17/07/2004 18:13:41
Dzieciństwo spędzone w Polsce kojarzy mi się z paczkami przysyłanymi z Anglii przez kuzynkę o imieniu Yvonne. Dwa razy do roku, na Boże narodzenie i Wielkanoc mój zmysł estetyczny rozbudzał się w kulminacyjnym momencie rozpakowywania wielkich pak. Oprócz czekolady w proszku, cukru i herbaty z wtedy jeszcze nieznanego mi Waitrossa paczki te wypchane były ubraniami. Jako dziecko wyobrażałam sobie, że jak tylko podrosnę będę nosiła te kolorowe cuda z Anglii. Póki co, po szkole organizowałam spotkania w domu, gdzie wraz z koleżankami mierzyłyśmy jeszcze bardzo za duże garsonki we wzory popartu, kolorowe, skórzane kozaki na niebotycznie wysokich platformach, tweedowe żakiety z paskami w talii, kaszmirowe cardigany, wieczorowe suknie imitujące wzory Prady, jedwabne apaszki – jedna w topograficzną mapę Włoch, inna z napisami w różnych językach świata i twarzami modelek.
Kiedy dorosłam i w Polsce zapanowały lata dobrobytu ani mi w głowie było ubierać się w stare ubrania z paczek, które na dodatek jawiły się jako bardzo niemodne. Marzyłam o jeansach Levi’sa i sukienkach z Morgana. Podczas wiosennych porządków ubrania z Anglii, pokryte patyną czasu, bez sentymentów były wysyłałam na przemiał albo w najlepszym wypadku oddawałam na PCK.
Vintage, czyli dobry rocznik
Przewrotnie, kiedy już pozbyłam się staromodnych kreacji zapanowała moda na vintage. Świat oszalał na punkcie starych ubrań o krojach charakterystycznych dla danej epoki modowej. Szczególnie Londyn ogarnął szał na wszystko, co można skojarzyć z przeszłością, co minęło i zostało ponownie tchnięte życiem. Chcąc być trendy mówimy: mój vintage telefon, samochód, tenisówki, torebka, wino…
- Wszystko, co zostało naznaczone czasem może być vintage (dosł. dobry rocznik). Jest jednak jeden warunek, musi to być przynajmniej z wczesnych lat osiemdziesiątych, oryginalne, niebanalne, rzadko spotykane i odpowiadające trendom i stylom w modzie czy sztuce minionych dziesięcioleci – mówi Donna Kernan wykładowczyni z Central Saint Matrins College of Art and Design.
Kate Moss niedawno uznana przez brytyjski magazyn Glamour za najlepiej ubraną kobietę 2004 jako jedna z pierwszych zapoczątkowała modę na retro. Nie usatysfakcjonowana dziełami współczesnych projektantów zwróciła się w kierunku ubrań wymyślonych i wyprodukowanych wiele lat temu. Jej śladami podążyły kolejne gwiazdy. Julia Roberts w vintage Valentino, Renee Zellweger w Jean Desses czy Nicol Kidman w leciwej sukni Chanell zaczęły pojawiać się na oskarowych ceremoniach.
Rynek komercyjny szybko podłapał trend i w efekcie większość tegorocznych kolekcji to powrót do przeszłości.
Powrót do przeszłości
Kreatorzy mody swoje kroki kierują w stronę popularnego sklepu Rellik w zachodnim Londynie, gdzie można kupić kolekcje sprzed kilkudziesięciu lat. Tam szukają inspiracji lub zwyczajnie odwzorowują stare wzory Chanel, Norell, Ossie Clark, Hermes. W efekcie Christian Dior powraca do swojej słynnej linii zwanej New Look, wzory na tkaninach Yves Saint Laurent kojarzą się z szafą babci. Muccia Prada, mistrzyni tak zwanego pick and mix łączy kroje lat pięćdziesiątych z tymi z lat siedemdziesiątych, a Marc Jackobs udaje się w podróż w przeszłość i czerpie inspiracje z lat dwudziestych. Patrick Cox wychodząc z założenia, że tylko nieliczne kobiety mogą chodzić w butach sprzed kilkudziesięciu lat, jako że stopa statystycznie rośnie o pół numeru z każdym pokoleniem lansuje kolekcję butów, które wyglądają jakby były wyszperane na markecie z antykami. Używa przy tym starych materiałów, na przykład skóry z lat trzydziestych. Tegoroczne pokazy mody, takie jak Fashion Week w Nowym Yorku, Paryżu, Mediolanie, Londynie to nostalgiczny powrót do pierwszej połowy ubiegłego wieku, wierne naśladowanie tamtejszych trendów.
