzienna wieża Babel nie robi już na nikim wrażenia, ale wtedy były to mocne i niecodzienne przeżycia.

 

Oczywiście w miarę dorastania dzieci i ich coraz mocniejszych związków ze światem zewnętrznym nie sposób jest mieć wciąż zakneblowane usta i nie włączać się w angielskie konwersacje w przedszkolu czy szkole.

 

Taka postawa alienuje dzieci i wyklucza je ze wspólnoty środowiskowej. Ale wreszcie przychodzi czas na prace domową , gdy pomagając naszym latoroślom musimy sami opanować angielską terminologię z matematyki czy gramatyki. Im starsze dziecko, tym więcej problemów z utrzymaniem czystości i biegłości języka polskiego, który zostaje stopniowo wypierany przez angielski.

 

Nawet w polskich rodzinach po jakimś czasie rodzeństwo zaczyna rozmawiać ze sobą po angielsku, bo tak jest im łatwiej i wygodniej. Wielokrotnie można usłyszeć rozmowy typu „gęś z prosięciem” gdy na polskie pytania rodziców dzieciak, a zwłaszcza zapędzony nastolatek, odpowiada po angielsku – z braku słownictwa lub czasu na wyszukanie polskiej odpowiedzi.

 

Najważniejsze jednak w utrzymaniu dwujęzyczności jest stały kontakt z polską społecznością: polskimi znajomymi, sobotnią szkołą, teatrem dla dzieci czy udziałem w imprezach organizowanych przez polskie ośrodki-społeczno kulturalne lub wreszcie polski kościół.

 

Pokazując dzieciom szerszy kontekst narodowy, z którego się wywodzą, zdejmujemy z nich poczucie obcości, że są jedynymi dwujęzycznymi stworami na świecie. Pamiętajcie, że nawet w czasach poprawności politycznej - dzieci nie chcą być inne. Jeśli jednak pokaże się im, że jest wiele takich jak oni – wkrótce zaakceptują swoją odrębność i uznają ja za atut raczej niż przeszkodę.

 

Co prowadzi nas do konkluzji, że nie tylko wakacje w Polsce są najlepszą szkołą językową, ale nasze tu wspólne polskie przebywanie, co zrozumiała Polka z ogłoszenia, poszukująca innych Polek mieszkających w jej hrabstwie.

 

A jak tę akrobatykę językową pojmują nasze dzieci?

 

Za przykład niech posłuży odpowiedź mojego (wówczas 10-letniego) syna, którego pani nauczycielka ostro strofowała za to, że w czasie przerw rozmawiał po polsku z kolegą. Były to jeszcze czasy sprzed politycznej poprawności, a nauczycielce, z głębi jej dobrego serca i braku rozumu chodziło o to, żeby dziecku się w głowie nie pomieszało od tych języków.

 

-Niedobrze jest mówić po polsku? – zdziwił się mój pierworodny. Dla mnie znać drugi język, to jakbym miał trzecie oko!!

 

O czym Wam radośnie donoszę

 

Wasza Ciotka Anka

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze

Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska