MojaWyspa.co.uk - Polski Portal Informacyjny w Wielkiej Brytanii. Polish Community in the UK
Polska strona Wielkiej Brytanii

12/08/2004 22:01:28

Samotność w Londynie

Młody Polak, który przyjeżdża do Wielkiej Brytanii, wyobraża sobie, że tu się spełni. Magiczny świat zachodniej Europy pomoże mu znaleźć doskonałą pracę, partnera, pomoże się rozwijać. Niektórzy znajdują tu swoje miejsce, inni zupełnie się gubią. Gdy coś nie idzie po naszej myśli - cierpimy. Gdy dzieje się to tysiące kilometrów od domu - jest jeszcze gorzej. Zderzenie marzeń z realiami może wtedy doprowadzić do załamania psychicznego

Kiedyś, jeszcze w okresie powojennym, ludzie byli skupieni na wzmacnianiu gospodarki, tworzeniu miejsc pracy i lepszych warunków życia. Było to charakterystyczne dla całej powojennej Europy - bez względu na ustrój polityczny. Najważniejszy był dach nad głową. Rodzinę zakładało się jak najwcześniej, a synonimem dobrobytu była szynka na stole. Czy wtedy ludzie zadawali sobie pytanie o samorealizację?
   Nasi dziadkowie nie przywiązywali takiej uwagi do jednostkowego życia. Kobiety mówiły o swoich partnerach życiowych: "Nie bije, nie pije, pracuje - to dobry chłop". Nie istniały dzisiejsze dylematy.
   Dziś bowiem żyjemy w dobie kultu jednostki. Na miano "dobrego chłopa" może zasłużyć tylko ten, kto jest "przystojny, inteligentny, przedsiębiorczy, zaradny, dobrze zarabia, ma poczucie humoru, jest doskonałym kochankiem, partnerem i przyjacielem, wspaniałym ojcem". Ma też "domyślać się, jaki kobieta ma nastrój, na co ma ochotę…"
   Tak wiele wymagamy od innych, od świata i od siebie, że nie trudno o rozczarowanie, a w konsekwencji i o depresję. Stała się ona problemem globalnym.

Co ja tutaj robię?
   W okresie bezrobocia i recesji gospodarczej w Polsce perspektywa zarobienia w Anglii większych pieniędzy i podreperowania budżetu jest bardzo zachęcająca. Praca jest, ale problem w tym, że szybko znajdziemy zatrudnienie tylko w branży remontowo-budowlanej, gastronomicznej lub przy opiece nad dziećmi. Początkowo jesteśmy uszczęśliwieni, dostając 150 funtów tygodniowo. Ta euforia może spowodować, że chcemy przedłużyć wakacje i zostać jakiś czas w tym kraju mlekiem i miodem płynącym. Nim minie rok, okaże się, że nasze możliwości awansu są ograniczone, że zarabiamy grosze w porównaniu z Anglikami, że jesteśmy wyzyskiwani. To, co zarobiliśmy, starcza nam na wynajęcie pokoju, jedzenie i przejazdy, a oszczędności są znikome - raczej na piwo i kino niż na dom. Jest gorzej, gdy nie mamy życiowego partnera.
Co ja tu robię? - zastanawia się taki inżynier-elektronik czy marketingowiec. Czy do końca życia mam zmywać gary? Życie jest bez sensu. Do Polski nie ma po co wracać. Co ja mam teraz zrobić? Jakie ja mam życie? Praca, jedzenie, spanie…
Okazuje się, że te 150 tygodniowo to mniej więcej równowartość ok. 800 zł miesięcznie w Polsce - wystarcza, żeby przeżyć.
   Oczywiście elektronik lub marketingowiec znalazłby tutaj pracę w zawodzie, ale złapał się w pułapkę braku czasu. Pracując fizycznie, przestaje myśleć o sobie w kategoriach człowieka wykształconego. Jest mu coraz trudniej przekonać samego siebie, że mógłby uczynić coś z tą sytuacją.

