27/08/2004 15:49:46
Whitechapel było slumsami. Wśród wąskich uliczek, z rzadka oświetlonych gazowymi latarniami, gnieździła się biedota. Typy spod ciemnej gwiazdy przesiadywały w obskurnych melinach i licznych palarniach opium. Kwitło złodziejstwo i prostytucja. Panowie z towarzystwa, którzy za dnia pławili się w bogactwie, nocą szukali tu tanich rozrywek. Kobietę mogli mieć za bochenek chleba. Na filmach pokazuje się je jako dobrze ubrane, piękne dziewczyny. W rzeczywistości były brudne, zniszczone chorobami, alkoholem i licznymi porodami. Na ciemne strony życia wiktoriańskiej Anglii uwagę zwróciły dopiero krwawe zbrodnie pierwszego seryjnego mordercy – Kuby Rozpruwacza. To on stał się pierwowzorem słynnego bohatera literackiego o dwóch twarzach – doktora Jekylla i pana Hyde’a. Jego zagadkę próbował rozwikłać Sherlock Holmes w jednym z opowiadań Conan-Doyle’a. Śladami Kuby podążał Dracula. Jemu wreszcie zawdzięczamy mrożące krew w żyłach filmy Alfreda Hitchcocka, który urodził się po sąsiedzku. W dzieciństwie nasłuchał się tylu opowieści o potworze, że seryjni zabójcy stali się dla niego najbardziej fascynującymi bohaterami.
Kuba zawsze modny
Sława Kuby Rozpruwacza przeżywa renesans, zwłaszcza w Ameryce. Tysiące turystów zamiast odwiedzać galerie, targowiska i hindusko-arabskie restauracje na Birck Lane, robią wycieczki śladami zbrodniarza. O tym, że jego sława nie minęła, mogą świadczyć utwory tak popularnych zespołów rockowych, jak Dire Straits, Motorhead, The Smiths oraz liczne filmy, musicale i setki książek poświęconych tej tematyce.
Centrum tej swoistej popularności jest właśnie Whitechapel. Dwa, czasem trzy razy w tygodniu, kwadrans po dziewiętnastej, bez względu na pogodę, Donald Rumbelow pojawia się przy wejściu do stacji metra Tower Hill, obok twierdzy Tower of London. Jesteśmy na jednym z kilkunastu spacerów śladami legendarnego Rozpruwacza – londyńscy przewodnicy codziennie oprowadzają tędy turystów. Rumbelow jest byłym policjantem i kustoszem Muzeum Zbrodni przy Scotland Yardzie oraz najznakomitszym znawcą i badaczem historii zagadkowego mordercy prostytutek. Nawet w gorące letnie wieczory, ubrany jak zawsze w ciemny prochowiec, staje na taborecie, aby poprowadzić ciekawskich przez mroki historii Whitechapel.
– Nagłe „zamilknięcie” Kuby Rozpruwacza spowodowane było albo jego śmiercią, albo umieszczeniem go w zakładzie zamkniętym – opowiada Donald, żywo przy tym gestykulując. – I nie musiało to być próbą zatuszowania sprawy. Lekarze, którzy uznali go za niebezpiecznego dla otoczenia, mogli po prostu nie skojarzyć zbrodni osławionego Kuby Rozpruwacza ze swym pacjentem.
Niewiele pozostało dzisiaj po miejscach w dzielnicy Whitechapel, w której mieszkała najgorsza biedota. Zmieniono nazwy ulic, wyburzono stare kamienice i poszerzono drogi. Nie ma palarni opium i ciemnych melin. Przetrwało zaledwie kilka budynków, które widziały zbrodnie sprzed wieku. Głośny film „Prosto z piekła” z Johnnym Deppem, którego akcja tutaj się rozgrywa, kręcono więc na przedmieściach czeskiej Pragi.
