W północnej i północno-wschodniej Polsce po raz kolejny zatrzęsła się ziemia. Wstrząsy były odczuwane na Pomorzu oraz na Warmii i Mazurach. Nikomu nic się nie stało. Także w Obwodzie Kaliningradzkim odnotowano kolejne wstrząsy.
Według rosyjskich ekspertów, najsilniejszy wstrząs miał siłę do 5,5 stopnia w skali Richtera. Rosyjskie Ministerstwo do spraw Sytuacji Nadzwyczajnych zapewnia, że nie ma ofiar ani zniszczeń.
Co najmniej trzy wstrząsy odczuli mieszkańcy Słupska. Ziemia zadrżała po raz pierwszy około godz. 13, później jeszcze dwa razy około godz. 15.30. Mieszkańcy są zdezorientowani, w jednym z budynków w Słupsku na ścianach pojawiły się pęknięcia. Najpoważniej trzęsienie odczuli mieszkańcy centrum Słupska oraz dzielnic po zachodniej stronie miasta. Straż pożarna odbiera dziesiątki telefonów od zdenerwowanych mieszkańców.
Lekkie wstrząsy odczuli mieszkańcy północnej części Pomorza i Kujaw. Do Wydziału Kryzysowego Urzędu Wojewódzkiego w Bydgoszczy dotarły sygnały o drganiach w Grudziądzu, Brodnicy i Świeciu.
| |
|
Do pierwszych wstrząsów o sile 4,5 stopnia w skali Richtera doszło tuż po godz. 13. Wstrząsy były odczuwalne w Białymstoku i Suwałkach, na Warmii i Mazurach – w Olsztynie, Elblągu i Braniewie, a także na Pomorzu – m.in. w Gdyni, Gdańsku, Rumii, Redzie, Tczewie, Słupsku i Malborku. W gdańskiej stoczni zatrzęsły się instalacje. W Braniewie – po wstrząsach – dyrekcja szkoły numer 3 zdecydowała o ewakuacji dzieci.
– To był najbardziej odczuwalny wstrząs sejsmiczny na terytorium naszego kraju – powiedział Przemysław Kowalski z Instytutu Geofizyki Polskiej Akademii Nauk.
Wszystko wskazuje na to, że trzęsienie ziemi w północno-wschodniej Polsce i Obwodzie Kaliningradzkim było naturalne. Strona rosyjska zaprzecza, że trzęsienie było wywołane wybuchem – poinformował doktor Paweł Wiejacz z Zakładu Sejsmologii Polskiej Akademii Nauk. Podkreślił, że takie trzęsienie mógłby wywołać wybuch kilku ton materiałów wybuchowych.
– Nie są to działania bojowe ani po stronie polskiej, ani po stronie rosyjskiej – zapewnił Ryszard Sulęta, szef Centrum Zarządzania Kryzysowego wojewody pomorskiego. Jego zdaniem epicentrum znajdowało się w Rejonie Karpat i na Pomorze docierają tylko wstrząsy wtórne. – Jeszcze możemy się ich spodziewać – powiedział Ryszard Sulęta.
| |
|
Dr Paweł Wiejacz z Instytutu Geofizyki PAN uważa, że jest kilka możliwych scenariuszy rozwoju sytuacji w północno-wschodniej Polsce w związku z odnotowanym trzęsieniem ziemi. Według sejsmologów, najprawdopodobniej nastąpi seria coraz słabszych tzw. wstrząsów następczych.
– Jeżeli jest to zjawisko naturalne, to należy spodziewać się pewnej ilości wstrząsów następczych. Te wstrząsy będą występowały przez parę tygodni, może parę miesięcy, może nawet rok lub dłużej. Będą one słabsze od wstrząsów głównych. Będą odczuwalne przez ludzi, ale nie będą niosły zagrożenia – powiedział dr Wiejacz.
Trzęsienie ziemi o takiej sile jak to, które we wtorek nawiedziło północno-wschodnią Polskę może być, zdaniem sejsmologów, groźne. Naruszone mogą zostać mniej stabilne lub tymczasowe konstrukcje, takie jak np. rusztowania na remontowanych budynkach.
Obydwa wstrząsy, które odczuli mieszkańcy Polski były najprawdopodobniej częścią jednego, większego zjawiska. W takim wypadku nie można wykluczyć wystąpienia kolejnego wstrząsu o podobnej sile.
– Obydwa wstrząsy miały podobną siłę. Jednak drugi z nich był nieco silniejszy. Należy to uznać za dwie fazy tego samego zjawiska. Można sobie wyobrazić, że takich faz może być więcej i w przeciągu następnych godzin wstrząsy o podobnej sile będą się powtarzać, ale równie dobrze może to być już koniec i będziemy mieli do czynienia tylko ze wstrząsami następczymi – powiedział sejsmolog.
Z którym z wariantów mamy do czynienia, rozstrzygnie się – według niego – w ciągu najbliższej doby.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.