Komercyjne sklepy typu Zara, Oasis, Top Shop, H&M szybko powieliły wzory z pret-a-porte wprowadzając kolekcje wiosna/lato do złudzenia przypominające lata pięćdziesiąte czy dwudzieste. Firma Oasis lansuje linie zwaną oksymoronicznie New vintage gdzie np. szyfonowa sukienka w kwiaty okazuje się być wierną kopią starej kupionej za 200 funtów na francuskim markecie staroci Clignancourt flea. Niektóre ze sklepów wprowadziły zupełnie nowy trend sprzedając obok nowych ubrań stare i używane. Nad doborem retro kolekcji dla Top Shop czuwa Bey Garnett, redaktor działu mody brytyjskiej edycji magazynu Elle jak również naczelna niedawno wznowionego niegdyś popularnego vintage fanzinu Cheap Date, którego pierwsze wznowienie rozeszło się w dwa dni po wydaniu. Wielkie komercyjne sklepy i designerzy wychodzą naprzeciw wielbicielom starych ubrań z charakterem. Zamiast spędzać godziny na Portobello, szperać w sklepach z tanią odzieżą można wybrać się na Oxford Street i w jednym z niedrogich sieciowych sklepów znaleźć reprodukcje sukni, w które ubierały się Audrey Hepburn, Marlin Monroe, Grace Kelly. Robiąc zakupy w H&M za kilkanaście funtów można zakupić sukienkę wzorowaną na słynnej kopertówce Diany Von Furstenberg.
Łowienie pereł
Takie kupowanie mija się jednak z ideą vintage. Prawdziwą sztuką jest znaleźć oryginalną wersję sprzed kilkudziesięciu lat w jednym z londyńskich sklepów retro lub second handzie. Skomercjalizowane na użytek marketingu new vintage nigdy nie odda charakteru niepowtarzalnych, oryginalnych rzeczy, które zostały wykonane wiele lat temu.
- Tu chodzi o coś więcej. Kolekcjonerzy old-style vintage rozumieją, że żadna reprodukcja nie zastąpi pojedynczej, unikatowej rzeczy wyszperanej gdzieś na targu lub w sklepie z oryginalną retro kolekcją. Liczy się charakterystyczny sposób, w jaki stare rzeczy zostały wykonane. Szycie, wykończenia, materiały, tego w żaden sposób nie da się odwzorować – komentuje jeden z właścicieli londyńskiego sklepu typu vintage.
Londyn to fantastyczne miejsce dla łowców retro „perełek”. Do takich poszukiwań potrzeba jednak intuicji, cierpliwości i dużo czasu. Niekiedy trzeba odwiedzić wiele sklepów z odzieżą vintage, second handów, zejść wzdłuż i wszerz targowiska, aby w końcu znaleźć coś niedrogiego, a jednocześnie zapierającego dech w piersiach. Przy odrobinie szczęścia można wyszperać np. oryginalny pasek z wężowej skóry, płaszcz Burberry lub kaszmirowy sweter z Harrodsa sprzed kilkudziesięciu lat w cenie zbliżonej do tandety z Primarku. Zaletą tych ubrań jest niska cena, lecz przede wszystkim oryginalność i niepowtarzalność.
Nostalgia zagnieździła się w świecie mody na dobre i zdaje się że na dłużej niż na jeden sezon. Szał na lata pięćdziesiąte czy dwudzieste z pewnością niebawem przeminie. Jednak wiele wskazuje na to, że oryginalne, dawno wyprodukowane rzeczy będą jeszcze długo w modzie i w cenie. Jak podaje magazyn Time jednym z najbardziej wpływowych ludzi w świecie mody, zaraz obok Anny Wintour czy Johna Galliano jest Cameron Silver właściciel butiku vintage w West Hollywood. Lepiej, zatem upchać gdzieś na dnie w szafie co ciekawszą garderobę, bo za kilka lat może okazać się czymś więcej niż tylko starymi ciuchami. A póki co, niewolnicy mody i ci z apetytem na vintage w Londynie to szczęściarze. Miasto to jest bowiem jednym z najlepszych miejsc na poszukiwanie ubraniowych antyków.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.
Poszukujemy lekarzy do polskiej k...
Poszukujemy obecnie lekarzy do dwóch polskich, renomowanych ...
Paczki do polski - najtaniej na w...
Szybki, tani i bezpieczny transport paczek oraz przesyłek na...
Opiekun seniora care and support ...
Care and Support Assistant Domiciliary (różne lokalizacje: H...