Nie ma jak bez mamy
   Przyjazd do Londynu może też być próbą usamodzielnienia się. W Polsce, ze względu na problemy mieszkaniowe i brak możliwości kredytowych, może to być trudne. Dlatego wyjazd do obcego kraju wydaje się wakacyjną idyllą - bez mamy brzęczącej nad uchem: "Załóż szalik", "O której będziesz w domu?"
Po pewnym czasie może nam jednak brakować zrzędzących rodziców, ulubionych miejsc i spotkań z przyjaciółmi, a nade wszystko naszej słowiańskości. Myśleliśmy, że w Wielkiej Brytanii znajdziemy nowych przyjaciół, ale to już nie to samo. Na wizytę z angielskim przyjacielem musisz się umówić, a potem jeszcze ją potwierdzić. Dochodzimy do wniosku, że Anglicy mają dużo mniej spontaniczności i inne są normy zachowania przyjacielskiego. Nie znaczy to, że w ogóle nie możemy nawiązać z nimi bliskich, dobrych relacji. Często jednak, zanim poznamy reguły ich gry, dopada nas tęsknota i nostalgia. Może to być nawet przyczyną depresji.
   Zdarza się też, że w przypływie nieopanowanych, pozytywnych uczuć ku rodzinie i przyjaciołom z Polski zechcemy im pomóc osiedlić się tutaj. I mamy kolejną przyczynę do większej depresji. Rodzice nie mówiący po angielsku wymagają stałego nadzoru, a przyjaciele (co się zdarza) przestają nimi być. Żyjemy w coraz większym stresie, nierzadko prowadzącym do nerwicy.

Wszystko przez te nerwy
   Jeśli czujesz się, jakbyś miał ciągle zatrucie alkoholowe, rozstrój żołądka lub kłucie w okolicach serca, zapewne zgłosisz się do lekarza. Minie trochę czasu, zanim on stwierdzi, że z twoim sercem i żołądkiem jest wszystko w porządku, a tajemnicza choroba "to tylko nerwy". Nerwicę trudno zdiagnozować, ponieważ istnieje wiele jej odmian: nerwica natręctw, hipochondryczna, depresyjna, neurasteniczna i histeryczna. Każda będzie miała objawy charakterystyczne tylko dla swojego rodzaju. Elementem łączącym wszystkie nerwice są: lęk, zaburzenia wegetatywne, egocentryzm nerwicowy i nerwicowe błędne koło.
   Jak stwierdzić, że mamy nerwicę? Możemy na przykład odczuwać stały niepokój o nieokreślonym charakterze, gdzie drobne problemy urastają do ogromnych. Mogą występować również silne ataki lękowe, trwające do kilku godzin. Z reguły towarzyszą im również inne objawy: przyspieszone bicie serca, pocenie się, biegunka. Może wystąpić lęk zlokalizowany (bardzo charakterystycznym dla osób cierpiących na nerwicę), czyli skupianie się na czynnościach własnego ciała. Przykłady? W normalnych warunkach, gdy zakręci nam się w głowie lub przyspieszy tętno, pomyślimy: "To pewnie ciśnienie, będzie padać". Nerwicowiec natomiast od razu się położy. Będzie się bał wykonać jakikolwiek wysiłek i jak najszybciej zgłosi się do lekarza.
   Egocentryzm nerwicowy polega na przekonaniu, że jesteśmy bardziej chorzy i poszkodowani niż wszyscy inni, a w dodatku nikt nas nie rozumie. Otoczenie reaguje na ten stan bardzo agresywnie. Nikt nie chce słuchać bez końca o cudzych problemach. Dlatego skłonni jesteśmy do udzielania rad typu: Wszyscy mają jakieś problemy, nie tylko ty. Weź się w garść i przestań się nad sobą rozczulać. Rady te absolutnie nie pomagają. Wręcz przeciwnie: utwierdzają w przekonaniu, że nikt nas nie rozumie.
   Cały zestaw odczuć i związanych z nim zachowań prowadzi do błędnego koła. Najpierw mamy objawy psychiczne lub somatyczne, z którymi idziemy do lekarza. Przechodzimy serię badań, wyolbrzymiamy problemy, a to tylko powoduje natężenie niepokoju i nasila objawy. Stajemy się tak skoncentrowani na tym, co się z nami dzieje, że nie jesteśmy w stanie normalnie funkcjonować.