– To w tym miejscu została zamordowana czwarta ofiara Rozpruwacza – Donald pokazuje ścianę jednego z budynków przy placyku Mitre Square, obok stacji Aldgate. Podekscytowani Amerykanie dotykają cegieł i pstrykają zdjęcia. Z religijnym wręcz namaszczeniem słuchają przewodnika, który jak nikt, potrafi dogodzić rozpalonej wyobraźni. – Przeczytałam wszystkie książki na temat Kuby Rozpruwacza – zwierza się jedna z turystek – a teraz mogę zobaczyć na własne oczy, gdzie to wszystko się działo!
Jasne pełne z Rozpruwaczem
Mit tego miejsca działa jak magiczne zaklęcie. Whitechapel i okolice Brick Lane mienią się
wielonarodowościowym kalejdoskopem ras i kultur. Obok meczetu – klub nocny dla trans-
westytów i kościół protestancki. Nikogo nie dziwi ta mieszanka. Sklep z koszerną żywnością sąsiaduje ze sklepem z czarczafami i pozłacanymi wydaniami Koranu. Mieszka tu wielu znanych artystów, a plakaty przyklejone do ścian zapraszają na spotkanie reaktywowanego stowarzyszenia muzułmańskich gejów – Queer Jihad. Wokół pełno galerii.
„Pub Dziesięciu Dzwonów”, w którym upijały się wszystkie ofiary Rozpruwacza, znajduje się w tym samym miejscu i nie różni od tysięcy innych. Jak za dawnych czasów, jest zaniedbany i obskurny. – Nic mnie nie obchodzi Kuba Rozpruwacz – kierownik pubu „Ten Bells” nie daje się wciągnąć w rozmowę. – On od 10 lat słyszy tylko jedno – śmieje się barman John. – Turyści tu wpadają i zadają tysiące pytań, a nikt nie chce zamawiać piwa. Wnętrze pubu zachowało klimat wiktoriańskiego wschodniego Londynu. Ceramiczne kafelki, ręcznie malowane, układano w czasach, gdy Kuba Rozpruwacz był niewinnym chłopczykiem. Kiedyś wisiały tu wyryte w drewnie nazwiska ofiar, ale po protestach organizacji kobiecych tablicę przykręcono „twarzą” do ściany.
Nie wszyscy podzielają zdanie właściciela pubu. – Nic tak dobrze nie nakręca interesu, jak seryjny morderca – śmieje się John, który jest rzeźnikiem od 10 lat. – Przydałby się nam jakiś nowy Kuba R. dla większego ożywienia ruchu turystycznego w Londynie.
Ulicę, przy której zginęła Annie Chapman, opanowali emigranci z Indii, Pakistanu i Jamajki. Obok wybudowano niewielki meczet i hurtownie produktów mięsnych o nazwie „Afgan Halal Meat”. Kawałek dalej uśmiechnięty sprzedawca z brodą i pejsami zaprasza do koszernej restauracji.
– Kuba Rozpruwacz? – dziwi się młody Hindus, mieszkaniec kamienicy, w której mieszkała druga ofiara. – Coś słyszałem. To jakiś morderca z czasów wojny?
Na straganach obok można dostać od świtu do nocy świeże towary z całego świata. Amerykańscy turyści są jednak bardziej zainteresowani fasadą kamienicy, przy której znaleziono Annie. Znów oglądają stare brunatnoczerwone cegły.
– Czasami przychodzi tu pięć, sześć grup dziennie – opowiada lokator. Zainteresowanie nie słabnie już od ponad wieku…
Ciemna przeszłość,
kolorowa teraźniejszość
Nikt nie przypuszczał, że chłodna piątkowa noc ostatniego dnia sierpnia 1888 roku przejdzie do historii jako początek jednej z najbardziej zagadkowych serii morderstw w historii. Nad ranem przypadkowy przechodzień znalazł zwłoki niemłodej, bezdomnej prostytutki, Mary Ann Nichols. Miała aż do kręgów szyjnych podcięte gardło i rozcięty brzuch – takie cięcia stały się znakiem rozpoznawczym zabójcy.
