- Ci ludzie przyjechali w dobrych intencjach. Chcieli legalnie, uczciwie pracować..
- Ludzie muszą zrozumieć, że tutaj nie wszyscy czekają na tych, którzy chcą podjąć pracę. Praca w Anglii jest, tylko trzeba umieć jej szukać. Są na przykład na wielu witrynach ogłoszenia typu: przyjmę pomoc do kuchni, przyjmę do baru, itd. Tylko, że człowiek, który nie zna angielskiego, nawet nie wie, że jest adresatem tych ogłoszeń. On tego nie rozumie. On czeka na pośrednika.
- Osoby, które spotkałem na Victorii, myślały, że już na dworcu znajdą jakieś biuro pośrednictwa pracy.
- Nikt na dworcu biura pośrednictwa nie otworzy. Ani władze brytyjskie, ani żadne inne agendy, nigdy nie miały zamiaru czegoś takiego zrealizować. Pośrednictwem pracy zajmują się w Anglii odpowiednie instytucje, choćby Job Centre. Problem w tym, że osoba bez znajomości języka angielskiego, czy pomocy kogoś znajomego, kolegi, tutaj na miejscu, do Job Centre nie trafi.
- Ambasada brytyjska w Polsce przyjmuje zgłoszenia poszkodowanych o konkretnych przypadkach oszustw, wyłudzeń pieniędzy, nieuczciwych biurach pośrednictwa pracy, itd. Rząd brytyjski deklaruje chęć walki z oszustami. Czy konsulat polski może włączyć się w tę akcję?
- Konsulat nie może przyjąć na siebie roli organów porządkowych, czy policyjnych. Ta sfera działań należy do organów, które mogą prowadzić działania operacyjne. My możemy wspierać ich naszymi informacjami i spostrzeżeniami. Jesteśmy w bardzo niedogodnej sytuacji, bo cała sprawa dotyczy z obu stron naszych obywateli. Zarówno ten, który przekracza prawo, jak i ten, który pada ofiarą przestępstwa, czy oszustwa jest Polakiem na terenie obcego kraju. Konsulat musi interesować się obiema stronami. Dla nas sytuacja jest naprawdę smutna i żenująca. Z jednej strony jest rodak i z drugiej strony jest rodak.
- Kilka z osób nocujących na Victorii, skarżyło się, że w konsulacie źle ich potraktowano. Jak Pan skomentuje wypowiedź Pani Elżbiety z Warszawy?
- To jest głos zdesperowanego człowieka, który przychodzi do polskiego urzędu i chce umyć ręce, skorzystać z prysznica, ponieważ nie korzystał z prysznica przez ostatnie 4 dni. Być może oczekuje, że go czymś poczęstują, że pozwolą mu usiąść, odpocząć, itd. Ja rozumiem, że to wynika z desperacji, z ogólnego rozżalenia. Taka osoba myśli pewnie: wszystko idzie do tyłu, nic się nie udaje i jeszcze mnie tam nie wpuścili! Psychologicznie jest to zrozumiałe. Mam świadomość, że osoby, które tutaj przyjeżdżają, często przeznaczyły na ten wyjazd swe ostatnie oszczędności… Z drugiej strony, trzeba mieć świadomość, że placówka dyplomatyczna nie może zamieniać się w punkt pomocy charytatywnej, w noclegownię, przytulisko, itd. Istnieje na przykład Komitet Pomocy Polakom, który w sytuacjach najbardziej drastycznych usiłuje pomóc. My, de facto, nie jesteśmy w stanie takiej pomocy udzielić.
- Ta kobieta mówiła, że chciała pożyczkę na bilet powrotny, otrzymała zaś ulotkę z Western Union.
- Ona chciała pomocy, ale sama nie wiedziała, jakiej. Powiedziano jej zapewne na początku: proszę skorzystać z Western Union.
- Czy wie Pan, co jest na tej ulotce napisane?
- Nie
- „Prześlij pieniądze bliskim do każdego miejsca na ziemi”. Nie dostrzega Pan ironii tego zwrotu? Jakie wrażenie może wywoływać takie sformułowanie na kimś, kto właśnie stracili prawie wszystkie swoje pieniądze?
- No, ale to nie my wydajemy tę ulotkę. Ulotki te wydawane są przez Western Union. Jest to pośrednik w przesyłaniu pieniędzy.
Bądź pierwszą osobą, komentującą ten artykuł.