Byle nie do Polski
   Co przywiodło nas do Anglii? Zapewne większość odpowie, że czynniki ekonomiczne. Oczywiście jest to prawdą, ale istnieją też powody, których większość z nas sobie nie uświadamia. One również odegrały rolę w podjęciu decyzji o przyjeździe. Ci, których powody były bardziej złożone, często trafiają do gabinetów psychologicznych. Chcieli uciec od problemów rodzinnych i osobistych. Okazało się to niemożliwe.
   Moi pacjenci to w większości osoby około 30-go roku życia. Gdy pytam o rodzinę, z której pochodzą, wciąż słyszę powtarzające się schematy. Niewiele chcą mówić o ojcu (nieczułym i agresywnym alkoholiku). Matka - często wymagająca opieki i pomocy, ofiara, przeciw której w największej mierze była skierowana agresja ojca. Pytam pacjentów o partnera. Nie mogą go znaleźć lub ten obecny zupełnie im nie odpowiada. Praca - w Polsce jej nie było, tutaj nie daje satysfakcji. Najtrud-niejsze są jednak kwestie planów, osiągnięć, hobby, dążeń. Zdarza się, że na pytanie: "Co lubisz robić", pacjent nie potrafi odpowiedzieć.
   Jesteśmy w Anglii i można powiedzieć, że z racjonalnymi powodami (tymi, które oficjalnie podajemy) każdy z nas jakoś sobie radzi. Problemy, przed którymi nieświadomie próbowaliśmy uciec, uderzają w nas ze zdwojoną siłą. Nigdy bowiem nie uciekniemy przed trudnościami, które chcieliśmy zostawić za sobą - tym bardziej, jeśli dotyczą najważniejszych dziedzin: rodziny i pracy. Wieziemy je ze sobą do Anglii jak bagaż.
Gdy więc nadchodzi moment, w którym terapeuta powie: "Czy jesteś gotowy na zmiany? Wymagam od Ciebie współpracy. Omówimy teraz to, jak będziesz kolejno brał sprawy w swoje ręce i rozwiązywał je", najchętniej ucieklibyśmy po raz kolejny - tym razem z gabinetu. Niesłusznie. Z większością problemów sami możemy sobie poradzić. Czasami szybciej i łatwiej niż moglibyśmy się tego spodziewać. Często nawet bez przekraczania progu gabinetu psychoterapeuty.

Przeżyj to sam,
czyli jak sobie pomóc

   Do depresji i nerwicy prowadzą na emigracji następujące czynniki:
1. Zderzenie wyobrażeń o życiu w Anglii z rzeczywistością
2. Pozostawienie nierozwiązanych problemów i konfliktów z nadzieją, że wszystko się ułoży.
3. Nowe problemy związane z życiem w Anglii.
4. Brak motywacji i pewnych umiejętności.
   Większość ludzi poddających się terapii lub profesjonalnemu doradztwu sądzi, że ich problemy zostaną rozwiązane bez ich udziału i wkładu. Opowiadają terapeucie, "jak się sprawy mają", i oczekują konkretnego rozwiązania. Wszyscy chcieliby zdjąć z siebie odpowiedzialność za decyzje. Niech terapeuta zadecyduje, co zrobić. Jak się coś nie uda, to będzie jego wina.

a) Pomóż sobie sam
   Niezadowolenie ze swojego życia nie musi oznaczać nerwicy i depresji. Dla tych z was, którzy jednak chcieliby coś zmienić - kilka praktycznych wskazówek.
   Samodzielność, odpowiedzialność, gotowość do wyciągania wniosków z popełnianych błędów - to dowód dojrzałości i spójności. Nie poradzimy sobie z problemami osobistymi i zawodowymi, jeśli nie wiemy, czego chcemy, co lubimy, jeśli nie umiemy się komunikować.
Życie wymaga zorganizowania oraz zarządzania planami i czasem. A jednym z najtrudniejszych zadań, jakie można postawić człowiekowi, jest czas wolny.
b) Doskonal się
   Należy pamiętać, że jako ludzie jesteśmy wielowymiarowi. Każdy z nas ma swoje życie duchowe, intelekt, emocje i ciało. Żadnej z tych sfer nie wolno zaniedbywać. Aby osiągnąć życiowy sukces, musimy ciężko pracować. Nie chodzi tu jednak o protestancką etykę pracy zawodowej, a raczej o pokonanie własnych słabości i doskonalenie siebie. Każdy z nas dochodzi do punktu, w którym nie może już lepiej wykonywać pracy na podstawie wiedzy, którą zdobył kiedyś. Jeśli nie studiujesz, nie uczysz się języka, nie masz żadnych rozrywek intelektualnych, to jakość twojej pracy spada, a ty sam czujesz się nią znużony. Pieniądze mogą przestać cię motywować… I co wtedy?
   My, Polacy, nie jesteśmy przyzwyczajeni do zmian i ciągłego doskonalenia się. Zachodnioeuropejskie i amerykańskie standardy wymagają nabywania nowych kwalifikacji kilka razy w ciągu życia. Jeśli nic z sobą nie zrobisz, nie możesz liczyć na to, że świat potraktuje cię sprawiedliwie i obdarzy wszystkim, czego ci trzeba.