Pewnie szybko zapomnianoby o rzeźnickim mordzie dokonanym na prostytutce „Polly”, gotowej iść z klientem za 3 pensy, czyli za cenę bochenka chleba, gdyby tajemniczy morderca nie dał znać o sobie osiem dni później. Znów zaatakował nocą i rozpłynął się we mgle. Zwabił siwiejącą już, chorą na gruźlicę, prawie 50-letnią „Ciemną Ankę” Chapman na podwórko i tam zamordował. Na tym nie poprzestał – wypruł i zabrał wnętrzności. Strach padł na okoliczne prostytutki, kręcące się w pobliżu kościoła w poszukiwaniu klientów.
Trzy tygodnie później oprawca zaatakował ponownie. Tym razem zabił matkę dziewięciorga dzieci – „Długą Elkę”. Zdążył podciąć jej gardło, zanim ktoś go spłoszył. Słyszano wprawdzie, jak rozmawiał z ofiarą, ale w mrokach nocy nikt nie dostrzegł jego twarzy. Głos miał spokojny, a dobór słów wskazywał na człowieka wykształconego. Prawdopodobnie dał jej winogrona i cukierki dla dzieci; ściskała je kurczowo, gdy ją znaleziono. Nie minęła godzina, a znów zabił. Tym razem nikt mu nie przeszkodził. Starszą, lekko otyłą prostytutkę, Catherine Eddowes znaleziono przy ławce na skwerze niedaleko kościoła. Zabójca rozrzucił wnętrzności po chodniku. Nerkę wysłał policji. Przez następne kilka tygodni prasa prawie codziennie wysnuwała nowe teorie na temat zabójcy. Przerażona biedota z Whitechapel nie mogła pojąć, dlaczego atakuje tylko starsze i do tego ubogie prostytutki.
Ostatnie morderstwo było najbardziej brutalne. 10 listopada nad ranem sąsiadów obudził krzyk 24-letniej Jane Kelly. Kiedy służąca właściciela domu zajrzała do jej pokoju, zobaczyła widok mrożący krew w żyłach. Kuba Rozpruwacz dokładnie wypatroszył zwłoki, a wnętrzności porozrzucał po całym pokoju. Kilka tygodni później policja umorzyła sprawę bez słowa wyjaśnienia.
Ulice, na których grasował kiedyś morderca, są dziś miejscem jednych z najciekawszych targowisk Londynu. Sama Brick Lane z gorzelnią z 1666 roku, przerobioną dziś na galerie i bary, wymaga osobnego rozdziału. Przy stacji Liverpool Street znajduje się najstarszy (1603) londyński targ uliczny Petticoat Lane.
Pruderyjność poddanych królowej Wiktorii zmusiła władze do zmiany nazwy ulicy Petticoat (halka) na Middlesex Street. Podobne, barwne, multikulturowe targowiska znajdują się na Whitechapel Road i Columbia Road. Na ulicznych straganach kupimy wszystko – od kardamonu, wschodnich przypraw i pachnideł po pirackie kopie premierowych filmów, czarczafy, szafy, spódnice dla Szkotów i modne arabskie wdzianka.
Tradycyjnie już w drugą niedzielę września (12-go) rusza w południe wielki festiwal uliczny Brick Lane. Pokazy orientalnej mody, piwa z krajów muzułmańskich, tańce i przedstawienia uliczne trwają aż do późnych godzin nocnych. Czyżby rosła silna konkurencja dla sierpniowego karnawału na Notting Hill?
Robert Gajdziński
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.
Paczki do polski - najtaniej na w...
Szybki, tani i bezpieczny transport paczek oraz przesyłek na...
Poszukujemy lekarzy do polskiej k...
Poszukujemy obecnie lekarzy do dwóch polskich, renomowanych ...
Opiekun seniora care and support ...
Care and Support Assistant Domiciliary (różne lokalizacje: H...