c) Życie osobiste
   Wyrób w sobie dobre nawyki. Pierwszym etapem niech będzie stworzenie plastycznej wizji twojego życia. Jak chciałbyś, aby wyglądało ono za trzy, pięć, dziesięć lat?
Pamiętaj o rolach, które pełnisz. Nie ograniczaj się do myślenia o sobie w kategoriach pracy. Jesteś przecież również partnerem, przyjacielem, matką lub ojcem, członkiem jakiegoś klubu. Wszystkie te role powinny zostać uwzględnione w twojej wizji. Jest to bardzo ważne, ponieważ jeśli nie mamy wizji, nie wiemy, czego chcemy. Jeśli nie wiesz, czego chcesz, jak możesz poprawić jakość swojego życia?

d) Planuj, planuj, planuj
   Następnym krokiem jest określenie priorytetów. Jeśli pracujesz szesnaście godzin na dobę, a masz wizję siebie jako troskliwego rodzica i partnera, to musisz zweryfikować hierarchię wartości. Zastanów się, jak osiągnąć ten cel bez konieczności rezygnacji z pracy. Spisz wizję na papierze, a wszystkim rolom i aktywnościom nadaj priorytety.
   Planuj czas według priorytetów i organizuj swoje życie. Niewielką wartość ma wizja bez planu. Na tym etapie pozostalibyśmy niepoprawnymi marzycielami.
   W zarządzaniu czasem wyróżniamy dwa aspekty: pilność zadania i jego ważność.

Ważne i pilne: kryzysy i sprawy, które musimy załatwić w krótkim czasie, np. rachunki do zapłacenia.
Ważne i niepilne: planowanie, rekreacja, nauka, zapobieganie, np. regularne wykonywanie ćwiczeń fizycznych, nauka angielskiego.
Pilne i nieważne: skupianie się na naglących sprawach bieżących, np. odbieranie dzwoniącego telefonu w czasie, gdy robimy coś naprawdę ważnego.
Niepilne i nieważne: nic nie wnoszące aktywności, np. długotrwały bierny odpoczynek przed telewizorem.

   Jak zauważyliście, kategorie te dotyczą również organizacji naszego czasu wolnego. Najłatwiej jest po pracy usiąść przed telewizorem. Przypomnij sobie jednak o wizji siebie za 3, 5, 10 lat. Czy zbliżasz się do swoich celów, spędzając w ten sposób czas?
   Najtrudniejszą sztuką jest ukształtowanie nawyku robienia rzeczy niepilnych, a ważnych. Najprościej jest je odłożyć na jutro. Niestety, jeśli dobrze przyjrzysz się priorytetom, to większość z nich, istotnych dla rozwoju aktywności, nie jest pilna, ale bardzo ważna. Pójście na basen lub na angielski w czasie, gdy oddajesz się lenistwu, to jedyna droga do sukcesu.
   Ludzie spełnieni w życiu to zazwyczaj osoby, dla których czynności nieważne i niepilne przestały mieć znaczenie. Na pytanie, czy ty też się zrealizujesz i osiągniesz sukces, znajdziesz odpowiedź w zaplanowaniu i wykorzystaniu czasu wolnego.

e) Mów, czego chcesz
   Jest jeszcze jedna istotna rzecz, o której należy powiedzieć. Żeby szczęśliwie realizować się na różnych płaszczyznach życia, trzeba umieć mówić o swoich emocjach (pozytywnych i negatywnych) i potrzebach oraz dbać o swoje interesy. Bądź asertywny, czyli naucz się wyrażać siebie i swoje prawa bez krzywdzenia i oskarżania innych.
   Nie obawiaj się jasno mówić, jak się czujesz i czego chcesz.                  

Magdalena Lewandowska

Autorka jest psychologiem i psychoterapeutą, prowadzi prywatną praktykę w Londynie

 
Linki sponsorowane
Zaloguj się lub zarejestruj aby dodać komentarz.

Komentarze (wszystkich 1)

eteacher

5 komentarzy

30 kwiecień '13

eteacher napisał:

Komentarz usunięty w związku z naruszeniem regulaminu.

Konto zablokowane | profil | IP logowane

Reklama

dodaj reklamę »Boksy reklamowe

Najczęściej czytane artykuły

        Ogłoszenia

        Reklama


         
        • Copyright © MojaWyspa.co.uk,
        • Tel: 020 3026 6918 Wlk. Brytania,
        • Tel: 0 32 73 90 600 Polska